Sławomir Jastrzębowski

i

Autor: archiwum se.pl

Sławomir Jastrzębowski: Wygrałem proces i się zmartwiłem…

2012-10-23 4:00

Na początku uspokajam: nie zmartwiłem się tym, że wygrałem proces, wszystko ze mną w porządku i wygrane bardzo mnie cieszą, zmartwiłem się czymś innym, dużo poważniejszym… >>> Super Express na Androida ZA DARMO, Super Express na iPhone ZA DARMO

"Super Express" napisał prawie dwa lata temu, że ówczesny komendant główny policji Andrzej Matejuk z kilkoma swoimi podwładnymi pojechał do Włoch, między innymi na narty. I bardzo dobrze, sport to zdrowie. Problem w tym, że na narty pojechali służbowym policyjnym samochodem.

>>> Komendant pojechał radiowozem w Dolomity

Krótko mówiąc, korzystali z państwowego policyjnego samochodu do swoich prywatnych celów. Kiedy to opisaliśmy, komendant Matejuk i jego dzielni koledzy pozwali nas do sądu. Żądali pieniędzy i przeprosin. Bardzo mnie to dziwiło.

<--- oddaj głos w naszej sondzie

Wczoraj na sali sądowej wszyscy czterej panowie tłumaczyli po kolei, że "ale o co chodzi", przecież we Włoszech byli sześć dni, trzy dni służbowo, a trzy dni na urlopach, które sobie wzięli. I jak oni byli na tych urlopach i jeździli sobie na nartach, to policyjny samochód ich woził. I co mnie tak potwornie, potwornie, potwornie zmartwiło? To właśnie, że były komendant główny policji i dwóch aktualnych komendantów wojewódzkich NIE WIDZĄ W TYM NIC ZŁEGO!

Oni tego po prostu z jakichś niepojętych dla mnie przyczyn nie rozumieją. Do najważniejszych polskich policjantów nie dociera, że służbowe mienie to służbowe mienie, że korzystanie z niego do celów prywatnych jest absolutnie niedopuszczalne. Jak ci faceci mogą być komendantami wojewódzkimi, skoro tego nie rozumieją? I jeszcze coś mnie zmartwiło. Otóż w sprawie naszej publikacji prowadzone było wewnętrzne policyjne postępowanie i ono także nie wskazało na żadne nieprawidłowości w zachowaniach policjantów. ŻADNYCH!

Więc sąd nieprawomocnie oddalił wczoraj pozew byłego komendanta policji i jego podwładnych, a ja jestem zmartwiony. Bo prawa dalej strzegą policjanci, którzy nie rozumieją, że Polskę zżera właśnie taki obrzydliwy rak: jak coś jest państwowe, to mogę sobie prywatnie korzystać i co ci, redaktorku, do tego?