Krzysztof Rybiński: Firmy uciekają przed podatkami. To patriotyzm ekonomiczny

2014-01-10 3:00

Czy można powstrzymać ucieczkę firm przed podatkami?

"Super Express": - Po tym jak firma LPP - właściciel kilku marek odzieżowych - wyemigrowała do rajów podatkowych, rozpętała się burza, bo polski fiskus straci na tym wiele pieniędzy.

Prof. Krzysztof Rybiński: - Muszę powiedzieć jedno - jeśli takich firm jak LPP, która działa w tylu krajach, byłoby w Polsce więcej, bylibyśmy bogatym krajem. Niemcy czy Szwajcarzy są bogaci, ponieważ mają ogromną liczbę firm, które działają w setkach krajów na świecie. Powinno nam więc zależeć na tym, żeby w Polsce się rozwijały, bo przez swoją działalność budują bogactwo naszej gospodarki.

- Nie lepiej, żeby jednak podatki płaciła w Polsce?

- Załóżmy, że taka firma ma konkurencję, która stosuje optymalizację podatkową, czyli płaci podatki nie w krajach, w których ma centralę, ale w rajach podatkowych. Wtedy firma ta również musi stosować tego typu instrumenty. Wolę, żeby polskie firmy miały więcej pieniędzy na zagraniczną ekspansję, niż karmiły pazernego polskiego fiskusa, który znaczną część tych pieniędzy marnuje.

Patrz: W nowym roku czekają nas wyższe podatki. Papierosy i alkohol podrożeją

- Nie jest tak, że podatki, które zostałyby w Polsce, byłyby z korzyścią dla Polaków redystrybuowane? W kasie państwa znalazłyby się pieniądze, które mogłyby wesprzeć politykę społeczną, np. niezwykle kosztowną politykę prorodzinną?

- Tyle że odrzucenie instrumentów stosowanych przez konkurencję stawia nasze firmy w gorszej sytuacji. Spowalnia to nasz rozwój. To, że firmy starają się, żeby jak najwięcej pieniędzy zostało na ekspansję, to moim zdaniem forma patriotyzmu ekonomicznego. Dlaczego nikt nie nawołuje do bojkotu Google'a? Przecież ta firma płaci minimalne podatki z racji tego, że zarejestrowana jest na Bermudach. Czepiamy się za to polskiej firmy.

- Tu pojawia się kolejny problem - uszczelnienie systemu tak, żeby zagraniczne firmy płaciły należne podatki, a nie unikały ich kreatywną księgowością.

- Można próbować to utrudnić, ale problem polega na tym, że sami nic nie zrobimy. Gra toczy się bowiem na poziomie globalnym, a nie narodowym. Jedno państwo, które chce z tym walczyć, musi się liczyć z porażką. Musiałoby się coś zmienić na poziomie Unii Europejskiej albo OECD, które mogłyby zabronić korzystania z rajów podatkowych. W ten sposób problem unikania podatków sam by się rozwiązał. Płaciłoby się wtedy podatki tam, gdzie się prowadzi operacje, a nie transferowało pieniądze do rajów podatkowych. Póki jednak one istnieją, międzynarodowe korporacje zawsze będą o krok przed regulatorami i brutalnie będą wykorzystywać możliwości optymalizacji. Wszystkie rządy, które próbują z tym walczyć na własną rękę, najpierw zaczynają od ściągania podatków od firm zagranicznych, a dopiero w drugiej kolejności zajmują się własnymi firmami. Nie bądźmy hipokrytami i róbmy to samo.

- Jak to zrobić?

- Było już wiele pomysłów, jak choćby "brygady tygrysa" ministra Kołodki. Międzynarodowe korporacje mają jednak na podorędziu świetnych prawników, którzy znajdą każdą lukę w prawie, żeby wykorzystać ją we własnym interesie.

- Nie ma pan wrażenia, że te luki znajdują się w zapisach prawnych nieprzypadkowo? I nie mówię tu tylko o Polsce.

- Jasne, że tak jest. W samej Brukseli działa 15 tys. lobbystów, którzy pilnują, aby przepisy, które uchwala się na poziomie Unii Europejskiej, były zgodne z interesami branż tam reprezentowanych. Wystarczy przypomnieć anegdotę, że kiedy w USA dyskutowano zmiany w systemie bankowym, na biurku każdego kongresmena i senatora można było znaleźć dokument przygotowany przez Goldman Sachs, pokazujący, jak to zrobić, żeby było dobrze. Zbudowaliśmy sobie taki system finansowy, w którym maluczki płaci wysokie podatki, podczas gdy międzynarodowi giganci mają swoje raje podatkowe i regulacje, z których mogą korzystać, żeby praktycznie nie płacić podatków.

Rozmawiał Tomasz Walczak