Łukasz Warzecha

i

Autor: Andrzej Lange

Łukasz Warzecha: Zwykłe lewactwo Facebooka

2016-11-04 3:00

Niezależnie od tego, jak będą ściemniać kolejni dyrektorzy kolejnych wydziałów, oddziałów i naddziałów Facebooka, jest jasne, że portal ma lewackie skrzywienie. Nie chodzi tu nawet o pracowników jego polskiego oddziału, którzy - tu akurat w tłumaczenia kalifornijskiej firmy wierzę - rzeczywiście wiele do powiedzenia nie mają. Są traktowani - jak w wielu polskich przedstawicielstwach ogromnych zagranicznych koncernów - jak oswojeni tubylcy, których można do jakichś tam spraw dopuścić, ale na pewno nie do decydowania. Chodzi o Facebook jako całość, począwszy od jego założyciela i szefa Marka Zuckerberga.

Taki zresztą jest profil większości podobnych wirtualnych przedsięwzięć. Nie tworzą ich na ogół konserwatyści i przeważnie są one przeniknięte bredniami o wielokulturowości, poszanowaniu różnorodności, wzajemnym szacunku i tak dalej. W praktyce sprowadza się to do tego, co teraz widzimy na Fejsie: za wpis o tym, że pederaści to zboczeńcy albo że muzułmanie to terroryści grozi natychmiastowe skasowanie konta; za wpis o tym, że papież to pedofil albo że patriotyzm to to samo co faszyzm - nie grozi nic. Miałbym dla ludzi z Facebooka - z którego sam korzystam - znacznie większy szacunek, gdyby przyznali wprost: "Tak, jesteśmy lewakami, u nas zawsze lewackie tezy będą promowane, a prawakom utrudnimy życie jak się da". Ale tego oczywiście ludzie Zuckerberga powiedzieć nie mogą, bo mogliby stracić część użytkowników. A użytkownicy to przecież kasa. I to gruba. Stąd bleblanie o "standardach społeczności" i "mowie nienawiści". Ale kto te "standardy" ustanowił? Jaka "społeczność"? Ponad miliard użytkowników serwisu w jakiś demokratycznych sposób? Przecież nie. Jak ludzie z FB definiują "mowę nienawiści"? Dlaczego cenzurują symbol falangi, ale już nie sierp i młot, w imię których zamordowano dziesiątki milionów ludzi? Wyjaśnienia nie ma. To znaczy - jest, ale będące właśnie zbiorem pustych frazesów. Zabawnie wypadają w tym wszystkim zachwyceni działaniami Facebooka lewacy, nagle nawróceni na prywatną własność i powtarzający, że w prywatnej firmie można robić, co się chce. W dużej mierze tak powinno być, przy czym pozycja FB jest specyficzna - niemal monopolistyczna na rynku portali społecznościowych.

Nie marzy mi się jednak jako liberałowi, żeby Zuckerberg zatrząsł portkami przed Redutą Dobrego Imienia, której żale obchodzą go tyle co zeszłoroczny kalifornijski śnieg, albo że nosa utrze mu minister Streżyńska, która świetnie wie, że nie zdoła tego dokonać. Marzy mi się, żeby oczywisty lewacki przechył FB wykorzystał innowator, który zaproponuje przestrzeń w sieci - ani lewicową, ani prawicową, ale po prostu pozbawioną cenzury politycznej. Jest miejsce i sposobność. Można zarobić.

Zobacz: Wiktor Świetlik: Jak lewica pokochała kapitalizm