Leszek Żebrowski

i

Autor: Jarosław Roland Kruk

Leszek Żebrowski: Już dawno trzeba było ich przenieść

2016-08-03 7:00

- Powązki Wojskowe to narodowa nekropolia Polaków i powinna być wyłącznie miejscem spoczynku polskich bohaterów. A wchodząc na niego, zaczynamy od galerii zbrodniarzy. To tak, jakbyśmy zrobili muzeum II wojny światowej i na początku ekspozycji byli sami esesmani i gestapowcy, a gdzieś na końcu jakieś ich ofiary - mówi w rozmowie z "Super Expressem" historyk Leszek Żebrowski.

"Super Express": - Wraca sprawa przeniesienia grobów komunistycznych dygnitarzy z Powązek Wojskowych. Z taką inicjatywą zwróciło się do nowego szefa IPN Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych. Dobry pomysł?

Leszek Żebrowski: - Ten pomysł wraca od początku lat 90. i prawda jest taka, że powinno to było zostać załatwione już wtedy. Był wtedy sprzyjający klimat i dziś nie byłoby takich protestów. Niestety, do dziś tego nie zrobiono. A przecież jest rzeczą oczywistą, że trzeba to zrobić.

- Czemu to takie ważne? Nie lepiej już zostawić to tak, jak jest?

- Powązki Wojskowe to narodowa nekropolia Polaków i powinna być wyłącznie miejscem spoczynku polskich bohaterów. A wchodząc na niego, zaczynamy od galerii zbrodniarzy. To tak, jakbyśmy zrobili muzeum II wojny światowej i na początku ekspozycji byli sami esesmani i gestapowcy, a gdzieś na końcu jakieś ich ofiary. Na to by się nikt nie zgodził, a w sprawie komunistycznych zbrodniarzy się zgadzamy. Nie może być tak, że ofiary leżą pod swoimi oprawcami. To po prostu nieetyczne.

- Nie brakuje jednak osób sprzeciwiających się ekshumacjom komunistów. Twierdzą, że to jednak byli przywódcy państwa polskiego i jakiś szacunek im się należy. Nie przekonuje to pana?

- Tego typu argumenty mnie nie przekonują. Tak ja ten, że zmarłych przez szacunek do nich nie wolno wykopywać. Pamiętajmy jednak, że na tym cmentarzu komuniści wykopywali z grobów zasłużonych, by robić miejsce dla siebie.

- Sprawie przeniesienia grobów komunistów z Powązek służą takie incydenty, jak ten z poniedziałku, kiedy na grobie Bieruta wymalowano czerwoną gwiazdę i słowo "kat"?

- Ja takie czyny akceptuję, bo musimy jakoś dawać wyraz swojej niezgodzie na to, że na Powązkach leżą komuniści. Nie może być tak, że na samym początku Alei Zasłużonych wyrastają niemal egipskie piramidy, a nam nic nie wolno z tym zrobić. To rani nasze uczucia. Bierut to był sowiecki agent i bandyta, człowiek odpowiedzialny za mordowanie tysięcy Polaków. I nawet nie można mu namalować czerwonej gwiazdy? Jemu i jego środowisku to nie uwłacza.

- Nie była to jednak zwykła profanacja?

- Nazwanie bandyty bandytą nie jest profanacją.

- Wracając do meritum sprawy, myśli pan, że znajdzie się wola polityczna, żeby tym argumentom się przeciwstawić? Nadzieje, które środowiska prawicowe pokładają w PiS, zostaną spełnione?

- Chciałbym, żeby tak było, ale przyznam, że jestem pesymistą. Coś takiego, jak przywracanie godności nekropolii narodowej, się robi, a nie o tym mówi.

- Skąd pana pesymizm? Spodziewa się pan oporu wewnątrz PiS?

- Cóż, wystąpień w tej sprawie było już wiele, także od osób obecnie sprawujących władzę. Nie przynosiło to żadnego efektu. Wszyscy ze zrozumieniem kiwają głowami, a chodzi o to, żeby od słów przejść do czynów.

- Jeśli taka decyzja zapadnie, spotka się ona ze zrozumieniem, czy spodziewałby się pan wielkich protestów? Powązki staną się kolejnym frontem walki?

- Awantury jeśli już, nie czekają nas na Powązkach, ale na łamach mediów, które wprost wyrastają z tamtej epoki. Prawda jest jednak taka, że im więcej awantur po stronie spadkobierców systemu, tym łatwiej będzie rzeczowo przedstawiać argumenty. Oni argumentów nie mają. Tak więc nie będzie źle.

Zobacz: Zbezczeszczono grób Bieruta na Powązkach! "Spełniono patriotyczny, obywatelski obowiązek"?

Nasi Partnerzy polecają