Misiewicz stracił ostanią fuchę

i

Autor: Michał Dyjuk

Prof. Maliszewski o decyzjach PiS: Było przeziębienie, jest zapalenie płuc

2016-09-22 4:00

Prof. Maliszewski ocenia ostatnie działania PiS w spółkach Skarbu Państwa.

"Super Express": - Były rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz zrezygnował z członkostwa w Radzie Nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Czy sprawa Misiewicza przyczyni się do spadku poparcia dla partii rządzącej?

Prof. Norbert Maliszewski: - W odróżnieniu od innych ekip rządzących nie było takiego załamania po kilku miesiącach, tylko był powolny wzrost. Teraz nadszedł moment, kiedy mała katastrofa może nastąpić. Upada wiarygodność jednego z podstawowych zamierzeń prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, że wymieni elity III RP, które Polacy uważali za zdegenerowane. Partia rządząca zareagowała zbyt późno w sprawie byłego rzecznika MON. Można powiedzieć, że sytuacja sama się zgrillowała, próbując wypalić wszelkie problemy ze spółkami Skarbu Państwa. CBA rozpoczęło akcję w instytucjach publicznych. Nastąpiło odwołanie ministra Jackiewicza. PiS zaczyna mieć problem z wiarygodnością na poziomie dobrej zmiany, która obchodzi Polaków, czyli pieniądze i zmiany personalne.

Zobacz: Nowy sondaż: DRAMATYCZNA sytuacja PO!

- Z tych powodów Polacy odsunęli PO.

- Zgadza się. Polacy dowiedzieli się w trakcie afery taśmowej, jak PO traktowała państwo. Teraz - po aferze Misiewicza, wyglądającej niepozornie - powstał ogromny kryzys. Wydaje się, że jesień może przynieść tąpnięcie rezultatów rządu i PiS. Natomiast lepiej jest, że ta sytuacja wydarzyła się na trzy lata przed wyborami, a nie tuż przed.

- PiS w końcu zareagował jednak na sprawę Misiewicza.

- Ta reakcja to nie jest dobre zarządzanie kryzysowe - to będzie sporo kosztowało. Trzeba było zareagować szybciej. Wypalanie żelazem spowodowało, że z małego kryzysu zrobił się duży problem. Można było po cichu sprawdzać, co się dzieje w spółkach Skarbu Państwa. Być może warto było teraz ponieść ten koszt i pokazać, że nie ma miejsca na takie praktyki, bo PiS może stracić władzę. Lepiej jak to się dzieje trzy lata wcześniej niż tak jak w przypadku PO rok przed wyborami. Potem już był nieustający kryzys.

- Nowoczesna zainicjowała akcję #Misiewicze w mediach społecznościowych. Czy taka inicjatywa przyczyni się do wzrostu poparcia dla partii Ryszarda Petru?

- To jest przejęcie inicjatywy. Poparcie niekoniecznie wzrośnie. Ta akcja robi problemy dla partii rządzącej. Problem polega na tym, że nie wszystkie osoby wymienione przez Nowoczesną faktycznie zostały zatrudnione bez kompetencji i ich praca jest działaniem nepotyzmu w danej firmie. Jednak w tym kontekście nieważne jest, czy ktoś komuś coś ukradł. Ważne jest, że się pojawia takie skojarzenie. Dzięki tej akcji Polacy pomyślą sobie, że nie tylko jest Misiewicz, a cała Polska jest jednym, wielkim układem. Czyli prezes PiS Jarosław Kaczyński chciał zmienić elity, co ma uzasadnienie.

- Każda partia, która obejmuje władzę, chce wstawić swoich ludzi. To jest normalne.

- Tak. Tylko czy nowe elity przyczynią się do tego, że w spółkach Skarbu Państwa i w służbach zacznie się opieranie na zasadach profesjonalizmu i kompetencji przy konkretnych nominacjach na różne stanowiska? Czy może wciąż będzie ważne wyłącznie kryterium partyjne. Jeżeli Bartłomiej Misiewicz staje się twarzą tej zmiany personalnej, to PiS ma problem.

- Czy obrona Misiewicza przez wiceministra obrony narodowej Bartosza Kownackiego w jednym z programów telewizyjnych jest dobrym ruchem PiS? Rzadko się zdarza, żeby wiceminister zażarcie bronił rzecznika resortu.

- Wstrzymanie się przed decyzjami, które były potrzebne, wynika ze wsparcia Antoniego Macierewicza, który ma mocną pozycję w rządzie. Tylko prawdopodobnie reakcja prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego spowodowała, że Misiewicz zrezygnował. W innym przypadku Misiewicz szedłby w zaparte i wciąż piastowałby funkcję rzecznika MON. Prezes Kaczyński zrozumiał, że jego ważniejsze cele mogłyby być zaprzepaszczone przez arogancję młodego rzecznika MON.

- Jest szansa na to, że Bartłomiej Misiewicz wróci na polityczne salony, kiedy sprawy wokół niego ucichną?

- Nie powinien, ale znając ministra Macierewicza, prawdopodobnie będzie działał na zasadzie obrony swoich ludzi i demonstrowania siły. Po takim politycznym czyśćcu myślę, że Misiewicz znajdzie się na mniej eksponowanym stanowisku, jeżeli udałoby mu się wygrać jakąś sprawę sądową.

- Czy PiS więcej już nie popełni takich błędów, zatrudniając ludzi pokroju Bartłomieja Misiewicza?

- PiS podjął decyzję o kontroli przez służby spółek Skarbu Państwa, żeby pokazać swoim działaczom, że nie ma miejsca na kumoterstwo. Łatwiej byłoby to zrobić po cichu i zamieść sprawę pod dywan.

- Może takim działaniem PiS robi pokazówkę, która ma pokazać wyborcom, że potrafi pozbyć się swoich ludzi ze spółek Skarby Państwa.

- Ta pokazówka jeżeli chodzi o sondaże jest błędem. Było przeziębienie, a teraz jest zapalenie płuc.