Leszek Miller

i

Autor: Piotr Kowalczyk

Leszek Miller komentuje: Zdrada

2016-10-12 4:00

Wybitny film Wojtka Smarzewskiego "Wołyń" zaczyna się sentencją: "Kresowian zabito dwukrotnie. Raz przez ciosy siekierą, drugi raz przez przemilczenie". Na naszych oczach dokonuje się trzeci akt martyrologii Polaków okrutnie pomordowanych na Wołyniu i Galicji Wschodniej. To zdrada ich pamięci dokonywana przez polskich polityków współpracujących bez zastrzeżeń z władzami państwa ukraińskiego, które inspirują i popierają odradzanie się zbrodniczego nacjonalizmu. Dziedzictwo Bandery, Doncowa i Szuchewycza stało się fundamentem założycielskim nowej Ukrainy i z poruczenia jej przywództwa zaraża nienawiścią młode pokolenia.

Problem z naszymi sąsiadami nie wynika tylko z tego, co robili w czasie wojny, ale z tego, co czynią dziś. A dziś z ich woli mordercy stają się bohaterami. Ideolodzy i wykonawcy ludobójczej zbrodni popełnionej z rozmysłem na Polakach mają teraz swoje pomniki i są czczeni jako bohaterowie. Parlament w Kijowie zaraz po pojednawczym przemówieniu prezydenta Komorowskiego wymierzył mu upokarzający policzek, przyjmując ustawy, które gloryfikują zbrodnicze OUN i UPA oraz penalizują podważanie ich "heroicznej" roli. Projekty nowego prawa przedstawił i rekomendował syn dowódcy UPA Romana Szuchewycza, który jest bezpośrednio odpowiedzialny za eksterminację tysięcy Polaków. Przed wizytą prezydenta Dudy reprezentacyjny prospekt w Kijowie otrzymał imię Stepana Bandery, a płk Diaczenko, kawaler hitlerowskiego Krzyża Żelaznego i morderca powstańców warszawskich, doczekał się uchwały Rady Najwyższej upamiętniającej jego bojowy czyn. I to wszystko w sytuacji, kiedy 90 proc. polskich ofiar masowej rzezi nie ma godnego pochówku, a na większości "dołów śmierci" nie stoją ani pomniki, ani nawet zwykłe krzyże. To, co zadziwia, to brak w tym wszystkim stanowczej reakcji ze strony polskiej. A przecież nie musimy godzić się z ukraińskim kultem ludobójców i ideologią odwołującą się do faszystowskich korzeni. Dla polskich polityków niech przykładem będzie prezydent Izraela, który w ukraińskim parlamencie przypomniał, że w eksterminacji Żydów na Ukrainie brali udział sami Ukraińcy, a szczególnie wyróżniali się w tym dziele bandyci z OUN i UPA, którzy zabijali i wydawali Żydów w ręce Niemców.

ZOBACZ: Protest nauczycieli w całej Polsce. Minister Zalewska ZOSTANIE odwołana?! RELACJA NA ŻYWO

Mam nadzieję, że film Smarzewskiego skłoni polskie władze do stosownej refleksji. Dzielenie ofiar wedle przydatności w grach i kalkulacjach politycznych nie powinno mieć więcej miejsca. Nie może być tak, że zbrodnie, w których sprawcami są faszyzm i nacjonalizm ukraiński, trzeba relatywizować, aby nie drażnić "strategicznego" partnera w walce z Moskwą. Taka postawa w świetle pamięci zarąbanych Polaków i rehabilitacji ich morderców jest nie tylko politycznie błędna, ale też haniebna.