Lech Obara

i

Autor: Łukasz Gągulski Lech Obara

Obara: Roszczenia to potężna broń

2017-09-06 10:20

Lech Obara z Ruchu Prawników Przeciwko Niemieckim Roszczeniom Rewindykacyjnym w rozmowie z SE o tym, w jaki sposób Polska mogłaby odzyskać od Niemiec odszkodowanie za zniszczenia w trakcie II Wojny Światowej:

"Super Express": - Czy Polska ma w ogóle szansę na uzyskanie reparacji od Niemców za drugą wojnę światową?

Lech Obara: - Problem jest złożony. Na pewno nie mają racji hurraoptymiści, którzy przekonują, że już, natychmiast, wystarczy od Niemiec zażądać odszkodowań i od razu je otrzymamy. Nie znaczy to jednak, że prób nie należy podejmować, konieczne są tu jednak przemyślane działania. Państwo powinno działać na drodze przede wszystkim dyplomatycznej.

- Jak powinny wyglądać te działania?

- Najpierw należałoby określić, czy w ogóle akt zrzeczenia się przez PRL roszczeń na żądanie ZSRR należy uznać. To jednak droga ryzykowna, bo co wtedy z innymi aktami międzynarodowymi PRL, które jednak były uznawane. Jednak nawet w sytuacji uznania aktów Polski Ludowej za wiążące należy sprawdzić, czy dokument taki w ogóle istnieje - tu ważnym argumentem jest fakt, że dokumentu tego nie ma w rejestrze aktów prawnych ONZ. A także to, że informacja o rzekomym zrzeczeniu się roszczeń pojawiła się tuż po stłumieniu przez Sowietów powstania w Berlinie w roku 1953, a służyć mogła jedynie uspokojeniu nastrojów społecznych wśród obywateli NRD. W kontekście odszkodowań ważne jest zdanie episkopatu Polski, którego przewodniczący, abp Stanisław Gądecki, stwierdził wyraźnie, że odszkodowania za II wojnę światową byłyby aktem sprawiedliwości dziejowej, a za przykład podał Izrael, któremu państwo niemieckie odszkodowania wypłaciło.

- Ale zrobiło to niedługo po zakończeniu II wojny światowej, wiele lat temu. Czy po tylu latach walka o odszkodowanie miałaby jakiś sens?

- Było to jednak, pamiętajmy, dużo biedniejsze państwo niemieckie, odbudowujące się dopiero po II wojnie światowej. W 2010 r. Niemcy zapłaciły Francji ostatnią ratę odszkodowania za I wojnę światową. Dlatego nie jest za późno. Pamiętajmy też o jeszcze jednej rzeczy.

- Jakiej?

- Jeśli chodzi o odszkodowania, są dwie drogi dla domagającego się roszczeń państwa polskiego. Konieczne są działania dyplomatyczne. Z drugiej strony są roszczenia indywidualne, czyli odszkodowania dla spadkobierców ofiar wojny, robotników przemysłowych, ofiar eksperymentów medycznych. Tu konieczna jest droga prawna. I wydaje mi się, że w tej kwestii Niemcy szybciej mogliby pójść na jakieś ustępstwa.

- Ale robotnicy przemysłowi dostali przecież odszkodowania za pracę w III Rzeszy?

- Były to bardzo niskie kwoty, ok. 4 tys. zł. Poza tym formalnie nie były to odszkodowania za wyrządzone krzywdy - Niemcy bardzo niechętnie przyznają się, że wyrządzili krzywdę. Wyjątek stanowią Żydzi, gdzie państwo niemieckie przyznało się do odpowiedzialności za Holokaust. Tymczasem pod względem liczby ofiar cywilnych II wojny światowej to właśnie Polacy zajmują drugie miejsce po Żydach. Warto to przypominać.

- Skoro uzyskanie reparacji przez państwo na drodze dyplomatycznej jest tak trudne, to może zrezygnować z tej drogi i skupić się wyłącznie na roszczeniach indywidualnych?

- To jest kwestia skuteczności działań dyplomatycznych. Jednak już samo podjęcie działań dyplomatycznych ma sens - roszczenia pełnią funkcję swego rodzaju karabinu. Proszę zauważyć, kiedy on jest używany - w 2004 r., gdy pojawił się temat tzw. wypędzonych, Lech Kaczyński w odpowiedzi wywołał temat kosztów za zniszczoną Warszawę. Roszczenia to karabin, który wcale nie musi wystrzelić, ale dobrze, że jest.

Zobacz także: Zdaniem redaktora: Jak Morawiecki nie zbawi Polski

Przeczytaj również: Krystyna Łybacka: Podwyżka nie zachwyca

Polecamy ponadto: Janusz Korwin-Mikke: Nie daj się oszukać!

Tomasz Walczak VIDEOBLOG: Głupi naród, czy głupia opozycja - czemu PiS trzyma się mocno?