Paweł Kowal: Poroszenko jako pierwszy ma poparcie na całej Ukrainie

2014-06-09 4:00

Czy nowy prezydent Ukrainy spełni oczekiwania swoich wyborców?

"Super Express": - Spotkanie prezydenta Poroszenki z Putinem we Francji to dla niego problem, czy przeciwnie?

Paweł Kowal: - Pod tym względem Ukraina jest krajem paradoksów. Z jednej strony w Rosji mamy poparcie do 85 proc. dla polityki Putina wymierzonej w Ukrainę, ale aż 60 proc. Ukraińców uważa Rosję za najlepszego partnera ich kraju. I Poroszenko musi, jak to tam mówią "przemykać między kroplami deszczu".

- Zadowoli zarówno tych niechętnych Rosji, jak i tych, którzy mimo wszystko ją lubią?

- Na razie się stara. Poroszenko ma specyficzną sytuację. Rosja to agresor, który w sensie prawa międzynarodowego okupuje Krym, a z drugiej strony Ukraina utrzymuje z nią mimo to stosunki dyplomatyczne. Na zaprzysiężeniu Poroszenki obecny był ambasador Rosji, który wrócił do Kijowa. Nowy prezydent podkreślił zresztą, że Krym jest ukraiński i to jest kwestia nie do dyskusji.

- Kuczma też kiedyś próbował tak grać na dwa fronty...

- Sytuacja jest zdecydowanie inna. Do tej pory wszyscy prezydenci Ukrainy byli prezydentami jednej ze stron. Na Janukowycza i Kuczmę głosował głównie wschód. Na Juszczenkę głównie zachód. Poroszenko jest pierwszym prezydentem, na którego głosy rozłożyły się w miarę równo w całym kraju. Co więcej, wygrał dzięki temu w pierwszej turze.

- Może zaleci to nieco filmami Barei, ale właśnie ta popularność wielu wyda się dziwna i podejrzana...

- Któryś z kontrkandydatów Poroszenki zrobił badania, z czego bierze się jego popularność. I fenomen Poroszenki polegał na tym, że ludzie nie byli w stanie powiedzieć, dlaczego właściwie go lubią, ufają mu i na niego głosują. Czy chodzi o to, że kojarzy się z czekoladą, czy z łagodnym, ojcowskim stylem bycia... Kto wie, może tragedia Ukrainy polega na tym, że potrzebna była przelana krew na Majdanie, żeby rewolucja się dopełniła i pojawił się ktoś, kto jest w stanie ludzi jednoczyć?

- Wschód nie przestanie mu ufać, jeżeli będzie zbyt mocno stawiał się Rosji bądź zyska wsparcie Ukraińców z zachodu?

- Działania Rosjan pozwoliły lepiej krystalizować świadomość narodową Ukraińców na wschodzie kraju. Często tak bywa na świecie, że świadomość pogranicza oznacza pewne rozdarcie. Agresja Rosji pokazała, że Ukraińcy na wschodzie nie popierają prorosyjskich separatystów. Fundamentem ich tożsamości nie jest bowiem to, że nie czują się Ukraińcami. Fundamentem jest brak zaufania do bardzo skorumpowanego państwa ukraińskiego. Teraz szczególnie młodzi ludzie zaczynają mówić, że są Ukraińcami w opozycji do ataku Rosji na ich kraj.

- Na próbę odzyskania zaufania do państwa ukraińskiego nie wpłynie negatywnie to, że Poroszenko sam jest oligarchą? Wraz z ojcem dorobił się na prywatyzacjach zakładów spożywczych...

- Oligarcha ukraiński to bogaty człowiek, który ma tę własność, często już zalegalizowaną jeszcze w czasach, gdy robili to jego rodzice. I zawsze apeluję, żeby nie wierzyć w to, że oligarchię można zlikwidować w ciągu tygodnia. Można ją jednak szybko ograniczać i zwiększać szanse tych, którzy oligarchami nie są, a też mogliby dochodzić do majątków. I Poroszenko ze swoim doświadczeniem i poparciem może to zrobić. Ukrainie nie jest potrzebna kolejna rewolucja, w której ludzie na ulicy zażądają krwi oligarchów.

- Tyle że zarówno pomarańczowa rewolucja, jak i ta ostatnia na Majdanie była pełna haseł skończenia z rządami oligarchów.

- To pozorna sprzeczność. Żeby skończyć z systemem rządów oligarchicznych, nie trzeba zabijać czy wyganiać oligarchów. Trzeba przeciąć ich powiązania z państwem, zmienić procedury i zasady. Ci ukraińscy magnaci decydują bowiem o dużej części ukraińskiej gospodarki. Tym bardziej że oni nigdy nie byli jednolitą grupą. Często ich wiele dzieli...

- Jeden z najważniejszych, Igor Kołomyjski, wspierał finansowo przeciwników rosyjskiej inwazji, płacąc nawet za złapanych separatystów, finansując armię Ukrainy...

- I warto pamiętać, że bez wsparcia części oligarchów opozycja na Majdanie nie miałaby wsparcia części mediów, mogłaby być zamilczana. I Poroszenko musi przeciąć system oligarchiczny i szybko wybić korupcję.

- Obserwowaliśmy już różne rewolucje, po których trzeba było zacząć działać. Poroszenko może zostać znienawidzony?

- Sytuację ma trudną. Dobrym porównaniem będzie wyobrażenie sobie sytuacji, w której reformy Balcerowicza i inne trwają w Polsce od 1989 i ludzie nie widzą żadnego ich rezultatu! To jest rzeczywistość Ukrainy. Ludzie nieustannie słyszą o jakichś cięciach i reformach, ale nic z tego nie widać! Najważniejsze pytanie, czy Poroszenko ma odpowiednich ludzi lub będzie umiał ich dobrać? Moim zdaniem ma takich ludzi.

- Poroszenko będzie w stanie militarnie rozwiązać problem separatystów rosyjskich?

- Skojarzenia Ukraińców z Poroszenką nie zamykają się w opisach: "król czekolady" czy "były szef dyplomacji". To także przekonanie, że on wejdzie w rolę nie tyle atamana (jak postrzega się Kliczkę), ile ojca, który w razie potrzeby będzie potrafił walnąć pięścią i pokazać, kto tu rządzi. Nieprzypadkowo jednym z pierwszych tematów poruszonych przez niego w weekendowym wystąpieniu była armia. Stwierdził, że generał armii nie może się kojarzyć z korupcją, ale z bohaterstwem.

Zobacz: Petro Poroszenko zaprzysiężony na prezydenta Ukrainy! Emocje takie, że żołnierze padali!

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail