papież Franciszek

i

Autor: archiwum se.pl

Prof. Stanisław Obirek: Wpływ papieża Franciszka

2013-10-03 5:25

Czy polski Kościół poradzi sobie z najnowszą falą skandali seksualnych - opinia teologa

"Super Express": - Po wielu dniach unikania tematu pedofilii wśród polskich duchownych i pomniejszania problemu, które dało się wyczuć w słowach kościelnych hierarchów, niespodzianką okazał się wywiad w TVP Info z abp. Henrykiem Hoserem, który wreszcie z otwartą przyłbicą mówił o tym bolesnym temacie, szczególnie w kontekście jego podwładnego z diecezji warszawsko-praskiej. Padło nawet słowo "przepraszam". To przełomowa wypowiedź dla Kościoła?

Prof. Stanisław Obirek: - Na pewno jest to radykalna zmiana w podejściu polskiego Kościoła do spraw pedofilii wśród duchownych i nie da się jej w retoryce abp. Hosera nie dostrzec. Czy będzie to przełom, jeszcze zobaczymy.

- Z czego ta zmiana może wynikać?

- Wydaje mi się dość oczywiste, że to wpływ papieża Franciszka. W ostatnim czasie podjął wiele decyzji dotyczących hierarchów, którzy do tej pory wydawali się nietykalni. W wielu nieformalnych wywiadach wypowiadał się na temat konieczności walki ze złem w Kościele. Jak przystało na zhierarchizowaną strukturę, wypowiedź abp. Hosera jest reakcją na działania szefa.

- Mam czasami wrażenie, że to, co mówi i robi Franciszek, nie zawsze dociera do polskich hierarchów. Ci najczęściej interpretują jego słowa i czyny na swój specyficzny sposób. Myśli pan, że teraz właściwie odczytali komunikat?

- Faktycznie nauczanie papieża dociera do nich z trudem, ale mam wrażenie, że dzięki mediom dużo szybciej przyswajają sobie pewne rzeczy. W przeciwieństwie do polskich hierarchów papież nie boi się mediów laickich, potrafi odpowiadać na pytania niewygodne i nie boi się konfrontować z ciemną stroną Kościoła. Widać, że nasi hierarchowie doszli do wniosku, że dłużej nie da się udawać, iż nie ma w polskim Kościele problemów, i trzeba się zmierzyć z rzeczywistością.

PRZECZYTAJ: Jan Paweł II świętym! Kanonizacja Papieża Polaka już za pół roku

- A nie jest tak, że hierarchowie przestraszyli się tego, jak media krytykują Kościół za jego brak jednoznacznej reakcji? Abp Hoser proboszcza z Tarchomina odwołał dopiero pół roku po wyroku sądu.

- Media już wcześniej próbowały naciskać na hierarchów w sprawie pedofilii. Pamiętamy sprawę proboszcza z Tylawy i fakt, że jego przełożony abp Michalik nie odwoływał go mimo wyroku sądu. Nie udało się nagłośnić problemów z pedofilią także po aferze z abp. Paetzem. Nie miało to żadnego przełożenia na konkretne decyzje. Nie łączyłbym więc tego z mediami, bo biskupi są na nie odporni, ale właśnie ze zmianą kursu w Watykanie.

- Te przypadki, o których pan wspomniał, były jednostkowymi historiami, które łatwiej było przemilczeć. Dziś mamy nagromadzenie bulwersujących historii z polskimi duchownymi w rolach głównych. Tego po prostu nie da się przemilczeć, a im ciszej mówi o tym Kościół, tym głośniej media i opinia publiczna domagają się jasnego stanowiska.

- Ma pan pewnie trochę racji, że to mogło mieć znaczenie, choć nadal uważam, że to nie był decydujący element.

- Wyobrażam sobie, że polscy hierarchowie mogą bowiem drżeć, że powtórzy się historia z Irlandii, gdzie przez lata kryto księży pedofilów, co po ujawnieniu tego procederu zachwiało zaufaniem pobożnych przecież Irlandczyków do Kościoła.

- Pełna zgoda. Zresztą sytuacja jest teraz bardzo dynamiczna i nawet słowa prymasa Kowalczyka o tym, że to nie Kościół powinien przepraszać za pedofilię, ale ci, którzy się jej dopuścili, wkrótce mogą się zmienić. Tym bardziej że nasi biskupi niczego nie muszą wymyślać. Wspomniany przez pana Kościół w Irlandii czy w Stanach Zjednoczonych pokazał bowiem, jak solidnie rozliczyć się z ciemną stroną Kościoła i jak zadośćuczynić ofiarom. Wystarczy tylko to powtórzyć u nas, a to pewnie się stanie.

Nasi Partnerzy polecają