Nałęcz Tomasz

i

Autor: Super Express TV

Prof. Tomasz Nałęcz w WIĘC JAK: Humoru w prezesie tyle, ile seksu w zdechłym szczurze NOWA TV

2017-10-26 4:00

Tomasz Nałęcz ocenia poczucie humoru Jarosława Kaczyńskiego oraz komentuje ostatnie poczynania polityków SLD. Były doradca przydenta Bronisława Komorowskiego był gościem w programie WIĘC JAK Sławomira Jastrzębowskiego. Emisja w NOWA TV

"Super Express": - Tomasz Nałęcz - człowiek lewicy?

Prof. Tomasz Nałęcz: - Nie ukrywam, że mam lewicowe przekonania, ale nie reprezentuję żadnej lewicy.

- A wie pan, że ludzie z partii Razem mówią, że nie ma poza nimi żadnej lewicy w Polsce. Bo np. ci z SLD to bezideowi aparatczycy.

- Nie protestowałbym specjalnie przeciwko temu zdaniu partii Razem o SLD.

- I ty, Tomaszu?

- Ideowości to ja w tej partii nie widzę.

- Zardzewiały nóż w plecy?

- Byłem do końca w PZPR, próbowałem budować SDRP. Chociaż w samym SLD nigdy nie byłem, bo należałem do Unii Pracy, to wydawało mi się dosyć długo, że także z ludzi, którzy byli aktywni w PZPR, można budować w Polsce lewicę. Przekonuję się jednak, że to ryzykowny pogląd. Patrząc na SLD, nie mogę wiązać z tą partią nadziei. A już zwłaszcza z jej obecnym liderem.

- Ale wie pan, że SLD ma 5, a nawet 7 proc. poparcia w sondażach?

- Zobaczymy, jak będzie w wyborach. Mnie by się marzyło połączenie ludzi, z którymi ja wiążę nadzieje, takich jak liderzy partii Razem, jak Barbara Nowacka czy Robert Biedroń.

- Czyli kibicuje pan tym młodziakom z Razem?

- Znam Adriana Zandberga od jakichś 20 lat, i wtedy nie był dziesięciolatkiem. Życzę im jak najlepiej. Uważam jednak, że cierpią na coś, co nazywa się grzechem pierwotnej emancypacji, tzn. są bardzo zasadniczy.

- Za bardzo ideowi?

- Patrząc na Razem, odnoszę wrażenie, że to pierwsze pokolenie polskich socjalistów. Jak słucham Adriana Zandberga, to jakbym słuchał Ludwika Waryńskiego.

- Nie ma pan wrażenia, że to wykształceni, zamożni młodzi ludzie, którzy po prostu bawią się w socjalizm?

- W jednym ma pan rację - to ludzie świetnie wykształceni, bardzo oczytani. Na pewno jednak nie opływają w dostatki. To jest w nich zresztą ujmujące - że zamiast robić kariery, są ludźmi pewnej idei. I dobrze. Wierzę, że przyszłość polskiej lewicy będzie należeć do nich.

- A "Ucho prezesa" pan ogląda?

- Namiętnie.

- Ma pan poczucie humoru?

- Tego nie wiem. Wiem jednak, że najniebezpieczniejsi są ci, którzy twierdzą, że je mają. Słyszę na przykład, że prezes Kaczyński ma poczucie humoru. Tyle w jego działaniach poczucia humoru, ile seksu w zdechłym szczurze.

- Wielokrotnie z nim rozmawiałem i prywatnie to osoba, która tryska poczuciem humoru.

- Jeśli ktoś działa w sferze publicznej, to lepiej niech poczucie humoru manifestuje publicznie. Szczerze mówiąc, mam coraz mniej tolerancji dla polityków, którzy inni są w sferze prywatnej, a inni w sferze publicznej.

- W ostatnim odcinku "Ucha prezesa" pokazano polityka, który ma namiętny romans. Rozpoznał się w nim Borys Budka i zaprotestował. Też by pan protestował?

- Różnie mnie przedstawiano w karykaturach.

- Także w "Super Expressie".

- Także, i niezmiennie kocham tę gazetę. Uważam, że niech się martwią ci, którzy nie są przedmiotem satyry. Natomiast ten ostatni odcinek jakoś średnio mi przypadł do gustu. Aktora, który grał Joachima Brudzińskiego, wolę w jego roli w "Ranczu".

- Ale serialowy Schetyna znakomity!

- Znakomity. Natomiast Borys Budka, którego bardzo cenię jako polityka, brzmi trochę fałszywie. Bo jak w serialu przedstawiono romans Antoniego Macierewicza, to nie protestował. Wtedy Borys Budka nie rozdzierał szat. Jeśli wtedy go to bawiło, to musi tak samo się uśmiechnąć, kiedy przedstawia się go jako wybranka pani poseł Gasiuk-Pihowicz.

- Był kongres PO w Łodzi. Bez Hanny Gronkiewicz-Waltz.

- Żyję w Warszawie od kilkudziesięciu lat i nie pamiętam prezydenta, który tyle by zrobił dla miasta. Patrzę na nią ze współczuciem, bo będzie musiała wypić piwo nawarzone przez wszystkich polityków. W sprawie reprywatyzacji robi to samo, co robili jej poprzednicy. Włącznie z Lechem Kaczyńskim. Ja bym jej nie demonizował.

- Ale stała się obciążeniem dla PO i partia próbuje się od niej dystansować.

- Patrzę na to z mieszanymi uczuciami. Nie da się PO uciec od Hanny Gronkiewicz-Waltz. Jeśli wilki biegną stadem za saniami, to metoda spychania innych, żeby samemu szybciej uciec, może się okazać połowicznie skuteczna. Widzę dramat pani prezydent - z jednej strony wielkie osiągnięcia dla miasta, z drugiej plama, jaką są te skandaliczne nadużycia reprywatyzacyjne.

- Ciąży to na niej?

- Nie, ciąży także na tych rękach. Byłem przez dwie kadencje posłem do parlamentu. Jakby mnie pan zapytał, co zrobiłem, żeby w Polsce przeforsować ustawę reprywatyzacyjną, powiem: "nic". Więcej, zrobiłem wiele, żeby jej nie było.

Zobacz: Wymyślili romans Nowoczesnej z PO

Sprawdź: Borys Budka: Nie będę chodził po sądach z "Uchem prezesa"

Dowiedz się: Poseł PO Borys Budka wściekły na "Ucho prezesa"