W wywiadzie dla "Polski" pytany, czym są agencje ratingowe, przed którymi drżą państwa, odpowiedział wprost: "To grupy kolesi". To wszystko przed oceną Polski przez agencję Moody's, która dla inwestorów jest wskazówką, czy opłaca się lokować w danym kraju pieniądze, a więc bodźcem do rozwoju tegoż kraju.
Państwa obawiają się ocen agencji ratingowych, zdając sobie sprawę, że wcale nie muszą być one oparte na merytorycznych podstawach i że jest to przedłużenie polityki, przedłużenie różnego rodzaju znajomości. Tymi obawami żywiła się afera na linii minister finansów Paweł Szałamacha i prezes Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński.
Cóż, skaczący po rynkach finansowych państw inwestorzy z miliardami dolarów są w stanie zrobić gospodarkom potężniejszym od naszej wymierne straty. Wystarczy wspomnieć słynną wojnę o funta prowadzoną przez Sorosa przeciw Wielkiej Brytanii, którą wygrał miliarder, bogacąc się przy okazji.
Co w związku z tym radzi nam syntetycznie Gwiazdowski? Radzi nam robić swoje. Nasza gospodarka jest w co najmniej niezłym stanie i miejmy nadzieję, że politycy nie mogą popsuć wysiłku milionów ciężko pracujących ludzi. Niezależnie od decyzji agencji, które krótkoterminowo wpływają na kurs złotówki, niewiele to zmienia dla podstaw funkcjonowania naszego przemysłu i całej gospodarki.
Więc?
Więc kierujmy się zasadą wyśpiewaną przez Wojciecha Młynarskiego: "Róbmy swoje".
Zobacz też: Andrzej Stankiewicz: Nie ma ani jednej wielkiej afery