Jerzy Owsiak

i

Autor: Super Express TV

Jerzy Owsiak w WIĘC JAK: Ostrzegali nas przed rządami PiS, ale nie odczułem, że mamy pod górę [WIDEO]

2017-02-03 3:00

- Żyję na tym świecie od ponad 60 lat, potrafię go rozumieć i być wobec niego cierpliwy. Nóż mi się w kieszeni otwiera, kiedy słyszę, że ten kraj jest w ruinie, bo nie jest. Ale otwiera mi się też, kiedy dyskredytujemy siebie nawzajem - mówi Jurek Owsiak w programie Sławomira Jastrzębowskiego "Więc jak?".

"Super Express": - Polska podzielona jest na dwa plemiona. Czemu się to stało?

Jurek Owsiak: - Może to leży w naszej naturze? Bo wolno było się nam podzielić. Zauważ, że 25 lat temu, może trochę sztucznie, próbowaliśmy mówić, że jesteśmy jednością. I nagle okazało się, że ludzie nie chcą budowanej odgórnie jedności. I to nawet było fajne, bo każdy myślał o swoim świecie swoimi kategoriami. Super to pulsowało, dopóki nie włączyli się w to politycy, którzy zaczęli oceniać, kto jest po dobrej, a kto po złej stronie. Z tego nie możemy się wyleczyć.

- Ale kiedy zaczynałeś Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, nie było tak źle.

- Trudno z dnia na dzień przeskoczyć do zupełnie innej wody.

- Wszyscy byli za tobą.

- Powstają prace magisterskie na temat Orkiestry i najciekawsze z nich są te, które analizują, co prasa o nas pisała, zwłaszcza katolicka. Pierwsze dwa lata były takim zaskoczeniem, że nikt nie wiedział, jak to oceniać. Pierwszym hasłem, które zaczęto oceniać, było "Róbta, co chceta". Wydawało nam się, że jest tak śmieszne, dlatego je zostawiliśmy. Widać, że to był błąd. Zaczęto do tego przylepiać różny sposób rozumienia, także mnie.

- Przychodził ktoś z Kościoła i mówił, że musisz być z nimi?

- Nigdy. Żadni emisariusze do mnie nie przychodzą.

- Nigdy nikt cię nie prosił, żebyś poparł jego sprawę? Żaden biznesmen? Żaden polityk?

- Nikt nie prosił nas na salony. Być może od samego początku widać było, że nie będziemy się z nikim układać. Często mi nawet mówiono, że się na układanie nie nadaję. Nie ma w tym polityki, więc nie ma sytuacji coś za coś.

- Z ręką na sercu: uprawiasz politykę czy nie?

- Nie.

- Ale masz swoje przekonania polityczne. Jak każdy z nas.

- Trudno, żebym nie miał. Pamiętaj, że kiedy mówię o swoich przekonaniach, nie występuję w koszulkach z logo WOŚP. Reprezentuję wówczas siebie, a nie fundację. Tuż przed ostatnim finałem robiliśmy badania na temat fundacji i zadaliśmy m.in. pytanie, na kogo ludzie głosują. I okazuje, że przeciętny Kowalski, który jest z Orkiestrą, jest także zwolennikiem PiS czy PO. Ich sympatie polityczne rozkładają się dokładnie tak jak słupki poparcia w sondażach partyjnych.

- Utożsamiono cię jednak z jakąś grupą polityczną.

- Bo ktoś tak chciał. PO - bo o niej mówimy - rządziła 8 lat. Było naturalne, że przez te 8 lat coś się działo.

- To jeśli PiS będzie tyle rządził, to będziesz postrzegany jako stary pisowiec?

- Inaczej. Jeśli para prezydencka chciałaby przyjść na finał, to nikt by im nie powiedział "nie".

- Ale przyszli. Symbolicznie.

- Poprzedni przychodzili fizycznie.

- A zapraszałeś?

- Nigdy nie zapraszaliśmy. Zawsze odzywała się do nas kancelaria.

- Jeśli w przyszłym roku odezwałby się ktoś z kancelarii Andrzeja Dudy, to go zaprosisz?

- Ależ oczywiście. Parę prezydencką postrzegam ponad tym, co się dzieje w Sejmie. Wracając do życia politycznego, to naprawdę trudno być obok tego.

- Gdybym cię zapytał, czy jesteś przeciwko PiS, to co byś odpowiedział?

- Nie odpowiedziałbym ci. Żyję na tym świecie od ponad 60 lat, potrafię go rozumieć i być wobec niego cierpliwy. Nóż mi się w kieszeni otwiera, kiedy słyszę, że ten kraj jest w ruinie, bo nie jest. Ale otwiera mi się też, kiedy dyskredytujemy siebie nawzajem.

- Wiesz, że wielu znanych polityków cię chwali?

- A dziękuję bardzo. To super wiadomość. Zresztą powiem ci, że pół roku temu robiliśmy badania, które sprawdzały, jak reaguje na nas elektorat PiS.

- I jak?

- 87 proc. z nich absolutnie nas akceptuje. To nasz wielki sukces, że wbrew temu, co nam się zarzuca, nie jesteśmy zbratani tylko z jedną opcją. To się wymyka.

- To powiem ci coś - kiedyś w redakcji próbowałem cię krytykować. I w końcu przychodzi do mnie mój podwładny i mówi: "Wiesz, moja córka umierała i żyje tylko dlatego, że Owsiak kupił sprzęt do szpitala". Wtedy się po prostu zamknąłem.

- Wiesz, dostajemy e-maile od ludzi, którzy piszą, że mnie nie lubili i utożsamiali całą fundację z moją osobą, póki nie stanęli przy inkubatorze, w którym było moje dziecko. Staramy się na to nie patrzeć przez pryzmat tego, ile dzieci dzięki fundacji żyje, bo strasznie dużo nas to kosztuje. Z pokorą podchodzimy do tego, co robimy. Z drugiej strony mamy rok rządów, które, jak mnie niektórzy ostrzegali, będą bardzo wobec nas nieprzychylne. A tu nic z tego się nie dzieje. Nie odczułem, że mamy pod górę.

- Ale w telewizji publicznej cię nie ma.

- Co cię nie zabije, to cię wzmocni. Ale widzisz, przychodzi do TVP człowiek, który ją zabija. Nie chodzi o mnie, bo to, że mnie i Orkiestrę olał, to szczegół. Zbudował jednak telewizję na taki sposób, że nagle wraca hasło "Telewizja łże".

- Masz coś sobie do zarzucenia?

- Mam wiele wad. Potrafię stanąć na scenie woodstockowej, gdzie mam przed sobą pół miliona ludzi, i mówić im: "Uczcie się, bo ja się za mało uczyłem".

- Cieszysz się, że dostaniesz Nobla?

- Ale to nie byłoby dla mnie, tylko dla fundacji, dla wszystkich tych, którzy z nami są. Zresztą także dla naszych hejterów. Jeszcze dwa dni temu Nobel kojarzył mi się z jakimś czarnym filmem.

- Jak to?

- Bo rozstrzelaliśmy naszego Nobla. Nobla pana Lecha Wałęsy. Abstrahując od tego, czy podpisał, czy nie podpisał, zrobiliśmy wielki show nienawiści, żeby pokazać jakąś prawdę historyczną. Zaproś kogoś, żeby wymienił krzywdy, których doznał przez to, że Wałęsa coś podpisał.

- Znam takich ludzi. Jest taki człowiek, który nazywa się Krzysztof Wyszkowski. Twierdzi, że został osobiście skrzywdzony przez Wałęsę i przez to, że się nie przyznał. Znam pana Morawieckiego seniora, który może to samo powiedzieć.

- Mówmy o tych ludziach. Mówmy też o ludziach, którzy do tych krzywd doprowadzili. Chciałbym poznać tych, którzy przesłuchiwali Wałęsę. Zobacz, że przez ostatnie 25 lat najczęściej zajmujemy się ofiarami, a nie katami. Żeby nie zapętlić się w tej rozmowie - to prawda historyczna, która powinna zostać z całym namaszczeniem opowiedziana. To historia. Nie boksuję się z historią. Jeśli jest taki fakt, to jest. I tyle.

- A nie powinieneś przyłączyć się do apelu Morawieckiego, który mówi: "Lechu, stań w prawdzie".

- Mnie ten apel lata.

- Nie możesz powiedzieć, że prawda ci lata, bo jesteś prawym człowiekiem.

- Ja nie mówię o bezkrytycyzmie. Ale czy teraz świat z ulgą odetchnie i powie, że wreszcie udało się utopić Wałęsę?

Zobacz: Zbigniew Ziobro w WIĘC JAK: Państwo powinno przejmować majątki przestępców