Michał Syska

i

Autor: Archiwum Michał Syska

Michał Syska: Juncker osłabia wiarę w UE

2017-01-03 3:00

Kolejne informacje kompromitujące szefa KE. Michał Syska, dyr. Ośrodka Myśli Społecznej im. Lassalle'a, w rozmowie dla Super Expressu.

"Super Express": - Jak donosi brytyjski "Guardian", obecny szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker jako wieloletni premier Luksemburga miał torpedować wysiłki UE na rzecz unikania opodatkowania przez międzynarodowe firmy i rozgrywania przez nie krajów członkowskich.

Michał Syska: - U progu 2017 roku jest to wielki prezent dla europejskich partii populistycznych, które na krytyce UE budują swój kapitał polityczny. Przypomnijmy, że w tym roku w kilku ważnych krajach Wspólnoty odbędą się wybory i każda informacja, która kompromituje członków brukselskiego establishmentu, daje dodatkowy wiatr w żagle ugrupowaniom ksenofobicznym i antyeuropejskim. To zresztą pokazuje deficyt europejskiej polityki, tzn. braku kontroli nad ponadnarodowym kapitałem. Trudno jednak, żeby było inaczej, skoro najważniejsi ludzie w strukturach UE robią wszystko, żeby tak właśnie było. Niewątpliwie mamy więc do czynienia z postępującą delegitymizacją elit unijnych.

- Elit, które nie działają w interesie społecznym, ale interesie wielkiego kapitału?

- Dokładnie. Dlatego mamy do czynienia z tworzącą się niebezpieczną alternatywą. Z jednej strony są tacy politycy jak Juncker, którzy są obarczeni hipoteką działań przeciwko interesowi społecznemu, a w interesie rynków finansowych. Z drugiej zaś ksenofobiczna, skrajna prawica, która atakuje cały projekt europejski. Całe nieszczęście tej sytuacji polega na tym, że Juncker i inni członkowie brukselskiego establishmentu są stawiani w roli obrońców zjednoczonej Europy. To nie dodaje Wspólnocie siły, ale wprost przeciwnie - osłabia tylko społeczną legitymizację dla Unii Europejskiej. Cała ta sytuacja pokazuje, o co gramy.

- Czyli?

- Stawką jest powstanie alternatywy zarówno dla skompromitowanych elit, jak i nacjonalistycznej prawicy. Siły, która zmierzałaby do tego, aby UE bardziej zdemokratyzować, wprowadzić więcej rozwiązań w kwestiach społecznych i gospodarczych, aby UE była obszarem w miarę skoordynowanej polityki społecznej, zapobiegającej dumpingowi socjalnemu, ale także konkurencji na niskie podatki. Wydaje mi się, że jeśli taka alternatywa się nie pojawi, to będziemy skazani na wybór między wspomnianymi dwoma opcjami. Taki wybór będzie promował antyeuropejską prawicę i może doprowadzić do rozpadu Unii.

- Bo antyeuropejska prawica wyraża jakąś autentyczną emocję społeczną - frustrację ludzi na działające głównie w swoim interesie elity, które za zasługi dla biznesu trafiają potem na intratne posady w wielkich korporacjach. To się nie możne podobać.

- Zdecydowanie to zjawisko obrotowych drzwi między polityką a biznesem podważa zaufanie obywatelek i obywateli państw członkowskich UE do projektu europejskiego. Pokazuje to zresztą pewien głębszy kryzys klasy politycznej i wydaje się, że jeśli nie nastąpi jakiś demokratyczny wstrząs, to mogą nam go zafundować siły antydemokratyczne i nacjonalistyczne. Stąd niezmiernie ważne jest to, aby pojawiła się krytyka tego, co się dzieje w Unii, która nie miałaby swoich źródeł w prawicowym populizmie, ale w dbałości o zrównoważony rozwój, politykę społeczną, gospodarkę nastawioną na tworzenie miejsc pracy i usługi publiczne. To pozwoliłoby odzyskać wiarę w Unię, ale nie zrobią tego przecież ludzie tacy jak Juncker.

ZOBACZ: Jastrzębowski o podróży Petru do Portugalii: Kawiorowa lewica wyparta przez maderową opozycję