Polska gospodarka przyspieszy

i

Autor: Shutterstock Polska gospodarka przyspieszy

Ruchir Sharma: Polska będzie kolejną potęgą gospodarczą

2017-07-18 4:00

Ruchir Sharma w rozmowie z Mirosławem Skowronem dla "Super Expressu": "Polska będzie kolejną potęgą gospodarczą".

"Super Express": - Opublikował pan w "New York Timesie" tekst, z którego wynika, że Polska dołączy do grona światowych potęg gospodarczych. Zaskakujące.

Ruchir Sharma: - Dlaczego zaskakujące?

- Pamiętam PRL i lata 80. Słowo "potężny" mogło mi się wówczas kojarzyć tylko z potężnym bałaganem. I miło posłuchać, że kiedyś będziemy potęgą, ale uwierzyć trudno.

- Ale to już się dzieje, choć być może z zewnątrz widać to lepiej. To wynik zarazem szczęścia i dobrej polityki gospodarczej. To szczęście polega na waszym położeniu geograficznym.

- My, Polacy, od wieków wiemy jedno. Położenie geograficzne między Niemcami a Rosją mamy akurat fatalne.

- I kiedyś było fatalne. Tymczasem dziś gra to wybitnie na waszą korzyść! Jesteście i przez lata będziecie bramą do Europy. Ze względu na rozmiar rynku - także regionalnym centrum dla innych krajów. Do tego dobra polityka gospodarcza, która pozwoliła wam utrzymać pozycję kraju zarabiającego nie na eksporcie usług lub surowców, ale wytworów pracy.

- Podstawą polskiej gospodarki były przez lata niskie płace oraz to, że byliśmy "montownią" dla Niemiec. Naprawdę da się tą drogą wejść na sam szczyt?

- Słuszna uwaga, nie da się. Da się jednak dojść w pobliże szczytu. I wtedy trzeba to zmienić. Korea czy Tajwan do pewnego momentu też były tylko montowniami z tanią siłą roboczą. W pewnym momencie to zmieniły. I zmienia to także Polska.

- Na co?

- W wielu branżach, np. żywnościowej albo farmaceutycznej, jest fala inwestycji w innowacje, rozwój i badania. Jesteście już na tej ścieżce. Do tego kiedy wszędzie kurczą się wskaźniki produkcji, wasz udział w tych statystykach rośnie. Nie chwalę tu żadnego konkretnego rządu, ale wszystkie polskie rządy, które niezależnie od tego, co mówiły, utrzymywały stabilny kurs gospodarczy, pilnowały, by się nadmiernie nie zadłużać.

- Obecny rząd PiS utrzymuje nas w kursie do bycia potęgą?

- Tak.

- Właśnie załamał pan całą opozycję i większość polskich "autorytetów". Nazwą pana "kaczystą".

- Kim?

- Zwolennikiem Jarosława Kaczyńskiego.

- (śmiech) Nie jestem jego zwolennikiem. Jestem wobec jego populistycznych rządów bardzo ostrożny. Nie podobają mi się zmiany w wymiarze sprawiedliwości. Sporo mówi się o ograniczeniu wolności słowa...

- Zmiany w wymiarze sprawiedliwości są. To ględzenie o ograniczeniu wolności słowa to powiem panu...

- Wiem, wiem! Nie mówię, jaka jest rzeczywistość, ale jaki polski rząd ma PR. Prawda jest jednak taka, że PiS rządzi już prawie dwa lata. Po takim czasie widać już plusy i minusy. Nic z alarmistycznych zapowiedzi, które wygłaszano odnośnie do ich polityki gospodarczej rok i dwa lata temu, się nie potwierdziło.

- Czyli PiS prowadzi Polskę do grona potęg gospodarczych?

- Kontynuuje dobrą drogę, którą obrały wszystkie poprzednie rządy. Ja wiem, że wielu może się to nie podobać tylko dlatego, że nie lubią PiS jako partii, ale dla gospodarki nie ma to znaczenia.

- "New York Times" przyzwyczaił nas do tekstów, w których przestrzega przed końcem demokracji, wolności i praworządności w Polsce.

- Wielu ludzi popełnia ten błąd, patrząc na ekonomię przez okulary ideologii i sympatii politycznych. Przesadzając z wpływem bieżącej polityki na gospodarkę. W USA też panuje moda na histeryzowanie ze względu na Trumpa. I co z tego, skoro jego działania nie szkodzą albo nie mają wpływu na gospodarkę?

- Polityka sobie, gospodarka sobie?

- Nie do końca. Politycy mogliby naprawdę dużo zepsuć. W Polsce nie psują, a nawet poprawiają. Niezależnie od tego, czy ich lubimy, czy nie. Ideologia nie powinna nam zaciemniać umysłów i przesłaniać twardych danych.

- Koledzy z "NY Timesa" nie upominali pana, że nie wolno chwalić obecnego polskiego rządu?

- (śmiech) A wie pan, że większość reakcji, nawet pewnego oburzenia, "jak mogłeś to napisać", miałem z Polski, a nie z USA? Tyle że rozmawiamy z przedsiębiorcami z Polski, z obcokrajowcami inwestującymi w Polsce. Widzimy dane ekonomiczne. To wszystko mówi co innego niż ideologia.

- W artykule wspomina pan projekt "500 plus". W opozycji i wśród ekonomistów nie brakowało głosów, że Polski "nie stać".

- Dopóki budżet się dopina i nie przekracza pewnego progu zadłużenia, ta polityka jest dobra. Rozkręca popyt wewnętrzny. Z danych wynika, że problemu dla budżetu na razie nie ma, jest uszczelniany system podatkowy, co przez lata było problemem. Ale to "500 plus" to marginalna sprawa.

- Jak to marginalna?! W kampanii tyle było głosów, że to pogrąży polską gospodarkę!

- Bez przesady. 80 proc. PKB polskiej gospodarki pochodzi już z sektora prywatnego. To tworzy strukturę gospodarki. Polityka obecnego rządu utrzymuje to i nie widzę niczego, co miałoby to zmieniać. Wiem, skąd się bierze panika wobec Trumpa czy Kaczyńskiego, ale to jednak teatr polityczny, bez związku z gospodarką.

- To kiedy będzie u nas ta potęga?

- O ile wszystko będzie się rozwijało tak jak do tej pory, to do końca tej dekady powinniście być na poziomie Korei Południowej, kiedy ta została potęgą gospodarczą.

- Bez imigrantów? Podobno bez dopływu ludzi na rynek pracy to się nie może udać.

- Rzeczywiście demografia to jest czynnik, który działa na waszą niekorzyść. Szanse na bycie potęgą można jednak zawrzeć w 10 punktach. I żadna z potęg nie wypełnia ich wszystkich. Poza tym może nie otworzycie się na imigrantów z Azji i Afryki, ale otworzycie na tych z Ukrainy? To możliwe.

ZOBACZ: Wałęsa to największa postać XX wieku

Nasi Partnerzy polecają