Marek Król

i

Autor: Prończyk

Marek Krół: Odloty nielotów

2016-06-27 4:00

Co to jest za zwierzę, co ma dwie ręce i pierze? Wiadomo, że to praczka. A co to jest za twór, który rygorystycznie pilnuje standardów demokratycznych, a jednocześnie ma z nimi problem? Tym tworem jest Unia Europejska, zwana komuną europejską. Ilekroć obywatele krajów UE mogli demokratycznie ocenić unijne traktaty, tylekroć je odrzucali. Konstytucję Europy odrzucili w referendum Francuzi i Holendrzy. A więc to prymusi UE, obywatele państw założycieli, pogrzebali na szczęście pokraczną ustawę zasadniczą UE.

Traktat lizboński trzeba było dopychać kolanami w Irlandii w dwóch referendach. W pierwszym Irlandczycy go odrzucili, dopiero za drugim razem zyskał akceptację. Żartowano wówczas, że to taka nowa postępowa forma demokracji unijnej. Polega ona na tym, że naród, który odrzuci unijne regulacje, głosuje w kolejnych referendach tyle razy, aż w końcu je zaaprobuje. Teraz po Brexicie zbiera się podpisy w Wielkiej Brytanii, by przeprowadzić powtórne referendum. Nie po to najwybitniejsze umysły obdarzyły nas, prostaków, demokracją, byśmy jej dogmatycznie używali. Dotychczas było tak, że wybitne autorytety oralne Polski, Niemiec i całej postępowej Europy martwiły się tym, że Polacy nie dorośli do demokracji. Potwierdzeniem tego było zwycięstwo Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich i PiS w wyborach parlamentarnych. Teraz w obrzydliwie demokratyczny sposób dołączyli do tego wrednego grona Brytyjczycy, pokazując gest Kozakiewicza brukselskim elitom. Już nie jesteśmy sami, bo zdaniem wybitnych publicystów brytyjskich, jak choćby Edwarda Lucasa, czy amerykańskich, jak Anne Applebaum, zawiodły także córy i synowie Albionu. Razem z nimi jęczą i narzekają na Brexit nasi, nie nasi uczeni i publicyści. Pierwszy mąż Anny Applebaum Radek Sikorski nieutulony w żalu wypomina nieodpowiedzialne referenda w Holandii i we Francji, które pogrzebały konstytucję Europy. Chamy i prymitywy, które wybrały PiS, teraz opanowały Wielką Brytanię i wywaliły ją z UE.

Są z tego dwa wyjścia: postępowe i konserwatywne. Pierwsze zakazuje poddawania jakimkolwiek demokratycznym ocenom członkostwo w UE. Konserwatywne natomiast nakłada na kraje UE obowiązek przeprowadzania referendum o dalszym członkostwie. Przynajmniej raz na dziesięć lat obywatele UE mogliby w głosowaniu prolongować członkostwo lub z niego zrezygnować. Jak znam życie, do tego drugiego rozwiązania eurokraci nigdy nie dopuszczą. Nikt, kto odzwyczaił się od demokratycznej weryfikacji, nie będzie się narażał na stres wyborczy. A historia najnowsza pokazała, że nic tak nie szkodzi UE jak demokracja. Co to jest za zwierzę, które ma dwie ręce i pierze mózg? To oczywiście eurokreatury prezentujące odloty nielotów.

Zobacz: Rafał Trzaskowski: Polska może się znaleźć na marginesie