Rafał Chwedoruk

i

Autor: ARCHIWUM

Rafał Chwedoruk: Ryzykowny ruch głowy państwa

2017-05-16 4:00

Rafał Chwedoruk o referendum konstytucyjnym.

"Super Express": - Prezydent w wywiadzie dla "wSieci" podtrzymał pomysł organizacji referendum konstytucyjnego. To pana zdaniem dobry czy zły ruch głowy państwa?

Rafał Chwedoruk: - Przez referendum konstytucyjne można rozumieć wiele rzeczy. Prezydentowi nie chodziło raczej o referendum zatwierdzające konkretny projekt całej konstytucji, ale raczej o dyskusję o konkretnych zmianach. Politycznie i wizerunkowo to manifestacja niezależności od innych podmiotów politycznych, w tym partii rządzącej. Próba pokazania, że prezydent jest poza sporami politycznymi. Nieco inaczej sprawa wygląda z punktu widzenia Prawa i Sprawiedliwości i jest bardzo niejednoznaczna.

- Dlaczego?

- Debata o konstytucji w pewnym sensie może być korzystna dla Prawa i Sprawiedliwości - proszę zwrócić uwagę, że po słabszym okresie partii rządzącej, wpadce w Brukseli i spadku poparcia, dzięki tej wypowiedzi zmienił się temat debaty publicznej. Korzystne byłoby też nagłośnienie wygodnych dla PiS tematów, głównie społecznych, których zakwestionowanie byłoby dla Platformy Obywatelskiej bardzo trudne. Jest też jednak druga strona medalu - PiS w wielu kwestiach dotyczących konstytucji zajmował niejednoznaczne stanowisko. Tak było choćby z relacjami na linii prezydent - Rada Ministrów czy stosunków z Unią Europejską. Tu PiS byłby w trudnej sytuacji. Paradoksalnie, byłoby to bardzo niebezpieczne politycznie. Zwycięstwo w takim referendum byłoby bardzo trudne z uwagi na frekwencję. Inicjatywa pana prezydenta sprawia więc raczej wrażenie pewnego sondażu, sprawdzenia ewentualnego poparcia dla poszczególnych propozycji.

- Za konstytucją z 1997 roku głosowało raptem 53 proc. głosujących. Porażka referendum byłaby chyba klęską i prezydenta, i obozu rządzącego?

- Owszem, w dodatku w latach 90. byliśmy jako społeczeństwo zdecydowanie bardziej rozpolitykowani z uwagi na gwałtowne zmiany zachodzące na naszych oczach. Dziś oczywiście sukces takiego referendum byłby trudny. A jego porażka jakąkolwiek debatę o konstytucji odsunęłaby w czasie na wiele lat. Jedyną możliwością, by inicjatywa referendum konstytucyjnego odniosła sukces, jest pójście drogą włoską.

- To znaczy?

- Kilka lat temu we Włoszech odbyło się referendum, w którym znalazło się nie jedno, ale cztery pytania. I tylko jedno z nich odnosiło się do spraw ustrojowych. Pozostałe dotyczyły ważnych problemów społecznych, między innymi budowy elektrowni atomowych, zarządzania usługami publicznymi, taryfami cen na wodę. Problem w tym, co miałoby być takim tematem w Polsce. W sprawie na przykład 500 plus Polacy popierają ten program, władza go firmuje, a opozycja coraz częściej mówi, że nie będzie go likwidować. Jeśli natomiast referendum będzie mieć tylko jedno pytanie, to oczywiście jest ogromne ryzyko, że frekwencja nie będzie wysoka. Tu słyszymy, że referendum miałoby się odbyć razem z wyborami samorządowymi. Wystarczy, że część elektoratu opozycji posłuchałaby apelu liderów i wrzuciła pustą kartkę. Bardziej uzasadnione byłoby referendum z wyborami parlamentarnymi, bo wówczas byłoby ono plebiscytem poparcia dla partii rządzącej. Jednak i to wiąże się z ryzykiem - przypomnijmy, że również we Włoszech, po innym referendum, upadł rząd Matteo Renziego, a w Wielkiej Brytanii głosowanie w sprawie brexitu doprowadziło do upadku rządu Davida Camerona. PiS musi pamiętać też jeszcze o jednej kwestii.

- Jakiej?

- Politycy partii rządzącej mogą ustawę zasadniczą różnie oceniać, jednak muszą pamiętać, że to przy konstytucji z 1997 roku udało się im dwukrotnie przejąć władzę. Zmiana konstytucji, wprowadzenie na przykład ordynacji większościowej, wcale nie musi być dla PiS korzystne ani bezpieczne.

Zobacz: Piotr Ciszewski: Winne są wszystkie siły polityczne, które rządziły