Maciej Hamankiewicz: Lekarz będzie żył w strachu

2011-12-05 3:00

Zaistniała sytuacja to objaw urzędniczej bezmyślności i bezradności. NFZ był zobowiązany już od 2004 roku stworzyć jeden elektroniczny dokument ubezpieczeniowy. Jednak tego nie zrobiono po dziś dzień. Stąd panuje obecnie ogromny chaos w kwestii tego, komu należy się refundacja, a komu nie. Nikt nie jest w stanie się w tym rozeznać, nawet NFZ.

"Super Express": - Ministerstwo Zdrowia postanowiło uszczelnić system wydawania recept refundowanych. Dlaczego lekarze przeciwko temu protestują?

Maciej Hamankiewicz: - Zaistniała sytuacja to objaw urzędniczej bezmyślności i bezradności. NFZ był zobowiązany już od 2004 roku stworzyć jeden elektroniczny dokument ubezpieczeniowy. Jednak tego nie zrobiono po dziś dzień. Stąd panuje obecnie ogromny chaos w kwestii tego, komu należy się refundacja, a komu nie. Nikt nie jest w stanie się w tym rozeznać, nawet NFZ. Dlatego najłatwiej było zrzucić obowiązki na kogoś innego i do urzędniczych zadań zdecydowano się zaprzęgnąć lekarza. To absurd, tym niebezpieczniejszy, że za brak tej wiedzy lekarz ma odpowiadać własnym majątkiem.

- Nie przesadzajmy. Po pierwsze, są dokumenty potwierdzające ubezpieczenie, po drugie, osób nieubezpieczonych jest w Polsce niewiele. Na sporze lekarzy z ministerstwem ucierpią pacjenci.

- Naturalnie, bo dyktat NFZ, nakierowany na własną wygodę, wytworzył sytuację, w której każdemu lekarzowi przed wypisaniem leku zadrży ręka. A to oczywiście odbija się na pacjentach. Rządzi nami strach o to, że gdy nie dopatrzymy jakiejś formalności, nie wpiszemy jakiegoś kodu albo nagle zmieni się stawka refundacyjna jakiegoś leku, to my zapłacimy za to gigantyczne pieniądze.

- Jak sobie będą radzić z tym problemem lekarze?

- Wyjściem z tej sytuacji staje się albo - mówię to ironicznie - wypisywanie zawsze aspiryny, bo "ona jest dobra na wszystko", albo pisanie adnotacji "do rozpatrzenia przez NFZ". Lekarz zamiast myśleć o tym, jak pomóc pacjentowi, będzie się bał, że puści z torbami całą swoją rodzinę albo trafi do więzienia. W takiej atmosferze nie da się normalnie pracować i musi tutaj dojść do znaczących zmian.

Maciej Hamankiewicz

Lekarz. Szef Naczelnej Rady Lekarzy