Marek Zuber

i

Autor: Tomasz Radzik

Marek Zuber: Nie wiadomo, czy kiedykolwiek osiągniemy poziom Niemiec

2016-08-23 4:00

"Super Express": - OECD opublikowało raport, z którego wynika, że Grecy, Polacy i Litwini pracują najdłużej i najwięcej w Europie, a najmniej mieszkańcy Luksemburga, Niemiec czy Danii. Dlaczego zasuwamy tak dużo, a mamy z tego w porównaniu tak niewiele? Marek Zuber: - Oczywiście wiąże się to z wydajnością pracy. Gospodarki tamtych krajów, zwłaszcza przemysłu, są bardziej rozwinięte, w związku z czym mogą produkować więcej mniejszą liczbą pracowników. Po 1989 roku zrobiliśmy ogromny postęp, ale i tak wciąż odbiegamy od tych najbogatszych. Mówiąc w dużym uproszczeniu, Niemcy czy Duńczycy pracują lepszymi i nowocześniejszymi narzędziami i technikami niż Polacy.  

- Portugalczycy i Grecy, którzy pracują tyle co Polacy, znajdują się w orbicie świata zachodniego znacznie dłużej niż my.

- Tak, ale mają problem, bo w tych gospodarkach przemysł właściwie nie istnieje. Nie ma nowoczesnych branż wysokiej wydajności i stają przed tym samym wyborem co Polak - chcesz zarabiać więcej? Musisz pracować więcej i dłużej. Podkreślmy jednak, że polska wydajność wyraźnie rośnie, polskie przedsiębiorstwa są coraz nowocześniejsze, ale wciąż jesteśmy za nimi. To też tłumaczy te wieloletnie problemy ze wzrostem wynagrodzeń. To nie jest tak, że ktoś sobie wymyślił, że Polacy będą zarabiali mniej i jest jakiś spisek. Większość firm na rynku to firmy polskie i płacąc więcej, staną się mniej konkurencyjne niż te zachodnie.

- Te zachodnie na tym jednak korzystają. I wiele polskich rządów wręcz widziało w niskich zarobkach swoich obywateli właściwie jedyny atut naszej gospodarki...

- Nie do końca tak bym do tego podchodził. W Polsce lat 90. zrobiono bardzo wiele rzeczy źle. Było wiele prywatyzacji, którymi ewidentnie powinien się zająć prokurator. Całościowo największym polskim problemem był brak kapitału i to właśnie odbijało się na niskich płacach i mniejszej produktywności. Na szczęście czas, w którym głównym atutem Polski były niskie płace, odchodzi powoli w przeszłość. Dziś mamy już wiele inwestycji, które są nowoczesne. Poziom płac wyraźnie różni się już jednak od tego z lat 70. Porównujemy często Polskę do Korei Południowej lub Tajwanu, ale tam wzrost wydajności nie przebiegał wcale szybciej niż u nas!

- Azjatyckie tygrysy były wolniejsze?

- Dużo wolniejsze! PKB Korei przekroczył pół biliona dolarów dopiero po 40 latach przemian. W Polsce doszliśmy do tego już po nieco ponad 20 latach. Oczywiście zawsze można było wydawać pieniądze lepiej, ściągać inne firmy, płacić lepiej, ale strategicznie różnica byłaby niewielka.

- Polska jest dziś po 26 latach przemian. Jak wypadamy w porównaniu do RFN, która po tylu latach, w połowie lat 70. była obiektem westchnień wielu innych krajów? Działała jako państwo o niebo lepiej, nie mówiąc o ich rynku pracy, płacach. A przecież doszła do tego po wojennych zniszczeniach.

- Niemcy wychodziły zniszczone, ale te koncerny miały też fabryki w innych krajach, te koncerny wciąż tam były. Stopień uprzemysłowienia Niemiec w porównaniu do Polski był nieporównywalny. Społeczeństwo nie było dotknięte komunizmem, rynek też nie był nim dotknięty. Do tego doszedł plan Marshala.

- To nie była aż taka kwota.

- To dziś wydaje się nie aż tak wielką kwotą, ale w tamtych czasach? To były inne realia. Dodajmy też bardzo ważną rzecz - Niemcy nie musiały w przeciwieństwie do nas wydawać istotnej części PKB na obronność. Najpierw miały zakaz, później nie miały takiej chęci, a broniły je bazy i wojska NATO.

- Niemcy wciąż się będą od nas różnić. Jak długo utrzyma się jeszcze taka różnica między ilością pracy a zarobkami?

- Nikt nie wie, czy kiedykolwiek osiągniemy poziom Niemiec. Zachodnie Niemcy wpakowały w byłą NRD 3 bln euro i nie udało się zasypać przepaści. Biorąc pod uwagę perspektywy, jakie mamy jako Polska, jest jednak szansa, by należeć do grupy krajów, z którymi się porównujemy w ciągu jednego pokolenia, jakichś 20 lat.

Zobacz: Piotr Ciszewski: Trwa dramat ofiar dzikiej reprywatyzacji