Michał Syska

i

Autor: Archiwum Michał Syska

Michał Syska: Pielęgniarki ofiarami komercjalizacji, od której PiS powinien odejść

2016-06-09 4:00

Czy protesty budżetówki zachwieją poparciem dla PiS?

"Super Express": - Protest pielęgniarek z CZD zamiast się kończyć, rozkręca się na dobre. Personel kolejnych szpitali zgłasza gotowość do strajku. Jakby tego było mało, z postulatami płacowymi występują celnicy i górnicy. Rząd czeka zalew buntu społecznego?

Michał Syska: - Niewątpliwie protesty mogą się nasilać, tym bardziej że są one efektem narastających od lat problemów i zaniedbań poprzednich ekip. PiS będzie musiał wypić piwo, którego nawarzyły poprzednie rządy. Jeśli chodzi o same pielęgniarki, to od lat wiemy, że w Polsce brakuje pielęgniarek, a ich warunki pracy są coraz gorsze. Co znamienne, ich protesty nasiliły się wraz z pogłębianiem się procesu komercjalizacji służby zdrowia, który zawdzięczamy rządom PO. Przekształcając szpitale w spółki prawa handlowego, zmienił filozofię ich działania.

- Jak odbiło się to na pielęgniarkach?

- Rachunek ekonomiczny stanął na pierwszym miejscu. Zawsze, kiedy wprowadza się do szpitali mechanizmy rynkowe, pierwszymi ich ofiarami jest średni i niższy personel medyczny - pielęgniarki, technicy medyczni. Jedyny model "racjonalizacji" wydatków to redukcja kosztów pracy.

- Rząd nieśmiało mówi od odejściu od komercjalizacji. To rozwiązałoby problem?

- To, czy się na to zdecyduje, jest najciekawszym aspektem całej tej sprawy. Potrzebujemy bowiem rozwiązań systemowych i zobaczymy, czy PiS je podejmie. Oczywiście to rozwiązanie długoterminowe. Już teraz trzeba by też spełnić uzasadnione żądania płacowe pielęgniarek. Nie wiem, czy PiS nie zastosuje tu taktyki szukania spisków, bo już teraz pojawiają się sugestie polityków tej partii, że za strajkami stoją ich przeciwnicy polityczni. Jeśli pójdzie tym tropem, to przegra, bo całkowicie straci wiarygodność.

- Czy jednak łatwo mu będzie tę wiarygodność zachować?

- Ma o tyle ułatwione zadanie, że opozycja parlamentarna sama jest zupełnie niewiarygodna. Trudno sobie bowiem wyobrazić, by Ewa Kopacz czy Bartosz Arłukowicz byli wiarygodnymi rzecznikami interesów pielęgniarek. Kiedy zasiadali w ławach rządowych, nie zrobiono nic, by poprawić warunki pracy tej grupy zawodowej. Piłeczka jest więc po stronie PiS i zobaczymy, czy będą potrafili rozwiązać ten problem.

- Na razie wiemy, że zbyt późno na protest pielęgniarek zareagowali. Minister Radziwiłł, kiedy już przemówił, zaognił tylko sytuację. Beata Szydło woli z kolei przemawiać do pielęgniarek z mównicy sejmowej, a nie się z nimi spotkać. Wizerunkowo wygląda to marnie.

- I to może zniechęcić część elektoratu PiS, który oczekuje, że władze publiczne będą wykazywać się odpowiedzialnością za wiele sfer życie publicznego i społecznego. Wydaje się bowiem, że jedną z intencji głosujących na tę partię było, by odsunąć od władzy PO, za której rządów państwo, w ich odczuciu, wycofywało się z odpowiedzialności za wiele sfer życia. M.in. za ochronę zdrowia.

- Może być tak, że ewentualne strajki kolejnych grup zawodowych przykryją programy prospołeczne PiS, które przecież Polakom bardzo się podobają?

- Oczywiście. Wydaje się też, że zwłaszcza w kontekście protestów w służbie zdrowia i służb mundurowych, jest pytanie strategiczne o rolę państwa. Pojawia się pytanie, na ile jesteśmy jako obywatele skłonni opodatkowywać się, by to państwo sprawnie funkcjonowało. Być może PiS przyjdzie stanąć przed dylematem, którego unika, czyli zmian w systemie podatkowym. Przypomnijmy, że to właśnie PiS dokonał największej redukcji podatków dla bogatszych grup społecznych, czym niewątpliwie uszczuplono budżet.

- Pana zdaniem, PiS wyleczył się z tych liberalnych ciągot?

- Tego jeszcze nie wiemy. Niemniej musimy się zdecydować, czy chcemy mieć tanie, ale słabo działające państwo z bardzo słabymi usługami publicznymi, słabymi instytucjami, które zatrudniają marnie opłacanych pracowników, czy też chcemy mieć na dobrym poziomie, które zapewnia sprawne usługi publiczne, a instytucje państwa dobrze działają, bo pracują tam dobrze opłacani, kompetentni pracownicy. To drugie wymaga jednak nakładów, więc tematu zmian w systemie podatkowym pewnie nie unikniemy.

Zobacz: Sławomir Jastrzębowski komentuje: Nie wiem, czy na pokaz, wiem, że z serca popieram

Nasi Partnerzy polecają