Przemysław Harczuk

i

Autor: "Super Express"

Przemysław Harczuk: Morderca nauczył się smarkać w chustkę

2016-11-26 3:00

Pomyśl, że do domu przychodzi pijany sąsiad. Wyłamuje drzwi, w ręku ma siekierę. Gospodarza, który próbuje bronić rodziny, zabija, dzieciom spuszcza lanie. A żonę gwałci. Przy okazji wynosi to i owo - zegarek, pieniądze, pamiątki rodzinne. Przychodzi też następnego dnia. I kolejnego. Gwałt staje się codziennością.

Także bicie i powszechny stres. Gnębioną rodzinę początkowo mierżą maniery oprawcy - chamski język, nieokrzesanie, smarkanie w palce bez chustki. Przez lata opresji ofiary przemocy przyzwyczajają się jednak, a oprawca nawet momentami wydaje się miły. Po latach ktoś przypadkiem dowiaduje się o dramacie rodziny. Powiadamia organa ścigania. Do skazania oprawcy jednak nie dochodzi, bo bandzior, tym razem już ubrany w garnitur i nie po samogonie, ale whisky, obiecuje, że już nigdy nie zgwałci, nie uderzy. Czasem najwyżej wyniesie z domu to i owo. Ale ogólnie to będzie już bardzo kulturalny. Myślisz, że absurd, że nie wolno, że przecież drań powinien na lata trafić do więzienia, a rodzina dostać odszkodowanie? Nic z tych rzeczy! Przez ostatnich kilkadziesiąt lat to polska codzienność. Nasz kraj po okupacji niemieckiej trafił na lata pod kolejną - sowiecką. Ludzi, którzy rodzinnego domu chcieli bronić, osadzano w więzieniach, mordowano, chowano w bezimiennych dołach. Moralnie przetrącono kręgosłup niemal całemu narodowi. Oprawcy z SB, choć się zmieniali, waciaki zamieniali na garnitury, oprawcami być nie przestali. Mieli udział w zamordowaniu Stanisława Pyjasa, Grzegorza Przemyka, bł. księdza Jerzego Popiełuszki i wielu innych. Ale w roku 1989 oprawcy okazali się mili. Obiecali, że nie będą już zabijać. Niektórych chłopaków z opozycji dopuścili do korytka (choć tylko tych "słusznych", znaczy - pokornych). Oddali nawet najpierw część, a potem w 1991 roku całą władzę (na raptem dwa lata). Dla siebie zachowali jednak przywileje w biznesie, polonijne spółki. Powstały prawdziwe fortuny, bo większość bolszewików zmieniła się w kapitalistów. Bardzo wysokie emerytury zachowali też funkcjonariusze SB. Żyli w dostatku, podczas gdy ich ofiary czy ludzie po prostu przez lata będący poza polityką, uczciwie wiążący koniec z końcem, skazani byli na głodowe świadczenia. Dlatego nie ma co płakać nad smutnym esbekiem, któremu dziś wysoka emerytura zostanie odebrana. Fakt, że bandzior przez pięćdziesiąt lat reżimu i 27 lat tzw. transformacji nauczył się smarkać w chustkę, nie zmienia tutaj niczego.

Zobacz: Stanisław Szwed: Sami Polacy już nie wystarczą

Nasi Partnerzy polecają