Przemysław Harczuk

i

Autor: "Super Express"

Przemysław Harczuk komentuje: Panie pośle, dziękuję! Pan da te pieniądze!

2017-09-22 12:08

Jan Rokita, były internowany opozycjonista, potem prominentny polityk – Unii Demokratycznej, Unii Wolności, Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego, Akcji Wyborczej Solidarność, Platformy Obywatelskiej, Polski XXI, Polski Plus i czegoś tam jeszcze, domaga się od państwa (poniekąd od nas wszystkich) odszkodowania za czas, gdy był internowany. Podniosły się już głosy oburzenia, że oto naciąganie państwa, wyciąganie pieniędzy podatników przez kogoś, kto w III RP żył jak pączek w maśle.

Mnie osobiście to oburzenie przeraża, a nawet oburza! Otóż pan Rokita w więzieniu w stanie wojennym faktycznie był. A więc – formalnie – pieniądze mu się należą. Inną zupełnie sprawą jest to, czy powinien ich żądać, a w razie wygranej przyjąć. Odpowiedź jest prosta: tak, ale. Tak – powinien przyjąć pieniądze, ale – jako człowiek w III RP prominentny powinien je przeznaczyć na szczytny cel. A więc dać je tym, którzy tak jak on walczyli z komuną. Obrywali pałami od ZOMO. W sądach słyszeli na swój temat kalumnie. Potem w aresztach bądź więzieniach musieli cierpieć prześladowania nie tylko ze strony strażników, ale też współwięźniów. Po wyjściu z więzienia ludzie ci znajdowali się dosłownie na marginesie – pracy (choć ponoć PRL od bezrobocia był wolny) – dla nich nie było. Po
1989 r. okazało się, że dawni oprawcy albo pozostali w służbach specjalnych, albo, jak byli negatywnie zweryfikowani, trafiali do urzędów skarbowych. Tam mogli w inny sposób, ale wciąż gnębić tych, których wcześniej prześladowali. A prześladowani z obozów internowania trafiali do dawnych zakładów pracy, które po 1989 r. przez rząd formacji Jana (wtedy jeszcze Jana Marii) Rokity były likwidowane. Ludzie ci trafiali na bruk. I dziś wciąż gdy ktoś mi każe cieszyć się z III RP,
mam przed oczami prawdziwych bohaterów sierpniowych dni 1980 r. Tych, którzy nie weszli w politykę, bo mieli ją gdzieś. A w roku 1980 stawali do strajku ze zwykłej przyzwoitości. I bardzo chciałbym wierzyć, że Jan Rokita walczy dziś w ich imieniu. Że pół miliona, które zamierza odebrać od państwa (a więc od nas wszystkich) jako słuszne odszkodowanie za czas internowania, przekaże dla tych, którym odszkodowanie też się należy, ale nie stać ich na prawnika, bo PRL ich stłamsił, a III RP dobiła. I nie chciałbym słyszeć, że pieniądze z odszkodowania pan poseł, niedoszły premier z Krakowa, wziął dla siebie. I od tego, czy Jan Rokita przekaże odszkodowanie internowanym – a dziś będącym w fatalnej sytuacji – kolegom zależy, jak ocenić jego wniosek. Ale bądźmy dobrej myśli. Choć nie powinienem, wciąż wierzę w ludzi i w to, że Pan da te pieniądze!

Zobacz: To on pracuje nad ustawami Dudy ws. sądów? Duże zaskoczenie

Tomasz Walczak VIDEOBLOG: Moda na nieszczepienie dziecka. Czy państwo powinno karać rodziców?