Marek Król: Bunt nieudaczników

2016-09-26 4:00

Czy ktoś słyszał o bitwie o kadry menedżerskie w Polsce? O tych, których reżim kaczystowski wywalił z zarządów spółek Skarbu Państwa? A byli to ponoć najwybitniejsi menedżerowie, którym za czasów PO płaciło się wysokie pensje, by prywatna konkurencja ich nie podkupiła.

Teraz, kiedy są bezrobotni, różne korporacje, także zagraniczne, jakoś nie walczą o tych platformerskich geniuszy zarządzania. Nie słyszałem, by ktoś zabiegał o byłego prezesa Orlenu Jacka Krawca czy byłego prezesa PKP - Jakuba Karnowskiego, by nie wymieniać innych gwiazd menedżmentu PO i PSL. Jeśli nikt z Czytelników "SE", podobnie jak ja, nie słyszał o zażartej walce o te gwiazdy zarządzania, to może oznaczać, że dotknęła nas jedna z dwóch dolegliwości. Pierwsza to głuchota, na którą cierpimy wszyscy, i dlatego nie dotarły do nas sygnały o nowych awansach upadłych gwiazd platformerskiego menedżmentu. Druga dolegliwość nie dotyczy nas, ale patologii systemu III RP. Otóż nikt się nie bije i nie zabiega o byłych Krawców czy Karnowskich, bo na wolnym rynku są oni niewiele warci. To ja się pytam, dlaczego państwo, czyli my, podatnicy, płaciliśmy im wysokie pensje, by sektor prywatny ich nam nie podkradł? Innymi słowy przepłaciliśmy za ten kapitał ludzki, wyrzucając w błoto pieniądze na ich wysokie uposażenie. Symbolem tego marnotrawstwa może być kariera prezesa PKP Jakuba Karnowskiego, za czasów którego zakupiono słynne pendolino. Karnowski, podobnie jak magister Petru i kilku innych geniuszy zarządzania, nosił teczkę za prof. Leszkiem Balcerowiczem już w latach 90. Po pełnym sukcesów zarządzaniu PKP, symbolem którego jest pendolino, z pensją 50 tys. plus 50 proc. premii, prezes Karnowski rozkwitał. Prawdę mówiąc, był on tak potrzebny na tym stanowisku jak pendolino na torach PKP. I gdzie znalazł się ten wybitny menedżer po skończeniu roboty w PKP? Tak, zgadliście państwo, zatrudnił go na państwowej posadzie w SGH Leszek Balcerowicz jako wykładowcę na swoim wydziale. Rysiek Petru, jak mu nie wyjdzie robota w Nowoczesnej, zawsze może liczyć na państwowy etat, który załatwi mu Balcerowicz. Wolny rynek jest dla prostaków: rolników, producentów telewizorów czy butów. To oni muszą zabiegać o sprzedaż swoich wyrobów. Elity nieudaczników oczywiście nie zniżą się do konkurowania na wolnym rynku, bo zawsze ktoś im załatwi pracę na państwowej posadzie. I teraz, kiedy źródełko zasilania pieniędzmi podatników przejął PiS, organizują marsze w obronie demokracji. Potwierdził to wielomilionowy marsz KOD-u w ostatnią sobotę w Warszawie, a może wielotysięczny, tego już nie wiem. Przy takiej liczbie zer robi mi się mętlik w głowie. "Jedna Polska, dość podziałów" - krzyczał Mateusz Kijowski, korzystając zapewne z licencji Putina i jego Jednej Rosji. A przecież jedna Polsza już była i wtedy nieudacznicy się nie buntowali, mając zagwarantowaną robotę na pokolenia.

Zobacz: Leszek Miller: Dzieci rodzą dzieci

Nasi Partnerzy polecają

Materiał Partnerski

Materiał sponsorowany