Rafał Chwedoruk

i

Autor: ARCHIWUM

Profesor Rafał Chwedoruk: Obrońcy demokracji nie obalą rządu

2015-12-21 3:00

Profesor Rafał Chwedoruk w rozmowie z Tomaszem Walczakiem komentuje działania Komitetu Obrony Demokracji.

"Super Express": - Czy Komitet Obrony Demokracji obali rząd Prawa i Sprawiedliwości?

Prof. Rafał Chwedoruk: - Żyjemy w czasach marketingu politycznego, kiedy polityka upodabnia się do sfery reklamy. Wszystko dzieje się szybko, barwnie i krótko, więc umiejętność zdiagnozowania tego, czy to kolejny event, to kluczowa sprawa. To nie sprawy Trybunału Konstytucyjnego i ogólnie pojętej demokracji czy praworządności rozstrzygały o wynikach kolejnych kampanii wyborczych. Nie sądzę, żeby cokolwiek teraz miało się zmienić. Los PiS nie będzie zależał od tego, czy na manifestacji KOD w dużych miastach, gdzie orientacja liberalna jest nadreprezentowana, pojawi się 10, 15 czy 50 tys. ludzi. Raczej od tego, czy zapowiadane reformy społeczno-gospodarcze zostaną wcielone w życie.

Zobacz: Prof. Kazimierz Kik: Jarosław Kaczyński żyje w swoim świecie

- Widzę, że co do siły sprzeciwu firmowanej przez KOD jest pan raczej sceptyczny.

- W ostatnich latach mieliśmy w świecie wiele przykładów obalania rządów przez ruchy zdominowane przez zamożną miejską klasę średnią. Można tu wymienić istotną część arabskiej wiosny czy ukraiński Majdan. Pamiętajmy jednak, że tam uliczne manifestacje były tylko elementem szerszej całości. Do rewolucyjnej zmiany prowadziło wiele innych czynników. Musimy jednak mieć świadomość, że polskie doświadczenie jest zupełnie inne. Nawet jeśli metodologia protestów przypomina rzeczywistość innych krajów. Zwróćmy uwagę na bardzo istotną rzecz...

- Jaką?

- Ruch społeczny, aby działać, musi mieć powtarzalny charakter. Trudno na podstawie dwóch weekendów określić, czy to się uda. Musi mieć też jasno zdefiniowany cel. Tu na razie mamy do czynienia z manifestacją pewnego systemu wartości. Wiemy, że ci ludzie nie lubią Jarosława Kaczyńskiego. Wreszcie taki ruch, aby był skuteczny, musi dojść do poziomu poważnej polityki. Na razie do tego jest bardzo daleko. Mamy sytuację, w której na jednej manifestacji pojawiają się Ryszard Petru, Barbara Nowacka i Roman Giertych. O spójności politycznej trudno więc tutaj mówić.

- Ludzie jednak przychodzą, niezależnie od tego, na kogo głosują.

- Wyłącznie wtedy, kiedy nastąpi polityczne dopełnienie tych manifestacji, mogą mieć one pewne znaczenie. Inaczej w naturalny sposób one wyczerpią swoją siłę, ponieważ oparte są na mechanizmie paniki moralnej, którą już obserwowaliśmy w wykonaniu PO, choćby w walce z dopalaczami czy pedofilią. Tak szybko, jak te paniki wywoływano, tak szybko one przygasały. Mam zresztą wrażenie, że manifestacje KOD trochę przypominają działalność PiS z czasów opozycji.

- W jakim sensie?

- Partia Jarosława Kaczyńskiego konsolidowała się wokół przekonywania przekonanych. Te protesty dotyczą jednak wielkich miast. Uczestniczą w nich głównie ich mieszkańcy, ludzie najczęściej z wyższym wykształceniem. Są to więc protesty tych, którzy byli, są lub z całą pewnością będą wyborcami PO czy Petru. Ma to oczywiście swój sens polityczny, ponieważ konsoliduje nurt liberalny, ale nie wychodzi poza niego. Ciekawy paradoks jest taki, że ten nurt przez lata przestrzegał przed ruchami masowymi, manifestacjami związków zawodowych czy różnych radykalnych partii. A tu nagle okazuje się, że ateiści poszli na mszę.