Leszek Miller, Ale o co chodzi

i

Autor: Super Express TV

Miller: Ziobro i Car

2017-07-19 7:00

Poseł Andrzej Matusiewicz prezentujący wczoraj w Sejmie w imieniu PiS projekt ustawy o Sądzie Najwyższym powołał się między innymi na przepisy z 1928 roku o ustroju sądów powszechnych. Powołał się bardzo trafnie. Po krwawym zamachu majowym piłsudczycy szybko wzięli się do sądów i na wybory parlamentarne w 1930 roku mieli już wszystko pozamiatane. Poszło sprawnie, bo naczelny nadzór nad wszystkimi sądami i sędziami powierzono szefowi resortu sprawiedliwości. Minister Stanisław Car szybko przeniósł kogo trzeba w stan spoczynku, innych do sądów oddalonych od miejsc zamieszkania, jeszcze innych skierował do izb dyscyplinarnych i mógł zameldować naczelnikowi państwa o wykonaniu zadania. Jego następca poszedł jeszcze dalej. Witold Grabowski postanowił odciążyć sędziów od znojnego wysiłku i wprowadził zwyczaj przysyłania do sądów okręgowych gotowych wyroków opracowanych w warszawskich gabinetach ministerialnych.

Prawie 90 lat później PiS bez skrępowania sięga po dorobek i doświadczenia sanacji. Ma przy tym równie lekceważący jak politycy sanacyjni stosunek do obowiązującej konstytucji. Ustawa zasadnicza stanowi, że kadencja Krajowej Rady Sądownictwa trwa cztery lata, ale dla posłów PiS to tylko propozycja. Konstytucja stwierdza, że kadencja I prezes Sądu Najwyższego wynosi sześć lat, ale dla autorów zmian to tylko deklaracja. Konstytucja nie daje prawa Sejmowi wyboru 15 sędziów do KRS, ale dla PiS jest to tylko jakieś niedopatrzenie.

W tym stanie rzeczy Andrzej Duda powinien porządnie zastanowić się, zanim weźmie pióro do ręki, aby podpisać stanowione prawo. Skoro można skrócić konstytucyjną kadencję zwykłą ustawą, to przecież można to zrobić każdemu. Co z tego, że kadencja prezydenta wygasa po pięciu latach, skoro można ją skrócić, zwłaszcza jeśli przy ulicy Nowogrodzkiej poczują się tą prezydenturą mocno znużeni.

Niewątpliwie polski wymiar sprawiedliwości wymaga wielu zmian. Ale to powinny być zmiany, które dotyczą obywateli i decydują o ich stosunku do wymiaru sprawiedliwości. Przewlekłość postępowań, arogancja, brak jawności, korupcja, długie okresy oczekiwania na opinie biegłych, niskie kompetencje w sprawach gospodarczych, wysokie koszty, bałagan organizacyjny to są sprawy, które denerwują Polaków. Szkoda, że PiS nie zaczyna reformy od tego. Budowa domu od dachu jest przecież gorszym pomysłem niż od fundamentów.

Zobacz także: Barbara Piwnik: Protesty są wynikiem braku znajomości wymiaru sprawiedliwości