Krzysztof Szczerski

i

Autor: Tomasz Radzik

Krzysztof Szczerski: Kreatywna księgowość prostytucji

2013-07-24 4:00

"Super Express": - Pojawił się w UE pomysł, by do PKB krajów członkowskich wliczać również wartość niektórych gałęzi nielegalnej gospodarki, takich jak prostytucja, przemyt czy handel narkotykami. To może pomóc rozwiązać problemy ekonomiczne Unii?

Krzysztof Szczerski: - Moim pierwszym odczuciem jest, że to jakaś kreatywna księgowość na poziomie europejskim. Aby za pomocą nowego przeliczania wskaźników uzyskać inne efekty. Jeśli to ma być tylko zmiana statystycznego liczenia wielkości gospodarki, to nie poprawi sytuacji gospodarczej w Europie.

- Padają pytania, w jaki sposób wyliczyć te kwoty? Jesteśmy w stanie rzetelnie i miarodajnie wyliczyć wartość rynku prostytucji lub handlu marihuaną w danym roku?

- Na pewno nie jesteśmy w stanie i nie powinniśmy być w stanie. Państwo powinno zwalczać te dziedziny, a nie zbierać o nich informacje. To zresztą byłoby bardzo trudne.

- Gdy jednak do tego dojdzie, czy politycy w zależności od politycznej potrzeby nie będą próbowali zawyżać lub zaniżać tych wyliczeń? Skoro mają być w dużej mierze szacunkowe...

- Liczenie tego rodzaju działalności zawsze będzie szacunkowe, jeśli nie będzie się wiązać z jakąś formą kontroli państwa. Wartość tego będzie minimalna. Jeśli państwo będzie w pełni certyfikować czy rejestrować taką działalność, wtedy można próbować to obliczać. A jeśli nie będzie żadnej rejestracji, to wszelkie szacunki będą całkowicie iluzoryczne u podstaw. A nie chcemy tego rejestrować, bo to jest nielegalne nie bez powodu. Dane, jakie będziemy przekazywać do Unii, będą bardzo podatne na manipulacje. Będą zupełnie bezwartościowe. Kiedyś prezydent Warszawy Paweł Piskorski powiedział, że wygrał sto pięćdziesiąt razy z rzędu w ruletkę i w ten sposób zalegalizował część majątku. Teraz będziemy podobnie uprawiać kreatywną księgowość na poziomie państwa, jak prezydent Piskorski zrobił to na poziomie swojego własnego budżetu. Będzie można np. powiedzieć, że prostytucja tak się w Polsce rozrosła, że poziom naszego PKB radykalnie wzrósł. Przecież to kompletnie bez sensu.

- Mielibyśmy paradoks, że z jednej strony osoby wyjęte spod prawa będą się składać na gospodarczy wynik państwa, a z drugiej państwo będzie je ścigać za łamanie prawa.

- Tak. Państwo będzie korzystać z tego, co samo uznaje za nielegalne.

- To może być droga do legalizacji np. prostytucji w Polsce?

- Na pewno bym nie chciał, żeby to był argument w dyskusji o jej legalizacji. Prostytucja to coś, co uwłacza godności kobiet.

- A miękkie narkotyki?

- Handel narkotykami i narkotyki w ogóle uważam za zło i zbrodnię. Względy ekonomiczne nie są ostateczną miarą wszystkiego. Ekonomia jest miarą wartości rynkowej czy interesu.

- Ale jeśli będą padały konkretne liczby, to może analitycznie ścisłe umysły w Ministerstwie Finansów będą z czasem coraz częściej sugerować, by zastanowić się nad zalegalizowaniem niektórych nielegalnych obszarów gospodarki.

- Na pewno nie należy legalizować czegoś, co niesie zło, nawet dla potrzeb ratowania statystyk gospodarczych. Każde państwo powinno mieć swobodę decyzji, co jest, a co nie jest w tym państwie legalne. Taka forma liczenia PKB nie może być formą legalizowania działalności, na którą nie ma zgody. Państwo nie może szacować w swoim PKB wartości przestępstw, jakie na jego terenie są popełniane.