Rafał Ziemkiewicz:Zejście do poziomu Newsweeka

i

Autor: Andrzej Lange

Rafał Ziemkiewicz: Demonstracyjne lekceważenie prawa

2016-11-02 3:00

Rafał Ziemkiewicz o cenzurze na Facebooku.

"Super Express": - Po internecie krążyły wieści, że administracja Facebooka blokuje konta osób i organizacji sympatyzujących z Marszem Niepodległości. Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny "Super Expressu", powiedział "sprawdzam" i aby przekonać się, czy to prawda, opublikował na swoim profilu plakat promujący Marsz Niepodległości. W efekcie jego konto zostało zawieszone. Czy można mówić o cenzurze na Facebooku?

Rafał Ziemkiewicz: - Myślę, że można, i moim zdaniem jest to bardzo poważna sprawa. Facebook zatrudnił w Polsce wychowanków "Gazety Wyborczej" czy "Onetu", sympatyzujących z KOD, którzy wykorzystują to narzędzie do swojej wojenki ideologicznej i starają się wytępić w Polsce Ruch Narodowy czy inne prawicowe treści. A promują KOD czy też treści antyklerykalne, np. opluwające papieża Jana Pawła II. To samo w sobie jest rzeczą, o której warto mówić.

- To coś niezwykłego? Jak to wygląda w innych krajach?

- W niektórych państwach Facebook miał problemy związane z oskarżeniami o stronniczość czy włączanie się w walkę polityczną, tak było w Stanach Zjednoczonych, gdzie Mark Zuckerberg (dyrektor generalny Facebooka - dop. red.) musiał się tłumaczyć z tego, że kierowany przez niego portal społecznościowy nadmiernie promuje lewicowe treści, utrudniając promowanie treści republikańskich. Jednak nigdzie nie było takiej sytuacji jak w Polsce, gdzie Facebook stara się usunąć całkowicie pewne organizacje, mimo że działają one w pełni legalnie. Jest tu jednak widoczny również zupełnie osobny problem.

- Naprawdę Facebook chce usunąć jakieś organizacje? W jaki sposób mógłby to zrobić?

- Zrodził się swego rodzaju monopol, ponieważ na rynku mediów społecznościowych Facebook osiągnął pozycję dominującą. I to jest problem dla debaty publicznej. Tak jak problemem dla gospodarki jest, gdy pozycję dominującą osiąga jakiś bank, tak samo w tak ważnej sferze jak komunikacja społeczna mamy do czynienia z niebezpieczną sytuacją, w której koncern mający swą siedzibę poza Polską kontroluje medium, którym posługuje się 70-80 proc. młodego pokolenia, dla którego jest ono głównym sposobem na kontakt ze światem. Na dodatek ten koncern wręcz demonstracyjnie lekceważy polskie prawo.

- Gdzie dostrzega pan to demonstracyjne lekceważenie prawa?

- Z jednej strony przyznaje sobie prawo do cenzurowania treści, które są w Polsce najzupełniej legalne. Na przykład, jak twierdzi sam Facebook, powodem cenzurowania plakatów Marszu Niepodległości było umieszczenie na nich znaku Falangi. Znak Falangi jest znakiem zarejestrowanym sądownie i nie wolno umieszczać go na jakiejś liście znaków zakazanych, tak jak to zrobił Facebook. Z drugiej strony mamy w Polsce prawo chroniące przed obrażaniem uczuć religijnych, a Facebook - co wielokrotnie pokazywano - chroni strony służące obrażaniu uczuć religijnych, twierdząc, że są one zgodne ze standardami społeczności Facebooka. Widać wyraźnie, że są dwie sprawy, którym państwo polskie powinno się przyjrzeć - po pierwsze koncentracji o monopolistycznym charakterze, której zawsze i w każdej dziedzinie należy przeciwdziałać. A po drugie ewidentnemu lekceważeniu polskiego prawa przez międzynarodową korporację.

Zobacz: Przemysław Harczuk: Zawaliliście, odczepcie się od rodzin!