Senator PO o Sikorskim: W Skandynawii za takie sprawy byłaby dymisja [OPINIE SUPER EXPRESS]

2014-12-09 3:00

Rozmowa z senatorem PO Janem Rulewskim o pieniądzach pobieranych przez Radosława Sikorskiego z kancelarii Sejmu za użytkowanie prywatnego samochodu w celach służbowych.

"Super Express": - Radosław Sikorski jako minister spraw zagranicznych pobierał rocznie po kilkadziesiąt tysięcy złotych za jazdę samochodem. Bardzo dużo wydali też minister zdrowia Bartosz Arłukowicz oraz jego zastępca Sławomir Neumann. Szokuje pana ta rozrzutność?

Jan Rulewski: - Wszystko zależy od tego, na co urzędnicy pobierali te pieniądze. Jeśli przekazali je na działalność poselską, wszystko jest w porządku.

- Ale według mediów, sprawę opisywał między innymi "Super Express", ministrowie pieniądze pobierali na podróże prywatnymi samochodami.

- Sytuacja jest więc przynajmniej dwuznaczna. Ministrowie nie złamali być może prawa, gdyż pozwala na to autonomia wydatkowania pieniędzy przez parlamentarzystę. Jednak ich działanie było nie na miejscu.

- Szczególnie że np. Radosław Sikorski miał ochronę BOR i korzystał z rządowej limuzyny.

- Sprawa powinna zostać wyjaśniona. Marszałek Sejmu jest drugą osobą w państwie. W czasie, w którym miało dojść do nieprawidłowości, pełnił bardzo ważną funkcję szefa polskiej dyplomacji. Reprezentował Polskę za granicą. Negocjował kluczowe dla ojczyzny traktaty międzynarodowe. Z racji funkcji cieszył się szacunkiem i ogromnym zaufaniem społecznym. Powinien się wytłumaczyć. Może nie przed prokuratorem, ale przed społeczeństwem na pewno!

- Są ministrowie, którzy na podróże samochodami nie wydali ani grosza.

- Tym bardziej ci, którzy wydali bardzo duże pieniądze, powinni wytłumaczyć się ze swojego postępowania. Pieniądze są publiczne, a wobec zarzutów należy się z nich rozliczyć.

- W przypadku Radosława Sikorskiego wpadek było ostatnio bardzo wiele...

- Owszem, choć na szczęście zazwyczaj dotyczą spraw drobnych.

- Nie zgodzę się. Dziesiątki tysięcy wydane na podróże prywatnym autem drobną sprawą nie są. Podobnie jak opłacona z publicznych środków wykwintna kolacja w cenie minimalnej pensji. To szokuje, szczególnie uboższych Polaków.

- Owszem, to poważne sprawy. Mówiąc o drobiazgach, miałem na myśli wpadki medialne. Tych także marszałek się nie ustrzegł.

- Ale teraz przyznaje pan, że sprawa jest poważna.

- W krajach skandynawskich takie sprawy były powodem dymisji.

- Do skandynawskich standardów jak widać nam daleko. Jaka kara powinna więc spotkać Radosława Sikorskiego?

- Wnioski finansowe należą do Kancelarii Sejmu. Na pewno pan marszałek powinien w pierwszej kolejności wytłumaczyć się społeczeństwu. Dotyczy to wszystkich polityków, których publiczne wyjazdy budzą wątpliwości. Szczególnie gdy zajmują tak eksponowane stanowiska, jak marszałek Sejmu czy szef resortu zdrowia. Oddanie się pod osąd opinii publicznej jest rozwiązaniem pożądanym.

- Politycy skompromitowani w aferze madryckiej - Adam Hofman, Adam Rogacki i Mariusz Antoni Kamiński - zostali wyrzuceni ze swojej partii. Czy oznacza to, że Prawo i Sprawiedliwość reaguje szybciej i skuteczniej niż Platforma Obywatelska?

- Faktycznie, decyzja władz PiS była radykalna. Jednak wina trzech posłów była bezdyskusyjna. Tymczasem w przypadku ministrów piłka leży po ich stronie. Sprawę powinni sami wyjaśnić.

- No, Adam Hofman udzielił wywiadu, w którym twierdzi, że został wrobiony. Na łamach "Super Expressu" swoich racji bronił też poseł Zbigniew Girzyński.

- Absolutnie nie należy łączyć tych dwóch spraw. W przypadku Hofmana, Rogackiego i Kamińskiego największe wątpliwości budzi nie tylko sposób wydawania środków na podróże, ale też bilokacje i stopień, a w zasadzie podejrzenie braku zaangażowania tych panów podczas zagranicznych wyjazdów. W przypadku posła Girzyńskiego takich podejrzeń nie ma. Osobiście mu współczuję. Uważam, że został zaszczuty. Zarówno przez media, jak i przez prezesa własnej partii.

- W przypadku afery madryckiej wątpliwości budzi też zachowanie w samolocie...

- Tu bym nie przesadzał. W samolocie polityk jest prywatnie. Czym innym jest zachowanie po pracy, a czym innym marnotrawienie publicznych środków czy brak aktywności podczas służbowych wyjazdów. Zachowanie trójki posłów z Madrytu jest niedopuszczalne.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail