Włodzimierz Marciniak

i

Autor: YouTube Włodzimierz Marciniak

Profesor Włodzimierz Marciniak: Duch Stalina nad Rosją Putina

2015-10-01 4:00

Profesor Włodzimierz Marciniak, w rozmowie z Przemysławem Harczukiem, komentuje kontrowersyjną wypowiedź ambasadora Rosji.

"Super Express": - Ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew skomentował skandaliczne słowa o odpowiedzialności Polaków za II wojnę światową, twierdząc, że został źle zrozumiany. Czy można w ogóle poważnie brać pod uwagę takie przeprosiny?

Włodzimierz Marciniak: - Moim zdaniem nie można tych słów uznać za przeprosiny, Andriejew słowa przepraszam nie użył, jedynie rakiem wycofał się ze swojej wypowiedzi. W gruncie rzeczy w jakimś stopniu podtrzymał swoje wcześniejsze słowa.

- Jak w ogóle komentować słowa o tym, że Polacy byli współwinni wybuchu II wojny światowej, a czystki na żołnierzach Armii Krajowej były wyższą koniecznością?

- Nie ma sensu w ogóle wchodzić w merytorykę tej wypowiedzi. Myślę, że była ona prowokacją przez instrumentalne odwołanie się do historii. Andriejew doskonale wiedział, że taką wypowiedzią może wzburzyć Polaków, pod takim kątem swoje słowa dobierał. Wydaje mi się, że to dość charakterystyczne dla myślenia współczesnego establishmentu rosyjskiego. Ten sposób postrzegania historii, a także patrzenia na politykę zagraniczną, wynika z rosyjskiego kompleksu paktu Ribbentrop-Mołotow, niemożności przyznania się do wielkiego błędu.

Zobacz także: Marek Król: Normalnie nienormalni

- Andriejew twierdzi, że nie był to błąd, ale konieczność...

- Był to ogromny błąd, przez który Rosjanie ponieśli niebywałe straty w pierwszym etapie wojny z Niemcami. Za nic nie chcą wiązać tego z paktem Ribbentrop-Mołotow, podczas gdy związek ten jest oczywisty. Niezrozumienie to wynika z całkowitego braku umiejętności wyciągania wniosków. Co jest dosyć niebezpieczne, bo oznacza, że Rosjanie mogą szalony krok Stalina powtórzyć. To charakterystyczne dla rosyjskiej mentalności: za wszystko odpowiadają jakieś okoliczności, nie ludzie, wszystko dzieje się samo.

- Jak rozumiem, skandaliczne słowa ambasadora są oficjalnym stanowiskiem Rosji?

- Biorąc pod uwagę fakt, że kilka dni wcześniej ukazał się w podobnym duchu napisany tekst na stronie ambasady, a jeszcze wcześniej o odpowiedzialności Polaków za II wojnę światową mówił ambasador Rosji w Wenezueli, można domniemywać, że z Kremla wyszło jakieś pismo przewodnie, które zaleca, by napadać na Polskę. Andriejew to wykonał. Wszystko.

- Rosja bardzo ostro mówi też, że walczy o dobre imię żołnierzy Armii Czerwonej, ostatnio protestowała przeciwko usunięciu pomnika sowieckiego zbrodniarza Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie.

- Po pierwsze u nas często się mówi o dużej wrażliwości Rosjan na temat wszystkiego, co się wiąże z II wojną światową, strat poniesionych przez Armię Czerwoną. To duża przesada. Pomnikiem Czerniachowskiego zainteresowali się dopiero, gdy pojawiła się sprawa demontażu obiektu. Wcześniej pomnikiem nie interesował się pies z kulawą nogą. Ich stosunek do poległych żołnierzy polega na tym, że na polach bitew wciąż znajdują się niepogrzebane kości, bo ich nie usunięto, nie mówiąc już o pochowaniu. A więc stosunek rosyjskiej władzy do przeszłości jest całkowicie wybiórczy i instrumentalny.

- Co w takim razie jest powodem takich antypolskich zachowań rosyjskich dyplomatów?

- To działanie na zasadzie - najpierw sprowokujmy, potem poczekajmy, jaka będzie reakcja. Postawę tę świetnie charakteryzują słowa szefa rosyjskiego MSZ Siergieja Ławrowa, gdy kilka lat temu zapytano go, czego Rosja chce od Gruzji, minutę się zastanawiał, po czym odpowiedział: "Gruzja wie najlepiej, czego od niej chcemy".

- Mówi pan, że nie ma sensu mówić o przyczynach, to porozmawiajmy o skutkach. Mamy do czynienia z agresją słowną. Czy w przewidywalnej przyszłości możemy spodziewać się już klasycznej, zbrojnej agresji ze strony Federacji Rosyjskiej?

- Czynnej? Najpierw musieliby sobie poradzić w Donbasie. Wszystko wskazuje na to, że obie strony konfliktu są już tak nim zmęczone, że chcą go na dłuższy czas zamrozić. Zwiększa się zaangażowanie Rosji w konflikcie syryjskim, więc nie sądzę, by od strony militarnej Rosja była dziś dla nas zagrożeniem.

- Czego więc możemy się spodziewać po tym najbardziej kłopotliwym sąsiedzie?

-Myślę, że tego, co do tej pory. Zachowanie Andriejewa to klasyka, ten typ prowokacji doskonale znamy. Sytuacja wewnętrzna w Rosji jest w tej chwili bardzo dziwna. Co chwila ważni urzędnicy są chwytani i zabierani do aresztu śledczego pod zarzutem korupcji. Klasa polityczna nie wie, co robić, co się dzieje. Zaczyna to już przypominać jakiś początek kampanii terroru z czasów czystek Stalina, a propaganda już w ogóle pracuje w tym duchu. Społeczeństwo jest przygotowane, że więźniarki będą jeździć bez przerwy po ulicach.