Paweł Zalewski

i

Autor: Piotr Bławicki

Paweł Zalewski: Porażka planów Dudy

2016-03-29 4:00

- Tu nie chodzi o to, aby prezydent Duda fotografował się z Barackiem Obamą tylko o to, aby na ostatniej prostej przygotowań przed szczytem NATO w Warszawie przekonać amerykańskiego przywódcę do realizacji planu zakładającego powstanie stałych baz wojsk amerykańskich w Polsce - mówi w rozmowie z "Super Expressem" Paweł Zalewski.

"Super Express": - Polska miała wstać z kolan, a tymczasem Andrzej Duda nie spotka się z amerykańskim prezydentem w czasie zbliżającej się wizyty w Stanach Zjednoczonych. To przypadek czy może wręcz przeciwnie, wymowny gest ze strony Amerykanów?

Paweł Zalewski: - Kwestie bezpieczeństwa powinny nas wszystkich łączyć, więc ciągle liczę na to, że polska dyplomacja doprowadzi do tego spotkania. Tu nie chodzi o to, aby prezydent Duda fotografował się z Barackiem Obamą tylko o to, aby na ostatniej prostej przygotowań przed szczytem NATO w Warszawie przekonać amerykańskiego przywódcę do realizacji planu zakładającego powstanie stałych baz wojsk amerykańskich w Polsce.

- Z czego mogą wynikać trudności z organizacją spotkania?

- Są dwa powody. Pierwszy jest taki, że w samej amerykańskiej administracji ścierają się dwa nurty. Pierwszy jest reprezentowany przez dyplomatów z Departamentu Stanu oraz urzędników i wojskowych z Pentagonu. Dostrzegają oni istotne zagrożenie ze strony Rosji, widzą, jaki jest cel agresji na Ukrainę czy interwencji w Syrii - chodzi o zmianę porządku świata, tak by ułożyć go nie według prawa międzynarodowego, ale według koncertu mocarstw, w ramach którego każde mocarstwo - w tym Rosja - ma swoją strefę wpływów.

- A drugi nurt?

- Reprezentuje go prezydent Obama i jego doradcy polityczni, którzy nie widzą tak ostro zagrożenia ze strony Rosji, jak Pentagon, Departament Stanu czy wreszcie Polska i kraje Europy Środkowej. Uważają, że większym zagrożeniem dla interesów amerykańskich są zmiany klimatyczne, a nie agresywna polityka Rosji. To są ludzie niespecjalnie zainteresowani stawianiem czoła polityce prowadzonej przez Putina. Prezydent Komorowski i PO byli w stanie wykorzystać grupę związaną z Departamentem Stanu i Pentagonem do tego, aby na szczycie w Newport uzyskać korzystne - choć niewystarczające - zapisy dla Polski. Jednak dziś Obama nie uważa, aby te zapisy należało wzmacniać. Co więcej, prezydent Duda jest prezydentem, który łamie konstytucję. Dla Obamy spotkanie z nim nie jest wizerunkowo korzystne. Dlatego tak trudno do niego doprowadzić.

- Kwestie wizerunkowe są aż tak ważne?

- Racjonalną polityką Andrzeja Dudy powinno być budowanie wizerunku prezydenta, który działa zgodnie z konstytucją oraz stabilizuje demokrację w Europie Środkowej i Wschodniej. Tymczasem prezydent łamie demokrację w Polsce, tym samym destabilizując ją w Europie Środkowej. Andrzej Duda nie dał Obamie żadnego argumentu ku temu, aby się spotkać.

- A może na tym szczycie zwyczajnie nie ma miejsca na takie spotkanie i nie powinniśmy tego odbierać w negatywny sposób?

- Każdy ważny przywódca zabiega o spotkanie z amerykańskim prezydentem, ponieważ to on decyduje o bardzo wielu sprawach na świecie. W związku z tym staranie o spotkanie z Obamą jest standardem w dyplomacji. Oczywiście nie byłoby dramatu, gdyby do niego nie doszło, ale tylko wówczas, gdy Polska nie zabiegałaby o zwiększenie amerykańskiej obecności wojskowej w stosunku do zapisów szczytu w Newport oraz nie była gospodarzem następnego szczytu NATO. A zabiega i jest. Jest więc rzeczą oczywistą, że jeśli prezydent Duda i Obama znajdą się w tym samym miejscu i czasie, to do spotkania powinno dojść. Jeżeli do niego nie dojdzie, będzie to porażka planów Andrzeja Dudy z kampanii prezydenckiej.

Zobacz: David Cameron: Musimy bronić naszych chrześcijańskich wartości