Juliusz Braun

i

Autor: MARIUSZ GACZYŃSKI

Julisz Braun: Mogły zadecydować emocje

2017-02-20 3:00

- Osobiście nie widzę osoby, która mogłaby zostać prezesem, a nie była związana z układem rządzącym. Choć, jak widać, nie wystarczy być z nim związanym, jest jeszcze kwestia jak mocno. - wypowiada się Juliusz Braun, czlonek Rady Mediów Narodowych, w rozmowie z "Super Expressem".

"Super Express": - Rada Mediów Narodowych wybrała na prezesa Barbarę Stanisławczyk. Następnego dnia pani prezes podała się do dymisji. Co się stało?

Juliusz Braun: - (Śmiech). Dobre pytanie. Jest to niewątpliwie, łagodnie mówiąc, bardzo zaskakujące. Być może świadczy o nadmiernie emocjonalnym podejściu pani prezes. Bo najpierw przyjmuje wybór, potem przez cały dzień opowiada o tym, jak będzie funkcjonować z wybranym nowym wiceprezesem zarządu, a na koniec dnia składa rezygnację bez podania przyczyn. Więc być może to był efekt jakichś straszliwych emocji. Jest też druga możliwość, że pani prezes została poddana jakimś naciskom politycznym, by ustąpiła po to, by utorować drogę komuś innemu, bardziej wygodnemu dla partii rządzącej. To dwie możliwości, która prawdziwa - nie wiem.

- Ta wersja z naciskiem politycznym nie trzyma się kupy. Takie naciski mogły mieć przecież miejsce przed i w trakcie konkursu, by rada wybrała po prostu innego kandydata...

- Już raz rada odwołała prezesa TVP Jacka Kurskiego, a potem powiedziała, że miała co innego na myśli, i go jednak nie odwołała. Być może z czymś takim mieliśmy do czynienia przy wyborze prezesa radia.

- Po konkursie zmienił się też wiceprezes radia, Jerzego Kłosińskiego zastąpił Mariusz Staniszewski. Czy ta zmiana mogła mieć wpływ na nagłą decyzję pani prezes?

- Na pewno miało to wpływ. Pani prezes mówiła wyraźnie, że chciałaby współpracować z dotychczasowym zastępcą, tymczasem rada dokonała zmiany, wybierając osobę, której Barbara Stanisławczyk nie znała. Więc to było dla niej nieprzyjemne zaskoczenie. Ale wiedziała, kto został wybrany, zapowiadała dobrą współpracę, ostatecznie zrezygnowała.

- Pojawiły się też plotki, że powodem rezygnacji mają być osobiste relacje pani prezes z szefem Rady Mediów Narodowych, rzutujące na wizerunek radia...

- Ja ich nie słyszałem. Ale wątpię.

- Pytanie, co dalej?

- Nie umiem odpowiedzieć. Osobiście nie widzę osoby, która mogłaby zostać prezesem, a nie była związana z układem rządzącym. Choć, jak widać, nie wystarczy być z nim związanym, jest jeszcze kwestia jak mocno.

ZOBACZ: Prof. Krzysztof Szwagrzyk: Latem prace na "Łączce" i Rakowieckiej