Mateusz Zardzewiały

i

Autor: Andrzej Lange Mateusz Zardzewiały

Komisja patrzy w złą stronę

2016-05-21 4:00

Konflikt o TK trwa w najlepsze, choć każdy ma już dość tej farsy. Dwie strony politycznego sporu okopały się i toczą wojnę pozycyjną. Nie wchodząc w jałowe spory dotyczące tego, kto zaczął i kto jest bardziej brutalny, warto zwrócić uwagę na groźny precedens. Jest nim ingerencja unijnych urzędników w sprawy suwerennego państwa.

Zgadzając się z Komisją Europejską w fundamentalnej kwestii poszanowania demokracji i wolności obywatelskich, trudno nie zauważyć niekonsekwencji Brukseli. Co więcej, mamy z nią do czynienia na dwóch płaszczyznach. Pierwszą z nich jest teza, w myśl której polski rząd łamie konstytucję i zasadę rządów prawa. Niewątpliwie PiS dalekie jest od praktykowania modelu demokracji, w którym wszyscy uczestnicy debaty publicznej traktowani są na równych prawach i z należnym szacunkiem. Ten pierwiastek brutalności i ignorowania przegranego był jednak cechą charakterystyczną bodaj wszystkich gabinetów rządzących w III RP – tutaj „dobra zmiana” nie nastąpiła. Jednak wystarczy poświęcić chwilę na lekturę naszej ustawy zasadniczej, by zauważyć, że: „Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio” (art. 4). I dalej: „Organizację Trybunału Konstytucyjnego oraz tryb postępowania przed Trybunałem określa ustawa” (art. 197). Czegokolwiek byśmy nie mówili o wątpliwej elegancji, jaka miała miejsce przy wyborze sędziów TK – zarówno w tej, jak i poprzedniej kadencji Sejmu – parlament miał pełne prawo do wprowadzenia zmian w funkcjonowaniu tego organu. Można dostrzec również drugi, międzynarodowy wymiar niekonsekwencji Komisji Europejskiej. Zastosowana wobec Polski procedura ochrony praworządności jest niewątpliwie przesadzona. Tym bardziej że z punktu widzenia niezaangażowanego aktywnie w politykę obywatela, spór o TK jest raczej irytujący niż fundamentalny. A są w Europie przykłady łamania praworządności, które uderzają bezpośrednio w zwykłych ludzi. Kryzys imigracyjny doprowadził do licznych gwałtów i aktów przemocy, które zachodnie rządy tuszowały – czego przykładem była sylwestrowa noc w Niemczech. W wielu państwach UE powstały dzielnice wyjęte spod kontroli państwa, a część krajów strefy Schengen nie jest w stanie zapewnić ochrony granic wspólnoty. To wszystko destabilizuje UE – zarówno politycznie, jak i społecznie. Powstaje pytanie, czy to aby na pewno Polska łamie postanowienia unijnych traktatów, gwarantujących m.in. ochronę praw człowieka i poszanowania godności ludzkiej oraz wymuszających kontrolę zewnętrznych granic strefy Schengen.

Zobacz: Stanisław Karczewski w WIĘC JAK: Tomasz Zimoch to mój ulubiony komentator