Prof. Zbigniew Ćwiąkalski: Prawo i moralność nie w pełni się pokrywają

2013-12-19 3:00

Piesiewicz, Sawicka, afera taśmowa - wszyscy niewinni. Co się dzieje z polskim sądownictwem?

"Super Express": - Czy nie jest tak, że sprawa senatora Piesiewicza, sprawa posłanki Sawickiej albo - de facto zaistniała, a de iure nieistniejąca - tzw. afera taśmowa pokazują, że mamy do czynienia z karykaturą demokracji, bo gdyby oskarżonymi były nie osoby na poważnych państwowych stanowiskach, lecz maluczcy obywatele, to sądy by inaczej orzekały?

Prof. Zbigniew Ćwiąkalski: - Media mało się interesują szarym Kowalskim, a przecież również w przypadku szarych Kowalskich sądy wydają wyroki uniewinniające. Dlatego nie zgadzam się z postawioną przez pana tezą. Choć nie twierdzę, że wszystkie wyroki są jedynie słuszne i sprawiedliwe.

- Wydając wyrok, sędzia interpretuje prawo. Łatwo jest mi sobie wyobrazić wyrok skazujący posłankę Sawicką - i z głosów Czytelników przychodzących do redakcji "Super Expressu" wysnuwam wniosek, że większość ludzi tak właśnie rozumie sprawiedliwość. Tymczasem sąd potraktował ją pobłażliwie, co daje fatalny przykład reszcie społeczeństwa.

- Nie ma skazania ku przestrodze. Skazanie jest za konkretny czyn i za konkretnie udowodnioną komuś winę. Nie można skazać kogoś na pokaz, jeśli dowody za tym nie przemawiają. Jeżeli nie ma dowodów albo wina jest wątpliwa, to trzeba uniewinniać. Tak wyglądają twarde reguły prawa karnego.

- Ale Beata Sawicka przyjęła łapówkę. Realne, duże pieniądze. W takim razie - biorąc pod uwagę wyrok, jaki zapadł w jej sprawie - trudno jest nie dojść do wniosku, że prawo jest niesprawiedliwe.

- Ja nie uważam, że pani Sawicka postąpiła moralnie nienagannie. Ale prawo mówi jednoznacznie, że nie wolno prowokować do popełnienia przestępstwa. A ona została sprowokowana. Prawo i moralność nie w pełni się pokrywają.

Prof. Zbigniew Ćwiąkalski

Były minister sprawiedliwości