Prof. Wojciech Roszkowski: Konkretna zbrodnia konkretnych ludzi [OPINIE SUPER EXPRESS]

2014-12-11 3:00

Rozmowa z prof. Wojciechem Roszkowskim o słuszności osądzenia Czesława Kiszczaka.

"Super Express": - Ktoś mógłby powiedzieć, że znów męczą starego schorowanego człowieka. Chodzi o gen. Czesława Kiszczaka, którego wywieziono do Gdańska na badania medyczne, żeby zweryfikować, czy rzeczywiście jest niezdolny do uczestniczenia w procesie, czy tylko udaje obłożnie chorego...

Prof. Wojciech Roszkowski: - Muszę przyznać, że sam sobie zapracował na zaistniałą sytuację. Unikanie udziału w procesie i wątpliwe tłumaczenia się stanem zdrowia, podczas gdy nie brakowało dowodów, że gen. Kiszczak mógł przybyć na rozprawę, musiały w końcu zdenerwować sąd. Decyzja o doprowadzeniu na badania była więc decyzją dobrą.

- To, że Kiszczak zostanie przebadany, i to nie w Warszawie, ale w Gdańsku, może być jakimś przełomem w sprawie? A może będzie jedynie drobną złośliwością wobec generała?

- Złośliwość? Być może. Niemniej możemy mieć do czynienia z pewnym symbolicznym przełomem. Po raz pierwszy bowiem sąd III RP wobec byłego prominentnego polityka PRL podjął działania, które mają doprowadzić go przed wymiar sprawiedliwości. Takie działania powinny być zresztą podjęte już wiele lat temu. Nie mielibyśmy dziś tych sensacyjnych wieści, bo wydawałoby się, że procedura, która wobec gen. Kiszczaka została wszczęta, powinna być czymś normalnym.

- Dlaczego ten proces, którego tak skutecznie do tej pory gen. Kiszczak unikał, jest tak ważny? I dlaczego nie można tej sprawy zrzucić na karb zapiekłości domorosłych lustratorów?

- Sprawa dotyczy apelacji Kiszczaka na wyrok w sprawie bezprawnego wprowadzenia stanu wojennego i nie może być kontynuowana ze względu na to, że generał miał nie być w stanie dotrzeć na salę rozpraw i nie można prawomocnie potwierdzić wyroku niższej instancji, która skazała Kiszczaka na 2 lata w zawieszeniu. Sąd uznał, że był jednym z tych decydentów, którzy przy wprowadzaniu stanu wojennego złamali konstytucję PRL. To potwierdziło decyzję Sejmu, który w 1992 roku uznał stan wojenny za nielegalny.

- Ale nie tylko w tym procesie stan zdrowia nie pozwala osądzić Kiszczaka...

- Tak, jest jeszcze kwestia jego odpowiedzialności za masakrę górników w kopalni "Wujek" i wydanie szyfrogramu, który zezwalał na użycie ostrej amunicji wobec protestujących wtedy przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego. To poważne zarzuty, które nie dotyczą tylko kwestii odpowiedzialności historycznej, ale wręcz prawnej. Nie jest to ogólnie rozumiana zbrodnia komunistyczna, ale bardzo konkretna zbrodnia dokonana na rozkaz bardzo konkretnych ludzi. Istnieje na to konkretny dokument, na podstawie którego działało ZOMO i zabiło 9 górników.

- Historia w obu kwestiach osądziła już Kiszczaka. Wierzy pan, że wymiarowi sprawiedliwości też to się uda?

- Bardzo trudno mi przewidywać, czy zapadnie na gen. Kiszczaka wyrok, bo obie sprawy tyle lat już się ciągną i chyba nikt w Polsce nie wie, jak się zakończą.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail