"Super Express": - Produkowane w Polsce śmigłowce nie zostaną kupione przez naszą armię. Jak pan, jako prezes jednego z wytwarzających je zakładów odbiera tę decyzję?
Krzysztof Krystowski: - Było mi smutno z tego powodu, ponieważ uważam, że dla polskich firm jest to zła decyzja. I to nie tylko dla zakładów PZL Świdnik, które ja reprezentuję. Przecież naszym drugim konkurentem był PZL Mielec. W wytwarzanie tych śmigłowców zaangażowane są tysiące osób. Dla nas taka decyzja to trochę jak wyrok.
- Czy miejsca pracy w polskich fabrykach śmigłowców są teraz w jakiś sposób zagrożone?
- Na ten problem trzeba spojrzeć w nieco inny sposób. Na pewno bardzo liczyliśmy na to, że dzięki temu kontraktowi, dzięki zakupieniu przez Polskę wytwarzanych przez nas śmigłowców produkcja tych maszyn - nie tylko w ramach kontraktu z Polską, ale na cały świat - w ramach grupy AgustaWestland (właściciela PZL Świdnik) będzie odbywała się w naszym zakładzie. Oznaczałoby to dla nas ogromną szansę rozwoju, bo mielibyśmy bardzo nowoczesny wyrób, w którego produkcję, modernizację, a nawet projektowanie i konstruowanie zaangażowani by byli nasi inżynierowie, nasi pracownicy. Według naszych obliczeń dałoby to możliwość zatrudnienia do 2 tys. pracowników. I to był nasz główny cel i główny argument. I to zaproponowaliśmy w offsecie. Jeżeli nie dostaliśmy tego zamówienia, to właściwie ustają też te szanse.
- Wiceminister Czesław Mroczek mówił, że propozycje zakładów zarówno w Świdniku, jak i w Mielcu nie spełniały wymogów polskiej armii. Jak ustosunkuje się pan do tych zarzutów?
- Złożyliśmy oferty w dobrej wierze, oferując rozwiązanie, które uważaliśmy za najkorzystniejsze dla polskiej armii. Gdyby było inaczej, nie wystartowalibyśmy w tym przetargu.
- Ale czy ta oferta była zgodna z zapisanymi w warunkach przetargu wymogami MON?
- W naszym przekonaniu tak. Chcę zwrócić uwagę, że objętość naszej oferty to kilka tysięcy stron. Myślę, że oferty konkurencyjnych firm były równie obszerne. Dlatego nie chcę prowadzić dyskusji z MON za pomocą mediów, ponieważ to są za poważne sprawy - chodzi przecież o bezpieczeństwo państwa.