Łukasz Warzecha SE.pl

i

Autor: Fotomontaż SE

Łukasz Warzecha: Mr. Comey, you're an asshole!

2015-04-24 4:00

Gdyby szukać słowa odpowiednio opisującego dyrektora FBI Jamesa Comeya, to w języku polskim przychodzą do głowy jedynie sformułowania niespecjalnie nadające się do publikacji. Użyję wobec tego angielskiego słowa: asshole.

Po pierwszym wyskoku dyrektora Comeya można było sądzić, że zawiniła zwykła ludzka, a może raczej, zwykła amerykańska niewiedza. Ale druga wypowiedź szefa FBI nie była już na pewno wyskokiem, jak wciąż usiłują nas przekonywać niektórzy komentatorzy. Nie była także wynikiem "braku klasy", jak zmuszeni są twierdzić niektórzy przedstawiciele rządu. Takich wyskoków, przypadków i potknięć, zwłaszcza za drugim razem, na tym szczeblu nie ma. Musiała zatem to być wypowiedź nie tylko przemyślana, ale i autoryzowana z odpowiednio wysokiego szczebla.

Są to także słowa bardziej bezczelne od tych, które padły w Muzeum Holokaustu. Dyrektor Comey stwierdził bowiem, że owszem, żałuje, ale tylko tego, iż wymienił w ogóle jakieś kraje. A przecież - jak stwierdził - w każdym okupowanym kraju byli jacyś kolaboranci. Więc i w Polsce.

To słowa nie tylko aroganckie i obraźliwe, ale i sprytne, bo gdyby wyjąć je z kontekstu - dyrektor Comey ma rację. Tak, kolaboranci zdarzali się właściwie wszędzie, byli także w Polsce. Jednak sytuacja ta nie była zawieszona w próżni. Kara śmierci za pomaganie Żydom dla pomagającego i całej jego rodziny obowiązywała w Polsce, ale nie we Francji czy Holandii. Rodzina ukrywająca Annę Frank została ukarana. konfiskatą mebli. To w Polsce działała Żegota, to w Polsce za ukrywanie Żydów mordowano całe rodziny, z dziećmi włącznie, tak jak rodzinę Ulmów. To w Polsce za szmalcownictwo sądy państwa podziemnego wydawały wyroki śmierci.

Nic takiego nie działo się we Francji, Holandii, Belgii. A transporty Żydów do obozów zagłady szły stamtąd przy ochotnej współpracy miejscowych władz. Dlaczego zatem dyrektor Comey nie wymienił w swoim wystąpieniu Francji, Holandii, Belgii, Litwy (zbrodnie w Ponarach), tylko właśnie Polskę?

Jeśli dyrektorowi Comeyowi wszystko to niewiele mówi, to może powie mu coś nazwa "St. Louis"? To statek, którym w maju 1939 roku niemieccy Żydzi próbowali przedostać się na Kubę. Gdy wyszło na jaw oszustwo wizowe, którego padli ofiarą, apelowali do prezydenta Roosevelta o przyjęcie w trybie nadzwyczajnym. Dostali odpowiedź, że jako imigranci muszą czekać na swoją kolej. Większość pasażerów zginęła potem w okupowanej Europie.

No dobrze, powie ktoś, to było przed Holokaustem. Ale już po Holokauście amerykańskie służby upolowały i przewiozły do USA Wernera von Brauna, niemieckiego konstruktora rakiet V-1 i V-2. Von Braun znalazł w USA ciepły azyl, pracę i obywatelstwo. Stał się jednym z autorów programu kosmicznego. Może więc pan Comey, zamiast chrzanić farmazony, po prostu spojrzy w lustro?

Zobacz: Komorowski: brutalne, chamskie poniżanie prezydenta. A Duda ...