Marek Król

i

Autor: Prończyk

Marek Król: Piersi w historii

2016-04-25 4:00

Badania, rzecz jasna szeroko zakrojone, osobowości Jarosława Kaczyńskiego trwają od lat. Pionierem, a jakże, tych badań był wielokrotny doktor honoris causa Lech Wałęsa. Wykazał on, że na ukształtowanie się charakterów Kaczyńskich ogromny wpływ miały piersi matki karmicielki. Zdaniem Wałęsy już jako niemowlaki Jarek i Lech toczyli bratobójczą walkę o matczyną pierś. Wydawało mi się, że kobiety mają dwie piersi, więc bliźniaki mogłyby się sprawiedliwie podzielić. Niestety nie udało mi się obalić Wałęsowej teorii konfliktu piersiowego przez upór mojej żony.

Moja ślubna poinformowała mnie, że kobieta ma pokarm tylko w jednej piersi. Druga pierś tymczasem dopiero wytwarza mleko na następne karmienie. Innymi słowy żona wykazała wyższość doświadczenia wielodzietnego byłego prezydenta nad moją powierzchowną analizą roli dualizmu piersiowego. Rozwijając myśl Wałęsy aż strach pomyśleć do jakich konfliktów dochodziłoby, gdyby Kaczyńscy byli trojaczkami. Napięcia podczas karmienia trójki Kaczorów mogłyby odcisnąć się niewyobrażalnym piętnem na losach Polski. Badania osobowości Kaczyńskiego zainicjowane przez Lecha Wałęsę kontynuowane są przez najwybitniejszych polskich uczonych, jak choćby prof. Jadwigę Staniszkis. Insynuowała ona, że prezes Kaczyński lubi poniżać ludzi, co niechybnie doprowadzi do rozpadu obozu władzy. Fotoreporterzy śledczy tymczasem ujawnili zdjęcie obnażające niepełny uścisk dłoni między prezydentem Andrzejem Dudą i prezesem zwanym naczelnikiem państwa. Z ruchu warg Kaczyńskiego całującego wyjątkowo krótko dłoń pani premier odczytano, że dni Beaty Szydło jako szefa rządu są policzone. O ministrach już nie warto wspominać. Pojawiły się przecieki, że szef MSZ Witold Waszczykowski zamówił w znanej firmie kartony do przeprowadzki. Osoby dobrze poinformowane donoszą, że telefon do tej firmy zapisywał na posiedzeniu Rady Ministrów wicepremier Jarosław Gowin. Sytuacja jest napięta skoro Stefan Niesiołowski zapowiada walki uliczne, a pewien profesor politologii wieszczy, że w Polsce poleje się krew. Antropolożka, prof. Joanna Tokarska-Bakir, w wywiadzie na łamach GW, organu ćwierćinteligencji budżetowej, mówi wprost: „Do faszyzmu brakuje nam w Polsce tylko przemocy. Całą resztę już mamy”. To znaczy, co mamy, tego pani profesor z PAN nie wyjaśnia, ale inteligentni inaczej rozumieją się w pół słowa. Tytuł tegoż wywiadu: „Rzeźnik na horyzoncie”, mówi więcej niż tysiące słów profesorskiego bełkotu. Salvador Dali w takiej sytuacji zwykł mawiać, że jedyna różnica między nim a wariatem polega na tym, że on wariatem nie jest. Przyłączając się do tej deklaracji słynnego surrealisty widzę jego płonącą żyrafę stepującą na profesorskich głowach autorytetów oralnych. Naród tymczasem słabo reaguje na histerię owych autorytetów i resortowych mediów. Parafrazując Bertolda Brechta widać, że naród zawiódł opozycję. Najprostszym rozwiązaniem byłoby, gdyby opozycja rozwiązała naród i wybrała nowy. Jeśli to się nie uda, to piersi w historii boleśnie zaciążą nad przyszłością lemingów i postępaków.

Czytaj też: Warzecha: Europę zgubi "Posunięta do paranoi poprawność polityczna"