Prof. Wiesław Godzic

i

Autor: Tomasz Zieliński

Prof. Wiesław Godzic: To, co zrobił sąd, to przesada

2016-08-29 9:00

Prof. Wiesław Godzic o wyroku sądowym dla "Super Express" ws. Moniki Głodek.

"Super Express": - Sąd Okręgowy w Warszawie stwierdził, że "Super Express" za naruszenie dóbr osobistych Moniki Głodek, żony prezentera Roberta Janowskiego, ma zapłacić jej 150 tys. zł zadośćuczynienia oraz zamieszczać przeprosiny przez 30 dni na pierwszej stronie wydania papierowego i serwisu SE.pl. Helsińska Fundacja Praw Człowieka protestuje, uważając, że jest to nieproporcjonalne i może godzić w wolność słowa. A pan jak to ocenia?

Prof. Wiesław Godzic: - Uważam, że ze strony sądu to może być przesadnie regulowane. Pewne sprawy w Polsce zaczynają być powierzane właśnie nadmiernej regulacji prawnej, także ze strony sądów, a nie zdrowemu rozsądkowi. Ten pomysł z przeprosinami przez 30 dni na pierwszej stronie to jest okrutna kara wobec gazety, dla której ta pierwsza strona jest niezwykle istotna.

- Wyjaśnijmy może dlaczego...

- Jeżeli na pierwszej stronie nie ma nic innego oprócz przeprosin, to wiele osób po prostu nie kupi "Super Expressu". Historia prasy mówi, że w tego typu gazecie pierwsza strona jest najważniejsza. Jeszcze gorzej by było, jeżeli sąd określiłby wielkość tego sprostowania. Ta kara jest przesadna, ale cóż, taka jest decyzja sądu, od której trzeba się odwoływać. Przyznam jednak, że od dłuższego czasu mam te obawy dotyczące nadmiernej ingerencji i regulacji rynku medialnego.

- Dziennikarz "Rzeczpospolitej", Andrzej Stankiewicz, w weekendowym "Super Expressie" przypominał o tym, że miał sprawę przed sądem apelacyjnym, którą przegrał. Sędzina nie rozumiała, że w internecie nie ma numerów stron. Domagała się od dziennikarza i od strony, która go pozwała, ustalenia, na której stronie w internecie mają być przeprosiny. Czy ta sytuacja, zapewne skrajna, ale jednak nie opisuje w pewien sposób braku zrozumienia polskich sędziów dla tego, jak działają realia rynku mediów i dziennikarstwa?

- To jest szerszy problem, nie tylko środowiska sędziowskiego, choć tu takie rzeczy wychodzą szczególnie dotkliwie. Wielu ludzi nie rozumie, że zmieniły się warunki i trzeba się do nich dostosować. Trzeba się uczyć dzisiejszych czasów, żeby dawać rozsądne wyroki. I w tym wypadku właśnie nie jestem pewien, czy sąd w ogóle zdaje sobie sprawę z tego, co oznacza dla tabloidu zdjęcie całej bądź części pierwszej strony. Przecież dużą częścią sztuki tabloidu jest właśnie to, jak skonstruuje się pierwszą stronę! To, co zrobił sąd, to jest nadmierna regulacja i przesada wobec tego, co się istotnie stało. Jeżeli panie rzeczywiście okazały się niewinne, to stało się źle, że pojawiły się wobec nich takie sugestie. Ale do przeprosin też trzeba podchodzić tak, żeby patrzeć na proporcje w stosunku do winy.

Zobacz: Mirosław Skowron: Fabryka jaj im. Gronkiewicz-Waltz