Leszek Miller w rozmowie ze Sławomirem Jastrzębowskim: Brakuje mi cech Oleksego

i

Autor: Tomasz Radzik Redaktor naczelny „Super Expressu” Sławomir Jastrzębowski w rozmowie z Leszkiem Millerem, szefem Sojuszu Lewicy Demokratycznej

Leszek Miller dla Super Expressu: Brakuje mi cech Oleksego [WIDEO]

2015-01-16 9:11

Redaktor naczelny „Super Expressu” Sławomir Jastrzębowski w rozmowie z Leszkiem Millerem, szefem Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

"Super Express": - Obserwuje pan to, co się dzieje na Śląsku, i co?

Leszek Miller: - Martwię się, że co najmniej 8 tys. górników może stracić pracę. Martwię się, co się stanie z ich rodzinami. To decyzje nieprzemyślane. Dziwię się, że koalicja PO-PSL decyduje się na taki wariant.

- A jakie są przemyślane decyzje?

- Skoro węgla w Polsce brakuje i musimy importować 12 mln ton, głównie ze wschodu, to dlaczego nie możemy go produkować w naszym kraju? Przecież Polska węglem stoi.

- Strona rządowa mówi o rachunku ekonomicznym. W Polsce produkujemy go za drogo.

- W takim razie zadajmy pytanie, czemu tak drogo się wydobywa.

- Pan wie dlaczego?

- Wydobycie jest obłożone różnymi obciążeniami. Np. VAT na węgiel wynosi u nas 23 proc., a choćby w Niemczech to 19 proc.

- Czyli, po pierwsze, rząd powinien obniżyć VAT?

- Powinien przejrzeć wszystko, co składa się na koszty wydobycia i znieść część tych obciążeń, by polski węgiel był konkurencyjny. Np. w 2000 r. tona węgla była obłożona podatkami w wysokości 35 zł. Dziś to 95 zł. Jak w takiej sytuacji nasz węgiel może być konkurencyjny? Według niektórych danych aż 30 składników składa się na cenę węgla. Ulubiony argument rządu to przywileje górników, co podraża wydobycie. Popatrzmy jednak na płace zarządów. Zarabiają po 60-70 tys. zł, a kiedy odchodzą, dostają odprawy w wysokości miliona złotych.

- Sprzedawałby pan nasze kopalnie zagranicznym inwestorom?

- Jeśli przedstawią dobre warunki, porozumieją się ze stroną związkową, to czemu nie? Wydobycie nie może być jednak wygaszone, ale utrzymane.

- Z pana słów wynika, że rząd nie działa racjonalnie. Działa na niekorzyść Polski?

- Tak, działa na niekorzyść Polski i górników.

- Ktoś polskim rządem steruje?

- Ktoś, kto opracowuje rządowe plany nie ma do tego kwalifikacji.

- Był pan teraz na Śląsku?

- Nie byłem.

- Czemu?

- Trwa posiedzenie Sejmu i jeślibym tam pojechał, zapytałby mnie pan, czemu nie ma mnie na Wiejskiej, choć to moja praca. Oczywiście, w przyszłym tygodniu się wybiorę.

- Pana zdaniem Kaczyński, będąc na Śląsku z Andrzejem Dudą, szczuł górników, jak niektórzy twierdzą?

- Nie. Moim zdaniem, jeśli ktoś szczuje, to strona rządowa, która stara się napuścić jedne grupy społeczne na drugie. Mówią: zobaczcie, ile kosztują was przywileje górników! Gdyby nie to, można by dołożyć do żłobków! Ale nawet najbogatsze kraje dopłacają. Jeszcze raz spójrzmy na Niemcy, które dopłacają rocznie 2-3 mld euro rocznie.

- A co pan sądzi o wypowiedzi Piotra Dudy, szefa Solidarności, który mówił, że zna adresy śląskich posłów PO i że ich tam znajdą.

- Jestem przeciwko używaniu gróźb, a słowa szefa Solidarności można tak zinterpretować. Nie sądzę, żeby za jego słowami kryła się rzeczywista groźba.

- Zmieniamy temat. Będzie pan na pogrzebie Józefa Oleksego?

- Oczywiście.

- Będzie pan przemawiał?

- W imieniu nas wszystkich wystąpi Aleksander Kwaśniewski. Nie warto mnożyć wystąpień. Mam nadzieję, że przemówią także władze państwowe - marszałek Sejmu i pani premier.

- Kim dla pana był Józef Oleksy? To ogólne pytanie, ale mieliście w swojej wieloletniej zażyłości wzloty i upadki.

- Przed świętami Józef Oleksy zaprosił mnie i Aleksandra Kwaśniewskiego do swojego domu. To była miła, ale mieliśmy wrażenie, że także pożegnalna rozmowa. Nasze życia polityczne były ze sobą splecione. Poznałem go w latach 70.

- Zawsze był taki koncyliacyjny?

- Tak, był uroczy w sposobie bycia, pełen autoironii, pełen dystansu. Czasami zazdrościłem mu tych cech, bo ja w dużej części jestem ich pozbawiony.

- Mieliście też trudne okresy...

- Tak bywało. Czasami nie odzywaliśmy się do siebie. Niemal jak w starym małżeństwie. Np. po taśmach Gudzowatego.

- Ukuł pan wtedy urocze określenie "józiolenie".

- Często mówiłem mu, że ma skłonność do mówienia rzeczy, które są sympatyczne, ale mogą przynieść kłopoty. Zwłaszcza jeżeli ktoś nie ma poczucia humoru.

- W dniu śmierci Oleksego przedstawił pan kandydatkę na prezydenta, panią Magdalenę Ogórek. Nietakt?

- Nie. Uważam, że w tym jest pewien symbol. Umarł wybitny polski polityk lewicy, ale lewica nie odchodzi.

- Umarł król, niech żyje król?

- Może nie aż tak, ale doktor Magdalena Ogórek jest symbolem tej nowej lewicy.

- Podkreślił pan to "doktor"...

- Tak, obroniła doktorat w młodym wieku i trzeba to podkreślać.

- Z czego ten doktorat?

- Z historii Kościoła...

- Właśnie...

- A dlaczego nie? Komu to przeszkadza?

- Mnie absolutnie nie, ale może komuś na lewicy? Palikotowi już przeszkadza.

- Palikotowi jak ma jeden procent, to już wszystko przeszkadza. Jest gruntownie wykształcona, skończyła studia w Maastricht, pracowała w Kancelarii Prezydenta, premiera, MSWiA. To symbol młodej polskiej lewicy. Już z nowej polski. Kiedyś SLD otworzyło drzwi Polsce do UE, a teraz chcemy otwierać młodym Polakom do polityki.

- Jest pan w polityce tyle lat, że wiedział pan, że ogłoszenie tej kandydatury spotka się z drwinami w stylu "Ogórek z kapelusza".

- Najczęściej słyszę to z tych środowisk, które są pogniewane, że to nie od nich kandydat lub kandydatka. Że to nie oni decydowali o tym, kogo SLD ma wysunąć. Słyszę, że za młoda, że wykształcona.

- Że za ładna?

- To też.

- I w kostiumie kąpielowym?

- To są stare rzeczy. Nikt się nie rodzi prezydentem czy premierem. Mnie też krytykowano, kiedy pierwszy raz zostawałem ministrem, że brakuje mi doświadczenia. I okazałem się dobrym ministrem pracy.

- Chciałbym panu wejść w głowę i prześledzić, jak to się stało, że wpadł pan na pomysł: Magdalena Ogórek.

- Coraz bardziej się upewnialiśmy, że naszym kandydatem powinna być kobieta. Rozważaliśmy różne warianty. Ona jest wykształcona i przyszedł czas już na to pokolenie. Niezależnie od wyniku, który otrzyma, będzie wielką gwiazdą polskiej lewicy.

- Podkreślmy te słowa: niezależnie od wyniku. Nie sądzi pan, żeby miała szansę?

- Niezależnie, czy wygra, czy nie.

- Ma 6 proc.

- Na starcie. I to bardzo dobry wynik.

- Dobry, bo Palikot ma 1 proc.

- A Korwin-Mikke - 3 proc. i nowa osoba w polityce ma 6 proc. I przekona się pan, że następne sondaże będą coraz lepsze.

- Jakie ma cechy charakteru? Porwie ludzi?

- Spokojna narracja, zdolność słuchania, potrafi bronić swoich racji.

- Jest osobą wierzącą?

- Nie rozmawiałem z nią o tym.

- Tak? A z Gawkowskim pan o tym rozmawiał!

- Bo sam mi powiedział!

- Ona panu nie powiedziała? Czyli ma przed panem tajemnice!

- Sprawa wiary jest kwestią prywatną...

- A nie jest pan ciekawy? Tak po ludzku? Ja jestem.

- Jestem i zapewne się dowiem.

- Dzięki Millerowi Ogórek rośnie, a Napieralski został ścięty. Porozmawiajmy o Napieralskim.

- A myśli pan, że warto?

- Dlaczego pan to zrobił?!

- Gdyby pan za chwilę powiedział, że "Super Express" jest marną gazetą, że należałoby ją zamknąć...

- Nigdy bym tak nie powiedział!

- Gdyby pan do tego dodał, że czytelnicy powinni przestać ją kupować... I Grzegorz Napieralski wystąpił w takiej roli! Jako szef rady wojewódzkiej stwierdził, że czas SLD minął, trzeba rozwiązać i budować nową formację. Zamiast mobilizować przed wyborami, on demobilizował. Nikt, ani w polityce, ani w biznesie, sobie na to nie pozwala! Jako szef partii sam nie znosił żadnego sprzeciwu, rozwiązywał, zawieszał... Robił to samo, co teraz go spotkało.

- I teraz będzie bunt wewnętrzny? Będzie chciał przejąć SLD czy budować nową partię?

- To nie jest już problem SLD. Jeżeli Napieralski chce budować nową partię, to może to robić.

- Wsłuchując się w jego głos... Ma rację, że kilka lat temu SLD był postrzegany jako inna partia...

- Największa klęska przyszła za czasów przewodzenia SLD przez Napieralskiego. Najgorszy wynik w historii partii - 25 posłów. Odnoszę wrażenie, że Napieralski chce wzbudzić współczucie, ale ja nie jestem od osuszania łez czy wycierania nosów. I nie pozwolę, by ktoś, będąc w SLD, szkodził partii.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail