Marek Król

i

Autor: Prończyk

Marek Król: Stójka na języku

2016-08-01 7:00

Kiedy pan przestał bić żonę? Ależ ja nie biję żony - odpowiada zaskoczony mąż. I dlatego ja pytam - od kiedy? - upiera się pytający. Insynuacja zawarta w pytaniu zawsze stawia odpowiadającego w sytuacji oskarżonego, który musi się tłumaczyć. A jak mówi stare francuskie przysłowie, kto się usprawiedliwia, ten się oskarża. Ta obrzydliwa metoda mająca na celu przemycenie do świadomości ludzi faktów, które nie są prawdziwe, nazywa się presupozycją. Stosowana jest od lat wobec Polski. W miejscu bitej żony stosuje się pytania o polską ksenofobię, nacjonalizm, antysemityzm. Te insynuacyjne pytania pojawiające się w mediach europejskich odniosły już skutek.

Wielu uczestników Światowych Dni Młodzieży, szczególnie pielgrzymi z Niemiec, było zaskoczonych wolnością w Polsce, której tzw. reżim nie ogranicza. Trzeba zrozumieć biednych młodych Niemców, którzy są bombardowani negatywnym obrazem Polski w mediach Angeli Merkel. Cóż, duch Józka Goebbelsa nie opuszcza naszych zachodnich przyjaciół. Potrafią zrobić niezwykłą stójkę na języku. Otóż w mediach niemieckich poinformowano, iż papież Franciszek zrugał Polaków za niechęć do uchodźców. Skoro największe zeitungi o tym pisały, to premier Szydło powinna się wytłumaczyć, kiedy przestanie bić żonę, przepraszam - męża. I jakich środków przymusu bezpośredniego użyła, by młodzież z całego świata tak radośnie, kolorowo i bezkonfliktowo przeżywała Światowe Dni Młodzieży. Tymczasem niebywałą stójkę na języku w iście niemieckim stylu wykonał papież Franciszek w Auschwitz. Zamilkł jak słup soli, tak jakby w Biblii zamiast słowa na początku było milczenie. To jakaś nowa szkoła głoszenia słowa Bożego, której nie znał ani św. Jan Paweł II, ani Benedykt XVI. Poprzednik milczka Franciszka wyznał w Auschwitz, że należy do narodu niemieckiego, który tę fabrykę śmierci stworzył. Obecny papież, poprzez milczenie, uczynił to zło czymś abstrakcyjnym. Realny był tylko papieski volkswagen golf, którym Franciszek podjechał pod bramę obozu. Adolf Hitler, ojciec chrzestny samochodu ludu, czyli VW, pewnie w najbardziej obłąkanych snach nie przewidział takiej historycznej puenty. Szczególnie że w hitlerowskiej fabryce samochodów pracowali jako niewolnicy więźniowie z obozów koncentracyjnych. Milczący papież i mały skromny golf to największy sukces niemieckiej polityki historycznej. Trudno wyobrazić sobie, by polski prezydent na cmentarz katyński podjechał pobiedą czy jakąś czarną wołgą. Samochód Stalina na cmentarzu jego ofiar to byłby jakiś ponury żart. Mimo milczenia papieża młodzi pielgrzymi dowiedzieli się, kto w Auschwitz mordował Żydów, Polaków, Romów i inne narody i byli zdziwieni, że katami byli Niemcy. "W Auschwitz (papież) uczy nas odwagi milczenia"- twierdzi autor wstępniaka w sobotniej "GW". Akurat odważnie milczących mamy w Europie nadmiar w sytuacji, kiedy zło należy nazywać złem, i kiedy islamscy terroryści niemal codziennie mordują dziesiątki niewinnych ludzi.