Prof. Elżbieta Mączyńska

i

Autor: Tomasz Radzik Prof. Elżbieta Mączyńska Prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego

Prof. Elżbieta Mączyńska ocenia opłatę paliwową: Pieniądze są też gdzie indziej

2017-07-12 4:00

Profesor Elżbieta Mączyńska, ekonomistka, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, ocenia proponowaną przez rząd PiS opłatę paliwową

"Super Express": - PiS upiera się przy wprowadzeniu opłaty paliwowej, która oznaczać będzie wzrost ceny paliwa, a co za tym idzie - większości towarów i usług. Mądrze ze strony władzy?

Prof. Elżbieta Mączyńska: - Wprowadzenie tego podatku wcale nie musi oznaczać automatycznego podniesienia ceny benzyny. Tę będzie kształtowała przede wszystkim sytuacja na światowych rynkach paliwowych i kurs naszej waluty. Na globalnym rynku paliw na razie sytuacja wygląda tak, że rośnie konkurencja między eksporterami ropy, co sprawia, że ceny surowca utrzymuje się na dość niskim poziomie. Oczywiście ten podatek nie pozostanie bez wpływu na ostateczny koszt paliwa na stacjach benzynowych, ale jak ostatecznie będzie to wyglądało, naprawdę trudno przewidzieć. Jest jeszcze coś.

- Co takiego?

- Jeżeli rzeczywiście ten dodatkowy składnik ceny zostałby przeznaczony na poprawę naszych fatalnych dróg, to z punktu widzenia kierowców i tego, ile tracą, jeżdżąc po kiepskiej jakości drogach, efekt mógłby okazać się dodatni.

ZOBACZ: Ceny paliw. To musisz wiedzieć o podwyżce opłaty paliwowej

- Rozumiem potrzeby państwa kształtowane przez politykę PiS, ale czy tych dodatkowych pieniędzy nie trzeba szukać gdzie indziej, a nie w opłacie, która de facto uderzy w ludzi mniej zamożnych?

- Jak zawsze podkreślam, nasz system podatkowy ma charakter patchworkowy, czyli coś się do niego doszywa, tworząc zagmatwany labirynt przepisów i wykluczających się interpretacji. W myśleniu o podatkach brakuje nam zresztą całościowego spojrzenia, a rozumiem przez to nie tylko istniejące przepisy, ale choćby podatek od wartości nieruchomości, czyli podatek katastralny. Każda partia się go boi, a odpowiednio zaprojektowany nie uderzyłby w osoby mniej majętne i jednocześnie przyniósł do budżetu sporo pieniędzy.

- Myśli pani, że patrząc całościowo, można by uniknąć chaosu w przepisach?

- Bez wątpienia, i przyniosłoby to państwu wymierne korzyści. Dziś ten chaos sprawia, że z systemu ucieka mnóstwo pieniędzy. Weźmy choćby pod uwagę system VAT. Jego złożoność stanowi gąszcz, w którym łatwo się ukrywać i manipulować tym, ile pieniędzy oddaje się państwu, czyli mówiąc krótko - stosować optymalizację podatkową.

- I do tego dochodzi niesprawiedliwe rozłożenie danin. System podatkowy, z jego w zasadzie liniowym charakterem, sprawia, że zyskują na nim bogaci, a tracą biedni. To powoduje, że do budżetu trafia dużo mniej pieniędzy niżby mogło.

- Rzeczywiście, mamy regresywny system podatkowy. Działa on na korzyść najbogatszych, którzy mniej niż powinni dokładają się do wspólnej kasy. Bogaci mogą uciekać w kontrakty menedżerskie, dzięki którym płacą proporcjonalnie mniejsze podatki niż ludzie mniej zamożni. Także działalność gospodarcza pozwala na płacenie niższych podatków niż pracownicy najemni. Przedsiębiorcy mają bowiem możliwość obniżania danin wobec państwa - wystarczy przecież wrzucić różne wydatki w koszty i już można płacić mniej. Dokąd nie ujednolicimy tego systemu, będzie on nie tylko niesprawiedliwy społecznie, ale także nieefektywny jeśli chodzi o ściąganie należnych pieniędzy do budżetu.