Przemysław Harczuk

i

Autor: "Super Express"

Przemysław Harczuk: Gry i zabawy opozycji

2016-11-15 9:20

Były prezydent Lech Wałęsa popierał Komitet Obrony Demokracji. Pod koniec października wystąpił jednak na konferencji z Grzegorzem Schetyną. Oznajmił, że współpraca z KOD dobiegła końca i od teraz to będzie wspierał Platformę Obywatelską. Nie minął miesiąc, a były prezydent znów pojawił się na konferencji, tym razem ogłaszającej założenie nowej partii - Unii Europejskich Demokratów.

Obok byłego prezydenta wystąpili Miś Kamiński, były spin doctor PiS, Stefan Niesiołowski oraz. Mateusz Kijowski, lider KOD, z którym Lech Wałęsa kilka tygodni wcześniej miał współpracę zerwać. Inny z liderów KOD, Radomir Szumełda, znany dotąd z tego, że zakłócił pogrzeb "Inki", zaatakował Kijowskiego: "Każda wypowiedź Mateusza, która jest kontrowersyjna lub pozostawia pole do dowolnej interpretacji, sprawia, że sympatycy ruchu nie tylko odwracają się od lidera, ale odwracają się od całego ruchu" - obwieścił. A lider KOD nie pozostał dłużny: "Radomir Szumełda dzisiaj dzieli Polaków na takich, z którymi mógłby iść, i takich, z którymi na pewno nie pójdzie. Nie mówi o wartościach, o poglądach, o postawach. Mówi o ludziach. Wyklucza, dzieli i sortuje" - napisał Kijowski. Żeby było jasne, panowie, którzy się starli, to przewodniczący i wiceprzewodniczący Komitetu Obrony Demokracji. A cała wojna w rodzinie obrońców demokracji jest znacznie bardziej rozległa, a dla normalnego człowieka niezrozumiała. Mamy oto bowiem w obozie "mądrych i światłych ludzi" już trzy partie polityczne - Platformę, Nowoczesną, Unię Europejskich Demokratów (dawna Unia Wolności wzbogacona Wałęsą i byłym spin doctorem z PiS). Mamy ruch protestu, czyli KOD, którego liderzy zawzięcie się kłócą między sobą. Mamy byłego prezydenta, który raz popiera jeden ruch polityczny, raz drugi, na końcu trzeci, i podkreśla do tego, że jest konsekwentny. Mamy wspierające KOD media, które o zagrożeniu dla demokracji krzyczą, ale nie są w stanie podjąć realnie misji patrzenia władzy na ręce. Sytuacja obecnej opozycji jako żywo przypomina awantury i podziały prawicy lat 90. Tylko patrzeć, aż powstanie nowy Konwent św. Katarzyny (tu raczej świętej tolerancji), który zajmie się opozycji jednoczeniem. Przeciętny człowiek, ciężko harujący na chleb, utrzymanie swoje i rodziny, z awantur i przetasowań opozycji nie rozumie nic. Poza tym, że ktoś chce go orżnąć. I koniec końców zagłosuje. Bynajmniej nie na Kijowskiego i spółkę.

Zobacz: Krzemiński: Trump raczej jak Tymiński niż PiS