Paweł Lisicki

i

Autor: Damian Klamka Paweł Lisicki Redaktor naczelny „Do Rzeczy”

Paweł Lisicki: Obecność polityków w PZU jest naturalna

2017-06-09 4:00

Komentujemy przejście Małgorzaty Sadurskiej z polityki do biznesu.

"Super Express": - Małgorzata Sadurska trafi do PZU. Dla byłej szefowej Kancelarii Prezydenta to z pewnością dobra zmiana, ale z tego co pamiętam, to kiedyś PiS było przeciwnikiem obsadzania lukratywnych posad w spółkach Skarbu Państwa ludźmi bliskimi władzy. Z tym, że wtedy kto inny tę władzę sprawował. Czy ta niekonsekwencja odbije się na popularności PiS?

Paweł Lisicki: - Nie sądzę, żeby odbiło się to na poparciu dla PiS, natomiast prawdą jest, że to oczywista niekonsekwencja. Natomiast w sensie merytorycznym nie widzę tutaj żadnego wielkiego problemu. Jeżeli ktoś potrafił przez dwa lata kierować Kancelarią Prezydenta, to z pewnością ma odpowiednie kompetencje, żeby zasiadać we władzach takiej spółki, jaką jest PZU.

- Sądzi pan, że doświadczenie z kancelarii prezydenta przyda się w PZU?

- Mówimy tu o osobach, które muszą być przede wszystkim menedżerami, muszą zarządzać zespołem ludzi oraz zajmować się pracą administracyjną. Pamiętajmy też, że Małgorzata Sadurska jest prawnikiem. Nie widzę więc żadnych przeciwwskazań. Co więcej, mam wrażenie, że jak przyjrzymy się wędrówkom z biznesu do polityki czy też z polityki do biznesu, to jest to reguła obecna na całym świecie. Spójrzmy choćby na Francję - jej obecny prezydent jeszcze cztery lata temu był pracownikiem banku Rothschilda. Podobnie sytuacja wygląda w administracji amerykańskiej, z Donaldem Trumpem na czele. Te przejścia działają w różne strony. Tak po prostu jest i nie widzę w tym niczego zdrożnego, pod warunkiem że nie piętnuje się tego u innych, robiąc potem to samo.

- A może politycy we władzach PZU są po prostu potrzebni? W końcu wiele się mówiło o potrzebie zahamowania wzrostu cen polis OC, a przecież PZU jest największym ubezpieczycielem. PZU to też jeden z podmiotów biorących udział w politycznym projekcie repolonizacji sektora bankowego.

- Nie wiem, czy to jest nadzór polityczny, ale w oczywisty sposób spółki Skarbu Państwa, szczególnie tacy potężni gracze jak np. PZU, realizują też politykę państwa. Problem polega na tym, że Polska nie dorobiła się jeszcze wyraźnych standardów i reguł przechodzenia z jednej sfery do drugiej. Natomiast państwo prowadzi swoją politykę nie tylko przez instytucje polityczne.

Obecność polityków w takich spółkach jak Orlen czy PZU nie wydaje mi się być zaskakująca, lecz jest czymś naturalnym - właśnie z tego powodu, że one też realizują część interesów państwa.

- Odchodząc od tego konkretnego przypadku, to jednak zawsze politycy obozu będącego u władzy rozglądają się za różnymi ciepłymi posadkami. Może po prostu zarobki w administracji państwowej powinny być znacznie wyższe, by nie kusiły ich takie "poboczne" zajęcia?

- To bardzo złudne stwierdzenie, bo efekt mógłby być taki, że nie dość, że politycy zarabialiby lepiej, to i tak zachowaliby stare przywileje i układy. Bardzo ostrożnie podchodziłbym do pomysłu podniesienia ich pensji.

Zobacz: Joanna Senyszyn w WIĘC JAK: Badać każdą kosteczkę? Po co? I kto by zapłacił?