Prof. Elżbieta Mączyńska

i

Autor: Tomasz Radzik Prof. Elżbieta Mączyńska Prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego

Mączyńska: Większe podatki dla bogaczy

2016-06-07 7:05

Profesor Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, wykładowca SGH w rozmowie z "Super Expressem" ocenia, skąd Prawo i Sprawiedliwość weźmie pieniądze na finansowanie polityki społecznej:

"Super Express": - Rząd PiS zgłasza kolejne prospołeczne propozycje i choć wielu się zgadza, że są one słuszne i potrzebne, wszyscy zachodzą w głowę, skąd ma zamiar wziąć na to wszystko pieniądze. Może podpowiemy, jak się buduje państwo dobrobytu, nie doprowadzając jednocześnie do bankructwa finansów publicznych?

Prof. Elżbieta Mączyńska: - Rzeczywiście, nie da się zbudować państwa dobrobytu bez pieniędzy. Koncepcja jego budowy w krajach skandynawskich łączyła się z wysokim opodatkowaniem. W tych krajach funkcjonuje progresywny system podatkowy, w którym im więcej się zarabia, tym większe podatki się odprowadza.

- Czyli na odwrót niż w Polsce, gdzie jeśli chodzi o PIT, de facto funkcjonuje podatek liniowy.

- Niewiele bowiem osób podlega drugiemu progowi podatkowemu, a w dodatku osoby zatrudniane na kontraktach menedżerskich płacą podatki według stawki biznesowej, czyli 19 proc. Mamy więc system, który sprawia, że bogatsi Polacy płacą relatywnie mniej niż biedniejsi.

- I trafia do budżetu mniej pieniędzy. W cywilizowanych krajach, które stawiamy sobie za wzór, większość dochodów państwa pochodzi z podatku PIT. W Polsce największe wpływy podatkowe mamy z podatku VAT. To pokazuje, że jest rezerwa, skąd można ściągnąć więcej podatków?

- Zgadza się. Nie dość, że głównym źródłem dochodów jest VAT, to jest on straszliwie dziurawy, co sprawia, że wiele pieniędzy, które powinny, nie trafia do budżetu. Trudno zresztą, żeby nie był, skoro - jak wyliczył prof. Modzelewski - wszystkie przepisy dotyczące tego podatku i ich interpretacje zajmują 1,5 mln stron. To uderza najbardziej w sektor małych i średnich przedsiębiorstw, których nie stać na kosztowną obsługę prawną. Jednocześnie to raj dla spekulantów unikających płacenia podatków. W gąszczu przepisów nietrudno znaleźć lukę.

- Czy jednak rzeczywiście progresja podatkowa w podatku PIT może zwiększyć wpływy budżetowe na tyle, że będzie nas stać na państwo dobrobytu z prawdziwego zdarzenia?

- Tu nawet nie chodzi o państwo dobrobytu w modelu skandynawskim, bo jesteśmy dużo biedniejszym krajem. Chodzi o to, żeby następował większy niż dotąd postęp społeczny. Bez tego nie będzie bowiem należytego wzrostu gospodarczego. Nawet Skandynawowie nie od razu przecież doszli do miejsca, w którym są. To bowiem wymaga czasu, ale od czegoś trzeba zacząć. A przez ostatnie 27 lat akcent na budowę bardziej sprawiedliwego i bardziej opiekuńczego państwa, dbającego o postęp społeczny, był zbyt mało kładziony.

- Ale już pewnie pani słyszy tę jeremiadę, że oto podatki się w Polsce podwyższa.

- Prawda jest taka, że jakiekolwiek by podatki najbogatsi i biznes płacili, zawsze będą lamentować.

- Zawsze padają argumenty, że jak się bogatym zostawi, to te pieniądze trafią w gospodarkę, bo będą więcej wydawać i wszyscy będą szczęśliwsi. Prawda?

- Łączny popyt tworzą masy, a nie najbogatsi. Ci oczywiście też nabywają różne dobra, ale ile mogą kupić kolejnych jachtów, luksusowych samochodów czy - bardziej prozaiczny przykład - koszul? W ekonomii funkcjonuje prawo malejącej użyteczności krańcowej użyteczności dochodów - według niego po zaspokojeniu pewnych potrzeb motywacja do dalszego nabywania różnych dóbr i usług się zmniejsza. Nadwyżki służą spekulacjom finansowym, które niekorzystnie wpływają na stabilność gospodarki.

- Progresja podatkowa służy więc nie tylko zwiększaniu wpływów do budżetu, ale też do budowy zdrowszej gospodarki?

- Warren Buffet - jeden z najbogatszych ludzi - powiedział, że jest mu wstyd, iż jego sekretarka płaci relatywnie wyższe podatki niż on. A potrzebujemy pieniędzy, by zająć się sprawami społecznymi, które tyle lat u nas marginalizowano. W jakimś sensie było to usprawiedliwione, ponieważ byliśmy krajem na dorobku, ale dziś przyszła pora, by położyć większy akcent na sprawy społeczne. I nie chodzi wyłącznie o argumenty moralne, ale po prostu ekonomiczne. Zmniejszenie nierówności dochodowych - główny cel polityki prospołecznej - sprzyja większemu popytowi, a to popyt jest fundamentem kapitalizmu. Jeśli nie ma konsumentów, nie ma dla kogo produkować. W interesie biznesu jest więc to, żeby postęp społeczny się dokonywał. Ale bez wsparcia państwa się to nie uda.

Zobacz także: Prof. Antoni Dudek: Nierówności dzielą Polskę na A i B