Robert Radwański

i

Autor: Jacek Kozioł

Robert Radwański: Kampanię mam od lat

2015-08-20 4:00

"Super Express": - Będzie pan kandydował z poparciem PiS do Sejmu lub Senatu? Robert Radwański: - Na razie nie potwierdzam ani nie zaprzeczam.

- Znam posłów, którzy mówią, że bardzo by chcieli pańskiego startu...

- Owszem, takie rozmowy toczono w kuluarach, ale kiedyś, dość luźno. Znam to środowisko, ale oficjalnie nie było jeszcze takiej propozycji. Sprawa jest otwarta, a raczej zawieszona.

- Gdyby zadzwonił do pana Jarosław Kaczyński...

- Nie ma "gdyby". To się dopiero okaże.

- Nie byłoby to jednak niespodzianką. Pańskie poglądy są znane od dawna. Zaangażowanie w debatę na tematy polityczne też.

- To prawda, można nawet powiedzieć, że przez ostatnie kilka lat prowadzę już kampanię (śmiech). Pierwszy raz angażowałem się politycznie jeszcze za życia prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Głębiej wszedłem w politykę dopiero po tragedii smoleńskiej.

- Dlaczego?

- Dlatego, że odwaga była wtedy droga. Dziś, kiedy PiS jest wysoko w sondażach, jest nieco tańsza, a wtedy wyrazić niezadowolenie i powiedzieć coś pod prąd głównego nurtu mediów wcale nie było łatwo. Szczególnie w środowisku sportowym dominował jednogłos. Sprawdziłem się w cięższych czasach, to może się sprawdzę i w łatwiejszych? Choć nie wykluczam, że mogę być bardziej na czasy "walki" niż pokoju... Mam taki charakter, że zawsze komuś nadepnę na odcisk, ale nie czułem się z tym źle.

- Jest pan zadowolony z dotychczasowej obecności sportowców w polityce?

- Nie mylmy dwóch kategorii. To byli już głównie celebryci. Sportowcami czy trenerami byli kiedyś. Ja i córki unikamy celebryctwa, wszystkich tych rautów, imprez, całej tej warszawki. Działalność senatora czy posła jest jednak szersza niż sportowa. Wielu przeszkadzało zapewne też to, że walizeczka pieniędzy mogła na nich robić wrażenie. Na mnie nie robi.

- Nieprzekupność się chwali, ale czy wystarczy?

- Oczywiście nie wystarczy, ale mam wrażenie, że różnię się od wielu ludzi sportu w Sejmie także nieco szerszymi zainteresowaniami. Historia, polityka, sztuka, prowadzę też z córkami działalność charytatywną. Działamy na wielu polach i trudno mnie zaszufladkować jako "sportowca". Uważam też za swój atut to, że nie boję się świata. Spędziłem wiele lat na Zachodzie, ale nie przeszkadza mi to mieć poglądów prawicowych, być patriotą. Przeciwnicy PiS często krzyczą, że to ciemnogród, który nic nie wie o świecie. To bzdura, mogę być tego przykładem.

- Dobrą kwalifikacją polityka PiS jest narzekanie na PO. Największy zarzut wobec Platformy?

- Aż trudno to sprowadzić do jednej rzeczy... Wskazałbym chyba na zawód ludźmi ze środowiska postsolidarnościowego. Zawód wymiarem ludzi, którzy kiedyś mieli nazwiska i ładną przeszłość. Afera podsłuchowa pokazała, że są to ludzie o trzech twarzach, mocno zdemoralizowani. Bez śladu dawnych ideałów. I po tym wszystkim jeszcze potrafili twierdzić, że nic się nie stało. To było załamujące i przykre. To upajanie się władzą, wyższością.

- Przed wejściem do Sejmu nie wolałby się pan przetrzeć w samorządach?

- Tu nie ma reguły. Tak jak w sporcie, niektórzy od razu wygrywają wielki turniej, a niektórzy wchodzą na szczyt powoli. I ci, i ci sobie mogą radzić.

- Nie wolałby pan kandydować w JOW-ach?

- Nie. Całe to referendum to zły pomysł. Prezydent Komorowski chciał przejąć elektorat pana Kukiza. Dziś to popłuczyny nieudanej kampanii, zupełnie niepotrzebne. Może połączenie tego z wyborami to lepszy krok, ale najlepiej byłoby z tego zrezygnować.

- Połączenie z wyborami parlamentarnymi może zwiększyć szanse na kworum i zaprzestanie finansowania partii z budżetu.

- To byłoby niebezpieczne. W sponsorowanie partii weszłyby tu prywatne osoby lub firmy, które za te pieniądze musiałyby czegoś zażądać. Polskę stać na finansowanie demokracji.

- Koalicja z Pawłem Kukizem?

- Szanuję pana Kukiza, lubię jego teksty, ale co do politycznej przyszłości jego ugrupowania... Mam wrażenie, że na początku media bardzo go reklamowały, mając nadzieję na odebranie głosów kandydatowi PiS. Okazało się, że odebrał głosy komuś innemu i momentalnie odcięto go od mediów! Dobrze mu życzę. Chciałbym, żeby wszedł do Sejmu i został koalicjantem PiS, ale coraz mniej w to wierzę.

- Ewentualna aktywność polityczna nie zaszkodzi panu i pańskim córkom?

- Zarówno ja, jak i córki byliśmy już wielokrotnie atakowani, często bezpardonowo, z wyciąganiem e-maili, pamfletami na Agnieszkę za olimpiadę itd. Często z braku świadomości tego, jak działa zawodowy tenis. Przywykłem jednak do tych ataków.

Zobacz: Mirosław Skowron komentuje: Ci, co skaczą i fruwają