Nikt nie ma prawa dysponować życiem drugiej osoby

2009-03-04 4:30

Dramat rodziny Jackiewiczów przywrócił dyskusję o eutanazji w Polsce

W świetle polskiego prawa eutanazja jest zakazana i należy podtrzymać takie rozwiązania. Legalizacja eutanazji, w mojej ocenie, wymagałaby zmiany konstytucji, która mówi wyraźnie o ochronie życia ludzkiego.

Dlaczego jestem przeciwny eutanazji? W przypadku osób chorych, zniedołężniałych, starszych - oznaczałaby ona, że byliby traktowani jako ludzie drugiej kategorii. Nie wolno oceniać wartości ludzkiego życia pod kątem jakości tego życia. Osoba pozbawiona świadomości życia również żyje - jest to inna forma życia - i takiej osobie również należy się prawo do godności.

Dlatego zakazana powinna być eutanazja w przypadku, kiedy ubiega się o nią sam chory, a tym bardziej, gdy śmierci żądają inne osoby - nawet najbliższe. Z całym szacunkiem i podziwem dla tego, jak pani Barbara Jackiewicz opiekuje się swoim synem, uważam, że nawet matka nie ma prawa dysponować życiem dziecka. Nikt nie ma prawa dysponować życiem drugiej osoby.

Istnieją jeszcze aspekty praktyczne. Spójrzmy na kraje, które zalegalizowały eutanazję. Wszędzie tam pojawiają się nadużycia na dużą skalę. Osoby starsze i chore znajdują się nierzadko pod presją firm ubezpieczeniowych, lekarzy czy nawet swoich bliskich, którzy naciskają na dokonanie eutanazji. Poza tym, jeżeli zaczniemy raz różnicować wartość ludzkiego życia, to skończymy w świecie, w którym nie chcielibyśmy żyć - w świecie, w którym osoby niepełnosprawne, chore psychicznie, pozbawione świadomości traktowane są jako bezwartościowe i w dalszej konsekwencji niszczone. Eutanazja jest formą eugeniki - różnicowaniem ludzi pod względem ich wartości. To nie mieści się w kanonie naszyc, europejskich wyobrażeń o tym, kim jest człowiek.

Jarosław Gowin

Członek Zarządu Krajowego Platformy Obywatelskiej

Debatę zastępuje świętoszkowatość

W większości cywilizowanych krajów prawo do ludzkiej autonomii, a zatem prawo do godnego życia, jak i godnej śmierci jest coraz powszechniej uznawane. Również w środowisku lekarzy. Zasada non nocere (nie szkodzić) może odnosić się do zakazu uporczywej, niechcianej terapii. "Nie szkódź", czyli "pomóż umrzeć". Jeśli pacjent nie chce żyć i jego cierpienie jest nie do zniesienia, lekarz - działając zgodnie z zasadą troski o pacjenta - powinien mu pomóc.

Taka decyzja nie może być przypadkowa, ale nie może też stać się jakimś bezwzględnym prawem. Każdy przypadek jest indywidualny, każdy powinien być na 100 sposobów rozważany przez kompetentne gremia i zainteresowane osoby (np. rodzinę). Nie chodzi o ogólną regułę, lecz o furtkę w prawie, która pozwala na godne odejście z tego świata. Barierą przeciwko nadużyciom powinny być szpitalne komisje etyczne. Najważniejsze są jednak wola pacjenta i kompetencje lekarza dotyczące rokowań. Lekarze mogą odmówić dokonania takiego zabiegu. Mają przecież swoją klauzulę sumienia. Inni, którzy uznają autonomię pacjenta, mogą mu pomóc. Jest to często działanie bardziej humanitarne niż modlitwa i trzymanie się religijnych zasad. W przypadku Krzysztofa Jackiewicza podzielam obawy matki, że pozostawiony samotnie może być narażony na straszliwe cierpienie (np. zapalenie otrzewnej), i wtedy nikt, ze strachu przed publicznym osądem, nie odważy się pomóc, nikt nie przerwie mu tych cierpień ze strachu przed księdzem czy potępieniem. Obawia się ona również hipokryzji i zakłamania.

W moralności nie ma czegoś bardziej okrutnego niż wierność wielkim zasadom o szacunku dla życia i jednocześnie przyzwolenie, aby konkretne życie tak straszliwie cierpiało. Na głoszeniu "świętości życia" daje się zrobić w Polsce solidną polityczną karierę, równą tej, jaką zrobił premier Marcinkiewicz głosząc zasadę "świętości rodziny". Jaką rolę gra w życiu prywatnym polityka taka zasada widać po rozanielonej gębie Marcinkiewicza w objęciach kochanki. Pryncypialność i świętoszkowatość rzadko są wyrazem troski o konkretnego człowieka, a nader często - wyrazem hipokryzji

Magdalena Środa

Filozof, etyk