Konstanty Radziwiłł

i

Autor: Mirek Noworyta

Minister zdrowia OBIECUJE: Damy więcej pieniędzy na darmowe leki dla emerytów

2016-03-19 3:00

"Nie zabierzemy żadnej grupie chorych pieniędzy na ich leczenie, żeby przeznaczyć je na leki dla pacjentów "75+". Nie zabierzemy ich także z programu szczepień, a takie zarzuty już do mnie docierają. Przy okazji zdradzę więc, że mamy projekt, by szczepienia były finansowane również z budżetu państwa" mówi w rozmowie z Andrzejem Antosikiem minister zdrowia Konstanty Radziwiłł.

"Super Express": - Dlaczego w tym roku na darmowe leki dla seniorów "75+" jest tylko 125 mln zł?

Konstanty Radziwiłł: - Kwota 125 mln dotyczy tylko IV kwartału tego roku. W przyszłym roku wzrośnie ona do 564 mln, a w kolejnych latach ma wzrastać o ok. 15 proc. rocznie. Proszę zauważyć, że środki na program "75+" będą pochodzić z budżetu państwa, a nie z Narodowego Funduszu Zdrowia. Nie było łatwym zadaniem znalezienie pieniędzy na ten cel w budżecie, który był już uchwalony, kiedy obejmowaliśmy rządy.

- Czyli darmowe leki nie będą finansowane kosztem innych wydatków Funduszu Zdrowia?

- Absolutnie nie zabierzemy żadnej grupie chorych pieniędzy na ich leczenie, żeby przeznaczyć je na leki dla pacjentów "75+". Nie zabierzemy ich także z programu szczepień, a takie zarzuty już do mnie docierają. Przy okazji zdradzę więc, że mamy projekt, by szczepienia były finansowane również z budżetu państwa. Rozważamy także poszerzenie listy bezpłatnych szczepień dla dzieci między innymi o szczepionki przeciw pneumokokom.

- W przyszłym, 2017 roku pieniądze na bezpłatne leki także nie będą wyższe. Jeśli 564 mln zł podzielimy na cztery kwartały, to znowu będziemy mieć małą kwotę.

- Oczywiście możemy dzielić 564 miliony na 365 dni, a później jeszcze możemy dzielić to na godziny. I na pewno otrzymamy coraz mniejsze kwoty. Widzę, że krytyka najłatwiej przychodzi tym, którzy wcześniej nic nie zrobili. Ale od czegoś trzeba zacząć i my właśnie zaczynamy. Jeżeli na leki refundowane grupa pacjentów "75+" wydaje ok. 854 mln zł, to kwota, którą my dopłacimy pacjentom, czyli 564 mln zł w przyszłym roku, jest naprawdę duża. W tym roku od września do grudnia ci pacjenci wydadzą najprawdopodobniej ok. 300 mln zł. My dopłacimy 125 mln zł. To przecież nie jest mało! Ponadto, tak jak mówiłem wcześniej, z każdym rokiem przeznaczymy na dopłaty do darmowych leków 15 proc. więcej.

- Ale jeśli zabraknie pieniędzy, to pan minister skróci listę leków.

- Nie ma mowy o skracaniu. Ma pan na myśli kontrolę wydatków publicznych pieniędzy i taka oczywiście będzie. Tu chodzi o bezpieczeństwo finansów publicznych. Nie możemy przecież wydawać pieniędzy, których nie ma. W przypadku listy "S" myślę, że będziemy raczej dodawać kolejne pozycje niż je odejmować. Sądzę, że pierwszą listę będzie można potraktować jako wstępny wykaz, który zweryfikuje, jakie są potrzeby, pozwoli nam zorientować się, jak do przepisywania tych leków podejdą lekarze.

- Czy wiadomo, jakie leki znajdą się na liście "S". Będzie ich kilkadziesiąt, bądź kilkaset?

- Dziś nie mogę jeszcze powiedzieć, jakie leki znajdą się na liście "S". Zgodnie z ustawą refundacyjną lista jest konstruowana co dwa miesiące. Powstaje ona na podstawie wyników negocjacji z firmami farmaceutycznymi i jest to skomplikowany proces. O tym, które leki znajdą się na liście, zdecyduje kilka czynników, między innymi ich cena, przydatność w leczeniu. W tym momencie jest zbyt wcześnie, by o tym rozmawiać.

- Dlaczego ministerstwo upiera się, by leki z listy "S" mógł przepisywać tylko lekarz rodzinny, u którego pacjent złożył deklarację?

- Sądzę, że jest to najlepsze rozwiązanie. Sam jestem lekarzem rodzinnym od ponad 30 lat i mam pacjentów, którymi opiekowałem się całymi latami. W niektórych przypadkach było to już kolejne pokolenie. Na swoim przykładzie wiem, że lekarz rodzinny jest szczególnie związany ze swoim pacjentem. Zna jego rodzinę, środowisko, w którym żyje, wie, na co pacjent chorował, jak reagował na leczenie Jestem przekonany, że lekarz rodzinny zna swojego pacjenta i przepisze mu właściwe leki. To rozwiązanie ma też służyć wyeliminowaniu ewentualnych nadużyć w przepisywaniu darmowych leków.

- Jednak dzięki temu, że lekarz tak dobrze zna pacjenta i jego rodzinę, to z sympatii i z dobrego serca może chcieć mu pomóc i chętnie przepisze darmowe leki dla pozostałych członków rodziny.

- Oczywiście, że i tak może się zdarzyć, ale z drugiej strony Narodowy Fundusz Zdrowia wie, jakie leki, w jakich ilościach i komu są przepisywane, prowadzone są kontrole recept. Lekarze doskonale wiedzą, że nie mogą - i przede wszystkim nie warto - oszukiwać i tym samym wystawiać na szwank swojej reputacji. Sądzę też, że ustawa może dać efekt w postaci mniejszych kolejek do lekarzy specjalistów. Być może pacjenci zmienią nawyki i nie będą chodzić do diabetologa, kardiologa bądź reumatologa tylko po to, by uzyskać receptę na leki. Otrzymają ją w gabinecie lekarza rodzinnego. Poza tym lekarzowi podstawowej opieki łatwiej będzie wychwycić groźne zjawisko polipragmazji, jakim jest przyjmowanie przez pacjenta zbyt wielu leków.

Czytaj: Bezpłatne leki dla seniorów po 75 roku życia zatwierdzone przez Sejm!