SŁAWOMIR JASTRZĘBOWSKI ANDRZEJ DUDA

i

Autor: Andrzej Lange SŁAWOMIR JASTRZĘBOWSKI ANDRZEJ DUDA

Prezydent Andrzej Duda w WIĘC JAK: Pierwsza dama nie powinna robić polityki

2016-04-15 4:00

Prezydent Andrzej Duda był gościem Sławomira Jastrzębowskiego w programie "Więc jak".

Super Express: - Jak się panu mieszka w Pałacu? Tu jest nadmetraż, można się łatwo pogubić...

Andrzej Duda: - Prezydent mieszka w pracy, to tradycyjne miejsce zamieszkania głowy państwa. I zdecydowaliśmy się z żoną tę tradycję podtrzymywać.

- Jeździcie jednak do domu na weekend...

- Tak, odwiedzamy naszą córkę, bo podjęła decyzję, że chce nadal studiować w Krakowie. I została w naszym mieszkaniu. To dla nas nowa sytuacja...

- Dwudziestolatka sama w mieszkaniu?

- Tak, sama. Ale dwudziestolatka, a więc już osoba dorosła.

- Jarosław Gowin powiedział, że nie jest pan najważniejszą osobą w państwie. Jego zdaniem najważniejszy w państwie jest Jarosław Kaczyński i można o nim mówić "naczelnik". Co pan na to?

- Cóż, ja swoją rolę postrzegam tak, jak jest to zapisane w Konstytucji RP, biorąc pod uwagę kompetencje tam opisane i to, że prezydent jest najwyższym przedstawicielem RP, a także najwyższym zwierzchnikiem sił zbrojnych.

- Ma pan wielu nienawistników. I chwytają się oni kilku tematów. Jeden z nich to właśnie podkreślanie, że Andrzej Duda nie jest samodzielny, jego szefem jest Jarosław Kaczyński. To, co powie Kaczyński, jest dla pana święte i nie wybił się pan jeszcze na niepodległość.

- Tak zwani hejterzy zawsze będą wymyślali różne preteksty do ataku, podawali nieprawdziwe informacje. I cóż, taka jest dziś rzeczywistość, że każdy może się wypowiedzieć w internecie i ja to przyjmuję. Oczywiście bywa to przykre, kiedy pojawiają się ewidentne nieprawdy, ale decydując się na start w wyborach, wiedziałem, że tak będzie. Ileż pomówień padało już w czasie kampanii! Trudno.

- Podczas obchodów rocznicy smoleńskiej powiedział pan, że "Polacy powinni sobie wybaczyć i się jednoczyć". Po panu głos zabrał Jarosław Kaczyński, a jego słowa można było odebrać jak erratę do pańskich słów: tak, wybaczmy, ale dopiero wtedy, kiedy zapadną jakieś wyroki. Zapachniało odwetem...

- Zacznijmy od tego, że erratę do moich słów mogę zrobić tylko ja. Powiedziałem to, co sam osobiście noszę w sercu, to, co mnie martwi. Proszę zwrócić uwagę, do kogo adresowałem moje wystąpienie!

- Do hejterów.

- (śmiech) Też. Adresowałem je do wszystkich. Było morze ludzi na Krakowskim Przedmieściu. Wiedziałem, że będzie to transmitowane w mediach. I chciałem mówić, co mnie martwi. A martwi mnie to, że temat tragedii smoleńskiej jest przedmiotem tak straszliwych emocji, że dzieli ludzi w rodzinach, wśród znajomych. Są kłótnie na spotkaniach rodzinnych i towarzyskich. Ludzie obrażają się nawzajem, obrażają się na siebie. Nie chciałbym tego. Chciałbym, żeby ludzie sobie nawzajem wybaczyli i żeby ten temat był traktowany spokojniej. W kwestii wyjaśniania tragedii powinni spokojnie i kompetentnie pracować ci, którzy się na tym znają. Żeby nie było wokół tego burzy. Szkodliwej dla państwa i społeczeństwa. Wybaczmy sobie nawzajem niepotrzebne i niesprawiedliwe słowa.

- To sporo jest do wybaczenia z dwóch stron.

- Oczywiście, że tak.

- Winni są po obu stronach?

- Myślę, że tak.

- Pan może być "prezydentem wszystkich Polaków"? Bo według politologów to nie jest możliwe... Prezydent jest wpisany w logikę sporu politycznego.

- To określenie "prezydent wszystkich Polaków" zawsze musi być w cudzysłowie. Nigdy nie będzie tak, że każdy obywatel powie: to jest mój prezydent. Naturalne podziały i szerokie spektrum poglądów i przekonań na to nigdy nie pozwolą. Każdy prezydent powinien jednak mieć swoisty przymus działania w kierunku dobra wspólnego. Jednoczenia ludzi wokół spraw ważnych. Uważam, że mój apel o odrobinę spokoju, refleksji, wzajemnego wybaczenia niepotrzebnych słów i czynów...

- Pańskie słowa: "Ojczyznę dojną racz nam wrócić Panie" też były niepotrzebne?

- Zapytano mnie o to i tak, przyznaję, że to były niepotrzebne słowa i emocje.

- Ten pomnik, który dziś stoi przed Pałacem Prezydenckim, zniknie i zostanie zastąpiony przez inny?

- Było oczekiwanie, wielokrotnie wyrażane, że na Krakowskim Przedmieściu powinno się znaleźć miejsce, w którym zostaną upamiętnione osoby, które zginęły w Smoleńsku. Postanowiłem to zrealizować. Moim zdaniem powinien tu stanąć pomnik tych ofiar i wierzę, że spokojnie, zgodnie z prawem i w zgodzie społecznej dojdzie to postawienia tego pomnika. Tu, przed Pałacem spotykali się w tamtych dniach Polacy o naprawdę bardzo różnych poglądach, pogrążeni w żalu z powodu tragedii, która nas dotknęła.

- Porozmawiajmy o pańskich obietnicach wyborczych. W moim programie przed wyborami powiedział pan: kredyty walutowe, szczególnie frankowe, trzeba przewalutować po kursie z dnia zawierania umowy. Słyszałem to na własne uszy. Powinienem czuć się oszukany? Nic się nie dzieje w tej sprawie...

- Coś się jednak dzieje, choć trzeba sobie zdawać sprawę, że sytuacja nie jest łatwa. Pracowaliśmy nad tym projektem w Kancelarii Prezydenta, także ze środowiskami, które protestują w imieniu rodzin, które z powodu tych kredytów znalazły się w trudnej sytuacji. I ja deklarowałem i deklaruję nadal, że chcę tym osobom pomóc. Jest projekt oceniany przez NBP i KNF, wrócił do Kancelarii...

- I KNF powiedziała: nic się nie da zrobić, bo jak zrobimy cokolwiek, to banki zbankrutują, a jak zbankrutują, to zawali się system. Witold Modzelewski podkreślił zaś, że KNF wcale nie badała banków! Ona tylko zapytała banki o zdanie!

- I dlatego jest grupa niezależnych ekspertów, którzy analizują i nasz projekt ustawy, i uwagi zgłoszone przez Komisję Nadzoru Finansowego. I wierzę, że uda im się wypracować taką ustawę, której projekt będę mógł złożyć w Sejmie, a która będzie uwzględniała także zagrożenia dla banków. Ale rzeczywiste zagrożenia, a nie wyimaginowane.

- Proponował pan "kwotę sprawiedliwą". Jaką? Kto miałby ją obliczać?

- Trwają cały czas prace ekspertów. To jest dla mnie sprawa ważna, chcę to mocno podkreślić. Dlatego mimo ataków z różnych stron...

- Na przykład z mojej strony.

- Nie przesadzajmy. Są różne uwagi w stosunku do mnie. Były manifestacje przed Pałacem Prezydenckim. I chcę sprawę frankowiczów załatwić. Tak jak obiecywałem.

- Może pora powiedzieć, że w kampanii wyborczej trzeba zawsze więcej obiecać. Kwota wolna od podatku miała być wyższa. Słyszałem takie obietnice.

- Obecna kwota wolna od podatku jest absurdem. Projekt mojego autorstwa jest w Sejmie. Jest nowy rząd...

- Rząd jest panu niechętny?

- Oczywiście, że nie! Stan finansów publicznych jednak jest, jaki jest. Obietnicę zwiększenia kwoty wolnej od podatku złożyła również pani premier. Rząd wybrano na cztery lata. I to jest czas na realizację zobowiązań.

- Jestem bardzo niecierpliwy. Nie tylko ja.

- Wiem o tym i rozumiem. Chciałbym jednak prosić o wyrozumiałość dla parlamentu, dla ministra finansów, dla pani premier. Oni muszą to szczegółowo przeanalizować. Być może dokonają modyfikacji ze względu na sytuację finansów publicznych. Nie wszystkie zobowiązania można zrealizować jednocześnie. Cieszę się i mam ogromną satysfakcję z tego, że już ruszyły wypłaty w ramach programu 500 plus. To był jeden z najważniejszych naszych postulatów. Trzeba pamiętać, że był to nasz program od 2014 roku. Kiedy w trakcie konwencji wyborczej - będąc jeszcze w PiS - prezentowałem ten program dla rodziny. Dzisiaj już jest. Pieniądze trafiają do Polaków. Te pieniądze są bardzo potrzebne Polakom wychowującym dzieci. Obietnice wyborcze są i będą realizowane.

- Pana wzorem politycznym był Lech Kaczyński. Miał cudowną, ciepłą żonę, która pozwoliła sobie na wygłoszenie kilku opinii niepopularnych wśród hierarchii kościelnej. Maria Kaczyńska zapłaciła za to wysoką cenę. Czy pierwsza dama powinna zabierać głos w sprawach politycznie ważnych? Czy nie powinna mówić kobietom, jakie ma zdanie na dany temat?

- Uwielbiałem panią prezydentową Marię Kaczyńską. Była wspaniałą kobietą i niestety była też brutalnie atakowana. Co było dla mnie ogromną przykrością. Pierwsza dama realizuje swoją rolę tak, jak uważa to za stosowne. Mam wspaniałą, mądrą, bardzo dobrą żonę, którą ogromnie kocham. Zdecydowała się na to, aby podjąć funkcję pierwszej damy, bo nie każda żona prezydenta decyduje się na to, żeby podjąć funkcję pierwszej damy. W wielu krajach żony prezydentów nie podejmują się tej funkcji. Jestem ogromnie wdzięczny mojej żonie, że tę funkcję podjęła.

- Myślę, że rozmawia pan ze swoją żoną na tematy polityczne. Jak wyglądają te rozmowy? Jakie ma poglądy?

- Poglądy mojej żony są poglądami mojej żony. Jest osobą bardzo niezależną. To, że nie zabiera głosu w sprawach politycznych...

- I nie będzie zabierała?

- Nie zabiera go od samego początku. Proszę zwrócić uwagę, że moja żona konsekwentnie.

- Może ma inne zdanie niż pan i nie chce panu przeszkadzać?

- Od samego początku moja żona nie zabierała głosu w sprawach politycznych.

- Dochodzi do sporów między panem a pańską żoną?

- Jesteśmy normalnym małżeństwem.

- Czyli dochodzi i żywo dyskutujecie.

- W małżeństwie są spory o różne kwestie. To całkowicie naturalne. Moja żona ma poglądy na wszystkie sprawy, ale podjęła decyzję, że nie będzie się wypowiadała w sprawach politycznych. Prosiłbym o uszanowanie jej decyzji. To, co robi ona, robi bardzo dobrze.

- Czy to prawda, że płaci pan składkę ZUS za żonę ze swojej pensji prezydenckiej?

- Tak. Co miesiąc do 10 każdego miesiąca odprowadzam mojej żonie z mojego wynagrodzenia, które otrzymuję jako uposażenie Prezydenta RP, składkę ZUS.

- Jak się udało przekonać własną żonę do tego, żeby zostawiła swoją karierę? Przecież uwielbiała ją.

- Nie było łatwo.

- Teraz musi się nudzić w Pałacu Prezydenckim.

- Uznałem, że będzie wspaniałą pierwszą damą. Będzie umiała bardzo dobrze reprezentować Polaków i Polki. Pierwsza dama nie powinna robić polityki. To jest rola męża pierwszej damy, czyli Prezydenta RP. Pierwsza dama powinna starać się świadczyć dobro i moja żona to robi. Zajmuje się trzema obszarami, które sobie przyjęła: sprawami społecznymi, edukacją i akcjami charytatywnymi.

- Co pan prezydent myśli o aborcji?

- Jestem i zawsze byłem zwolennikiem ochrony życia. Ochrona życia w tym przypadku to są dwa życia. To życie nienarodzonego dziecka i życie jego matki. W każdym przypadku, kiedy rozważamy tę bolesną kwestię, jaką jest aborcja, trzeba brać dwa życia pod uwagę. To jest pierwsza sprawa zasadnicza.

- A druga sprawa zasadnicza?

- Na razie nie ma żadnego projektu do procedowania w Sejmie. Na razie jest tylko dyskusja.

- Projektu nie ma, ale są emocje.

- Niepotrzebne emocje. Proszę zauważyć, że są nawet kluby parlamentarne, które mówią, że nie wydadzą w tej kwestii żadnego stanowiska. Dlaczego? Bo spory są również wśród polityków. Nawet w obrębie klubów. Nie wszyscy ze wszystkimi się w tej sprawie zgadzają.

- Ale najważniejzy członek PiS wydał opinię w tej prawie. Słyzałem.

- Jeżeli do Sejmu trafi projekt, to będzie on procedowany rozsądnie i znajdą się tam takie rozwiązania, które dla większości społeczeństwa będą do przyjęcia. Proszę pamiętać, że posłowie także pracują dla społeczeństwa.

- Trochę mi przeszkadza, że żyję w kraju pewnej schizofrenii prawnej. Sejm uchwala ustawę, Trybunał Konstytucyjny mówi - nic z tego. Wyroku się nie drukuje. Sędziowie, którzy rozpatrują różne sprawy, biorą pod uwagę wyroki Trybunału. Są one teoretycznie niezgodne z prawem, ponieważ TK miał złamać ustawę. Polska ma dwa systemy prawne?

- Jako prezydent wyrażam ubolewanie, że Trybunał Konstytucyjny zadziałał, pomijając fakt.

- Panie prezydencie, jak można to zmienić?

- Wierzę w to, że dialog, który został rozpoczęty w Sejmie - tam, gdzie cały problem się zaczął - tam się zakończy.

- Czy to prawda, że ma pan tutaj, w Pałacu Prezydenckim, dobrze wyposażoną siłownię? Czy pan z niej korzysta?

- Z tej siłowni korzystają przede wszystkim funkcjonariusze BOR.

- Był pan w niej?

- Byłem.

- Jak pan dba o swoje zdrowie i swoją kondycję?

- Staram się, panie redaktorze. (śmiech)

- Widzieliśmy, że jeździ pan na nartach.

- Trochę. Chociaż niedużo. Wbrew temu, co niektórzy próbują wmówić. Jeżeli ktoś był w roku cztery razy na nartach... Już się nigdzie nie wybieram.

- Ma pan jakąś specjalną dietę? Żona panu gotuje w Pałacu Prezydenckim?

- Tak. Jemy z żoną posiłki, które sobie sami robimy.

- A co na to cała armia kucharzy?

- Nie wiem, nie pytałem ich o to. Obiad jem w pracy. Co do pozostałych posiłków to przyrządzamy je sobie sami. Staramy się jeść rozsądnie. Co widać po mojej żonie.

Zobacz też: Agata Duda gotuje dla prezydenta w pałacu