Piotr Andrzejewski

i

Autor: Piotr Kowalczyk

Piotr Andrzejewski: Bardziej politycy niż sędziowie

2016-09-05 4:00

"Super Express": - Wrażenia po nadzwyczajnym Kongresie Sędziów Polskich? Piotr Andrzejewski: - Wydaje mi się, że to było bardziej spotkanie profesjonalnych polityków niż sędziów.  

- Dlaczego? W końcu to wciąż niezawisła władza sądownicza...

- Sędziowie są sobie sami sterem, żeglarzem i okrętem w ramach niezawisłości sędziowskiej. Ostatnio walczą jednak o polityczne interesy grupy, która stawia się ponad władzą ustawodawczą. Mamy do czynienia z buntem władzy sądowniczej przeciwko równoważnemu podziałowi władz wynikającemu z Konstytucji RP. Korporacja sędziowska podpięła się pod interesy tzw. sędziów trybunalskich. Tymczasem oni zwykle nie siedzą na sali sądowej i nie sądzą według litery prawa. Mamy tu do czynienia z pełzającym uzurpowaniem sobie przez Trybunał Konstytucyjny wiodącej dla sędziów roli. To jest nieporozumienie.

- Dlaczego?

- Jeżeli za wzór sędziów postawimy sobie profesorów prawa czy socjologów, którzy nigdy nie sądzili w sprawach karnych, cywilnych, administracyjnych - to jest to wielki błąd. Ich nie można nazywać sędziami. To są członkowie Trybunału Konstytucyjnego. Ich rola jest inna niż sędziów na sali sądowej.

- "Nadzwyczajny Kongres Sędziów Polskich z całą stanowczością stwierdza, że w dotychczasowej historii wolnej Polski sędziowie różnych szczebli sądów i trybunałów nie byli przedmiotem tak drastycznych działań zmierzających do obniżenia ich autorytetu. Wzywamy zatem do poszanowania wyroków Trybunału Konstytucyjnego i ich publikowania". To uchwała odczytana na Kongresie...

- Przecież to jest stanowisko polityczne, które stawia sędziów po jednej ze stron sporu dotyczącego kompetencji TK. I ja się zgadzam, że wyroki Trybunału podlegają bezwzględnie publikacji, ale o tyle, o ile są wyrokami! Natomiast konstytucja odsyła regulacje - tego, co można uznać za wyrok, który jest ogłoszony we właściwym składzie - do decyzji władzy ustawodawczej. To, o czym mówią, można publikować jako opinie sędziów TK z adnotacją, że jest to prawo nieobowiązujące, bo orzeczenie jest poglądem tych sędziów.

Zobacz: Leszek Miller: Rzepliński ma temperament polityka