Marek Król

i

Autor: Prończyk

Marek Król: Zadowolona głupota

2015-04-27 4:00

Życie nie pieści, więc pieść się sam. Tę zasadę samozadowalania się rządzący stosują bez umiaru. Cóż, życie polityczne plugawione przez niepotrzebną opozycję nie pieści, więc trzeba samemu pogłaskać się po główce, zwłaszcza kiedy jest to główka państwa. I tak, prezydent od lat wysoko ocenia swoje dokonania. Stabilność swego samozadowolenia wykazał w piątkowej rozmowie z "SE". Obwieścił, że ze wszystkich swoich obietnic wywiązał się w 100 proc., co "SE" wybił w tytule wywiadu.

Gdybym nie znał przewrotnej myśli redakcyjnej "SE", to po przeczytaniu tego tytułu wyszedłbym na ulicę i pobił każdego, kto nie jest zadowolony z dokonań prezydenta. A tak zobaczyłem, jak Komorowski bije się z własnymi wymyśleniami, wzmacniając nieuchronnie poparcie dla kontrkandydata Andrzeja Dudy. Od dawna domagam się, by w mediach było więcej wystąpień Komorowskiego, jego pogłębionych ocen i jedynie słusznych dynamicznych koncepcji niedorozwoju politycznego. W wywiadzie prezydent potwierdził, że chce, by wątpliwości przy obliczaniu podatków były rozstrzygane przez fiskusa na korzyść podatnika. "Nie dotykając systemu podatkowego, chcę wprowadzić fundament rozstrzygania prawa podatkowego na korzyść podatnika, nie urzędnika" - oświadczył. Jest to oczywiście wypowiedź bez sensu. Jak można zmienić fundament, nie naruszając zdegenerowanego i zdeprawowanego systemu fiskalnego w Polsce? To się musi rozpierniczyć, bo nasz ruski system podatkowy nie znosi przewagi prawnej podatnika nad urzędnikiem. Funkcjonariusze Ministerstwa Finansów stracą motywację do pracy, bo uznaniowość daje im ogromne możliwości dodatkowych dochodów w postaci wyrazów wdzięczności mniej okradzionego obywatela. Cóż wtedy zrobi minister Szczurek, który w liście do urzędników nakazał, by 80 proc. kontroli kończyło się karami finansowymi? Na szczęście dla systemu, bo nie dla obywateli, rząd pokazał Komorowskiemu gest Kozakiewicza. Na żadne "in dubio pro tributario" podatnik nie ma co liczyć. Zupełnie niepotrzebnie prezydent nauczył się tego zwrotu i wulgarnie używa łaciny w przestrzeni publicznej. Choć Komorowski z lubością używa czasu przyszłego dokonanego, jeśli chodzi o jego obietnice. Wojsko do dziś nie widziało owych 2 proc. z budżetu, ale prezydent sobie przypisuje zasługę finansowania armii. Podatnik dalej jest przeczołgiwany przez fiskusa, lecz Komorowski jest zadowolony ze swojej inicjatywy, którą w rządzie traktuje się jako "in dupo in dubio". Najważniejsze, że prezydent jest zadowolony z siebie. Niestety, ostatni raport ONZ umieszcza Polskę na 60. miejscu pod względem zadowolenia obywateli. Rok temu byliśmy na 51. miejscu, z którego wypchnęła nas Mołdawia. Ranking uwzględnia PKB na głowę, poziom korupcji i przestrzeganie swobód obywatelskich. Co się dzieje? Zadowolenie prezydenta rośnie do 100 proc., a obywateli spada. Od czasów PRL to normalne zjawisko - im wyższe samozadowolenie rządzących, tym bliższy ich koniec. A zadowolona głupota triumfuje. To dobry znak.

Sprawdź: Robert Biedroń: Gra wstępna hetero to jakieś fiku-miku