Joanna Scheuring-Wielgus

i

Autor: STANISLAW KOWALCZUK

Joanna Scheuring-Wielgus: Jesteśmy na złej drodze, ale to jeszcze nie dyktatura

2016-07-19 7:00

Joanna Scheuring-Wielgus w rozmowie z "Super Expressem" o wypowiedzi Adama Szejnfelda z PO.

"Super Express": - Europoseł Platformy Adam Szejnfeld uznał, że "w Polsce mamy dyktaturę". Trochę odleciał czy jednak mamy?

Joanna Scheuring-Wielgus: - Nie ma sensu robić z tego wielkiego halo. Nie powiedział wyraźnie, że tak jest, ale jednak to niuansował. Podkreślił też, że to jego prywatne zdanie.

- Prywatne zdanie polityka wyrażone publicznie w programie telewizyjnym?

- Zgoda, ja bym się z tym nie zgodziła. Prędzej zgodzę się z tą częścią jego wypowiedzi, w której mówił, że jesteśmy na złej drodze.

- Czyli jednak nie dyktatura? Kamień z serca...

- Powiedziałabym, że jesteśmy na złej drodze, która kieruje nas ku jakiejś autokracji, choć do dyktatury jednak jest nam daleko. W tym sensie poseł Szejnfeld przesadził.

- Takich przesadzających jest więcej. Słyszę, że mamy w Polsce dyktaturę, że koniec demokracji, że jest prawie faszyzm, prawie jak w początkach III Rzeszy, że stalinowskie metody...

- Z mównicy sejmowej?

- Nie. Ale potrafią rzucić to ludzie po stronie opozycji, pisząc nawet pod nazwiskiem, że może już czas zacząć walczyć z PiS o demokrację "niedemokratycznymi metodami".

- To się zdarza, ale nastroje podgrzewa jednak przede wszystkim Prawo i Sprawiedliwość. Mówią o tej "dobrej zmianie", powtarzają, że państwo stać na 500 plus, a to kłamstwo. Co zrobią, kiedy w przyszłym roku części z tych osób pieniądze nie wpłyną na konto?! PiS lubi też zaostrzać język debaty publicznej, ale rzeczywiście zdarza się też zapędzić opozycji. Politycy powinni pamiętać, że ludzie nas słuchają i na nich to wpływa. Słuchałam tego Sejmu z udziałem dzieci z 1 czerwca. I wielokrotnie swoje ostre słowa uzasadniali tym, że tak przecież mówią politycy. Nie wolno rozprzestrzeniać nienawiści.

- Swojemu liderowi wypomniała pani nienawiść, kiedy powiedział do poseł Pawłowicz, by "nie pukała się w łeb"?

- Oczywiście, że tak! To obniżenie standardów dotyczy wszystkich. I co istotne powinni na to też reagować dziennikarze, bo najwięcej takich kwestii pada w programach publicystycznych. Być może należałoby nie zapraszać takich polityków do programów i na łamy? Dziennikarze też powinni reagować, powinni dbać o poziom debaty!

- Posła Szejnfelda z PO i wiceministra Jakiego z PiS już nie powinniśmy zapraszać?

- Tu nie byłabym aż tak ostra, bo jednak oni nie przekroczyli pewnego poziomu w tej dyskusji. Było raczej spokojnie.

- Gdybym był ministrem i ktoś powiedziałby mi, że wprowadzamy dyktaturę, to poczułbym się nieswojo. Gdybym był na miejscu posła i ktoś zasugerowałby mi, że nie wziąłem proszków i przez to jestem niezrównoważony...

- Jak tak to pan przedstawia, to brzmi to jednak inaczej, niż naprawdę to wyglądało. To robienie dziury w całym. Nie podobało mi się to, ale jednak nie było tam wyzwisk. Pamiętajmy też, że ryba psuje się od głowy. W PiS ostre słowa rzuca najpierw Jarosław Kaczyński. Posłowie chodzą i powtarzają te jego "elementy animalne", "targowica" itd. Nie wszyscy, bo to nie jest tak, że w PiS są sami źli ludzie. Oni są wszędzie, ale lider nie powinien na to dawać przyzwolenia. Mam jednak nadzieję, że coś się będzie zmieniało. Prawicowe media po śmierci Janiny Paradowskiej, po hejcie przeciwko niej, zdecydowały się jednak zablokować fora. Bardzo mi się ten brak przyzwolenia na pewien ton dyskusji podobał.

ZOBACZ: "Newsweek": GIGANTYCZNA DOTACJA dla szkoły męża Szydło!